Czasami chrześcijanie mylą
predestynację z wolną wolą, jakby były one przeciwieństwami. Musimy zrozumieć,
że wolna wola nie jest jedynie koncepcją pogańską, choć cieszy się ona
powszechną aprobatą. Chrześcijanie również wierzą w wolną wolę, ale wolna wola,
w którą wierzymy, nie jest jej humanistyczną ani pogańską wersją.
Jedną ze świeckich idei, która jest wszechobecna w dzisiejszym Kościele, jest humanistyczna doktryna ludzkiej wolności, głosząca, że nasza wola, nawet w naszym upadłym stanie, pozostaje obojętna i jest równie zdolna skłaniać się ku dobru lub złu. Ignoruje ona biblijne objawienie, że chociaż mamy moc wyboru, nasze wybory są w niewoli grzechu. Tylko moc Boga, Ducha Świętego, może nas wyrwać z tej niewoli, z tej duchowej śmierci i z tego paraliżu.
Musimy czerpać nasz pogląd
na ludzką wolę nie z kultury świeckiej, lecz ze Słowa Bożego. Nie dość, że mamy
w tym względzie braki, to jeszcze świat pogański wtłoczył do naszego myślenia
ideę, że ten świat funkcjonuje zgodnie z wewnętrznymi, niezależnymi prawami
natury i fizyki.
Idea polega na tym, że
wszechświat działa z chwili na chwilę z własnej inicjatywy, bez
transcendentnej, suwerennej mocy Boga, który podtrzymuje jego istnienie. Nie
mogę na przykład podnieść ręki, bez mocy Boga. Jakakolwiek moc, jaką posiadam w
prawej dłoni, by wyrażać swoją wolę, jest co najwyżej wtórna w swoim
przyczynowym wyrazie, ale wszystko, co robię na tym świecie, dzieje się pod
wpływem i dzięki transcendentnej, suwerennej mocy Boga.
Niektórzy twierdzą, że Bóg
jest suwerenny, ale suwerenność Boga jest ograniczona przez ludzką wolność.
Gdyby tak było, to kto jest suwerenny? Otrzymaliśmy pewną miarę wolności od
naszego Stwórcy, ale nasza wolność jest zawsze i wszędzie ograniczona przez
wolność Boga. Bóg jest suwerenny, a nie my sami, a Jego suwerenność rozciąga
się na wszystko, nie tylko na stworzenie świata, ale także na jego
podtrzymywanie i rządzenie nim, a to, co nazywamy prawami natury, opisuje
jedynie zwyczajne sposoby, w jakie Bóg w swojej suwerenności rządzi naturą.
Jeśli w tym wszechświecie
istnieje choć jedna niezależna cząsteczka, która wymyka się spod suwerennej
kontroli Boga, nie mamy powodu wierzyć w jakąkolwiek obietnicę Boga, ponieważ
ta jedna niezależna cząsteczka może być tym, co zniweczy te plany. Ale dzięki
Bogu, nie ma żadnych samostanowiących cząsteczek, które wymykałyby się spod
suwerennej kontroli Boga.
Kiedyś poproszono mnie o
poprowadzenie kursu seminaryjnego z teologii Westminsterskiego Wyznania Wiary.
Kiedy doszliśmy do części Wyznania Wiary o wiecznych wyrokach Boga,
seminarzyści przyprowadzili na zajęcia swoich niereformowanych przyjaciół. I
tej grupie dociekliwych seminarzystów przeczytałem bez żadnych wyjaśnień
pierwszy fragment tej części Wyznania: „Bóg od wieków… swobodnie i niezmiennie
ustanowił wszystko, co się dzieje” (WCF 3.1). Zapytałem wtedy: „Ilu z was w to
wierzy? Ilu z was wierzy, że Bóg niezmiennie i wiecznie ustanawia wszystko, co
się dzieje?” Byłem w seminarium reformowanym. Nic więc dziwnego, że 175
studentów podniosło ręce. W każdym innym seminarium byłoby to zdumiewające. Ale
około siedemdziesięciu pięciu studentów nie podniosło rąk.
Zapytałem wtedy: „Ilu z
was określiłoby siebie jako ateistów?”. Żaden ze studentów nie podniósł ręki.
Powiedziałem: „Jednego tylko nie rozumiem. Nie twierdziliście, że Bóg ustanawia
wszystko, co się dzieje. A jednak nie mówiliście, że jesteście ateistami. Ale
jeśli Bóg nie ustanawia wszystkiego, co się dzieje, to Bóg nie jest suwerenny.
A jeśli Bóg nie jest suwerenny, to Bóg nie jest Bogiem”.
Nasze spojrzenie na wolę
człowieka musimy czerpać nie ze świeckiej kultury, lecz ze Słowa Bożego.
Następnie dokładniej
przeanalizowaliśmy, co tak naprawdę oznacza to wyznanie. Dalej czytamy, że
przyczyny wtórne nie są eliminowane; ani też nie dochodzi do przemocy wobec
woli człowieka. Bóg nie jest sprawcą grzechu. Wieki wcześniej Augustyn
powiedział, że jako chrześcijanie wierzący w suwerennego Boga, musimy
potwierdzić, że w pewnym sensie Bóg musi zarządzić wszystko, co się dzieje.
Niektórzy ludzie szybko przytaczają
koncepcję „dopuszczającej woli” Boga. Koncepcja ta została wymyślona jako
sposób na zwolnienie Boga z odpowiedzialności za rzeczy, których nie chcemy Mu
przypisać. Ale Bóg wie, co się stanie, zanim to się stanie. Wie, co powiem,
zanim to powiem. Wie, co zrobię, zanim to zrobię. Czy Bóg ma moc, by mnie
powstrzymać? Czy Bóg ma prawo mnie powstrzymać, jeśli tak zechce? Jeśli pozwala
mi popełnić grzech, to postanowił mi na to pozwolić.
Jeżeli On zechce na to
pozwolić, uzna za mądre, aby tak się stało, w przeciwnym razie nie pozwoliłby
na to, ponieważ On wszystko czyni dobrze, również w każdym obszarze sprawowania
swojej suwerenności.
W Księdze Rodzaju 37 czytamy
o braciach Józefa, którzy byli winni i odpowiedzialni za grzechy popełnione
przeciwko bratu, które sprawiły, że skazano go na mękę w więzieniu,
oddzielonego od rodziny. Później Józef powiedział: „Wy knuliście przeciwko mnie
zło, ale Bóg obrócił to na dobro” (Rdz 50:20).
Biblia mówi, że nigdy nie
wolno nam nazywać zła dobrem ani dobra złem (Izaj. 5:20). Zło jest złem, a zło
zasługuje na boską karę. Ale wszystko podlega Bożej suwerenności, w tym nasza
niegodziwość, którą On wykorzystuje dla swoich prawych celów. To, że Bóg może
być zamieszany w katastrofalne wydarzenia lub w złe czyny upadłych ludzi, staje
się kwestią interesu narodowego, gdy dochodzi do katastrof, takich jak huragany
i tsunami. Ludzie mówią: „To przypadek natury”. Ale nawet firmy ubezpieczeniowe
mają dość rozsądku, by nazwać te rzeczy „aktami Boga”. Kiedy wychodzimy poza
klęski żywiołowe i patrzymy na klęski zsyłane na nas przez ludzką niegodziwość,
tym trudniej nam uwierzyć, że Boża suwerenność mogłaby w jakiś sposób za tym
stać.
Po 11 września niektórzy
przywódcy chrześcijańscy twierdzili, że ataki były Bożym osądem nad szerzącą
się niemoralnością naszej kultury. Te obserwacje oburzyły prasę, która zażądała
wycofania tych komentarzy. Dla amerykańskiej opinii publicznej nie do
pomyślenia było, że Bóg mógłby być zamieszany w taką katastrofę, ponieważ
najwyraźniej nigdy nie czytali Izajasza 45: „Ja jestem Pan i nie ma innego,
oprócz mnie nie ma Boga. . . . Ja jestem Pan i nie ma innego. Ja tworzę światło
i stwarzam ciemność, Ja stwarzam dobrobyt i stwarzam nieszczęście; Ja jestem
Pan, który czynię to wszystko” (Izaj. 45:5–7).
Po 11 września wydarzyły
się dwie rzeczy. Po pierwsze, nastąpiło ponowne przebudzenie świadomości
społecznej co do realności zła. Nagle relatywizm moralny został zahamowany, gdy
ludzie stali się świadkami wydarzenia, którego nie mogli uznać za moralnie obojętne,
ale które należało postrzegać jako niewypowiedzianie niegodziwe. Nastąpiła nowa
akceptacja idei grzechu. Po drugie, nastąpiło odrodzenie zainteresowania Bożym
błogosławieństwem dla danego narodu. W całym kraju – na szybach, zderzakach i
wszędzie indziej – widniał slogan „Niech Bóg błogosławi Ameryce”.
Ci sami ludzie, którzy
modlili się o błogosławieństwo Boga dla Ameryki, uważali, że jest całkowicie
niemożliwe, aby Bóg mógł ją osądzić. Jeśli modlisz się, aby Bóg pobłogosławił
naród, z pewnością w swojej modlitwie musisz wziąć pod uwagę możliwość, że jeśli
jest w stanie przynieść narodowi dobrobyt i pokój, to musi być również w stanie
cofnąć to błogosławieństwo, a nawet sprowadzić na niego nieszczęście i gniew.
Jednak nasze pojmowanie
Boga zdegenerowało się do postaci kosmicznego boya hotelowego, niebiańskiego
Świętego Mikołaja, którego istnienie polega na zaspokajaniu naszych potrzeb i
obdarowywaniu nas miłymi rzeczami, gdy o Niego prosimy. My jednak nie chcemy
się kłaniać Jego wszechwładzy, która rozciąga się nad wszystkim.
Generalnie twierdzę, że
Bóg jest suwerenny na cztery sposoby. Jest suwerenny nad naturą. Jest suwerenny
nad historią i sprawami ludzkimi. I jest suwerenny w swoim przyrodzonym prawie
do nakładania obowiązków na swoje stworzenia, do mówienia im: „Nie czyń tego” i
„Zrób tamto”.
Czy wierzymy, że ma On tę
suwerenność? Że posiada prawo do żądania od nas posłuszeństwa i nakładania na
nas obowiązków?
Za każdym razem, gdy
grzeszymy, podważamy suwerenne prawo Boga do nakazywania nam, co powinniśmy
czynić. Niektórzy chrześcijanie wierzą, że Bóg ma władzę nad naturą, historią i
moralnością, ale nie nad swoją łaską. Zaprzeczają, że ma On wieczne,
niezbywalne prawo do okazywania miłosierdzia tym, którym zechce je okazać.
Zakończę tym Rzymian 11:36:
„Albowiem z Niego i przez Niego, i ku Niemu jest wszystko. Jemu chwała na
wieki. Amen.” Z Niego: On jest źródłem, autorem wszystkiego, co dobre,
prawdziwe, piękne i rzeczywiste. Przez Niego: za sprawą Jego suwerennej mocy i
działania. Nie tylko wszystko pochodzi od Niego, ale pochodzi za sprawą Jego
mocy. Dla Niego: celem wszystkiego nie jestem ja. To nie ty. To On. Wszystko
pochodzi od Niego, przez Niego i ku Niemu, albo moglibyśmy powiedzieć dla
Niego. I kończy się doksologią: „Jemu chwała na wieki.” Soli Deo gloria, tylko Bogu
samemu chwała.
R.C. Sproul