
Żona. Tak cenny dar łaski Bożej
Ani rady Hubermana nie pomogły, ani CBD. Może kołdra obciążeniowa? Uspokoimy sensorykę. W środku no…
Read more »Proces zakładania szwów nie jest najzabawniejszym aspektem rodzicielstwa. Nawet spływająca po twarzy krew nie przeszkadza dzieciom utrudniać pomocy lekarzowi. Ani razu moje dziecko nie siedziało w milczeniu podczas zabiegu i nigdy nie odwróciło się z uśmiechem, aby mi podziękować. To nie byłoby zgodne z ludzką naturą. Moje dzieci dziękują mi za rzeczy przyjemne, nie za to co bolesne.
Ani rady Hubermana nie
pomogły, ani CBD. Może kołdra obciążeniowa? Uspokoimy sensorykę. W środku nocy
czasem zastanawiam się czy Stephen King nie miał racji mówiąc, że żyje się tak
samo jak śni – w pojedynkę.
Nie dziwię się, że Ed
Sheeran tak bardzo chciałby żeby w niebie były godziny odwiedzin, podczas
których mógłby szukać odpowiedzi na swoje pytania.
A ja Panie dzisiaj? Ty wiesz ile bym oddał, żeby porozmawiać z Tobą. Zapytać o wszystko. Uspokoić gonitwę myśli, postarać się ubrać to wszystko w jakąś spójną całość. Fragmentaryczność zaczyna mnie przerażać.
Co dla chrześcijanina oznacza suwerenność Boga, zbawienie z łaski, usprawiedliwienie przez wiarę i nowe życie w jedności z Chrystusem? Marcin Luter przedstawia nam cztery implikacje:
Pierwszą implikacją jest świadomość, że wierzący chrześcijanin jest simul iustus et peccator, jednocześnie usprawiedliwionym i grzesznym. Ta zasada, do której sformułowania Luter mógł być pobudzony przez dzieło Theologia Germanica Jana Taulera, przynosiła ogromną stabilizację: widzę w sobie tylko grzesznika, ale kiedy patrzę na siebie w Chrystusie, widzę człowieka usprawiedliwianego, odzianego w Jego doskonałą sprawiedliwość.
Taki człowiek może stanąć przed Bogiem jako sprawiedliwy, dokładnie jak Jezus Chrystus – ponieważ Jego usprawiedliwienie dokonało się tylko w Chrystusie. To daje nam bezpieczeństwo.
Kiedy robiłam sobie
krzywdę, nie postrzegałam tego jako problem, ale jako podporę, bez której nie
byłabym w stanie iść. Usunięcie tego z mojego życia oznaczało potknięcie i upadek.
Nie wybrałam
samookaleczenia [zob. notatka na końcu tekstu przyp. AR] tak jak ty wybrałbyś
szalik lub książkę. Szczerze mówiąc wstydziłam się tego. Jednak była to jedyna
rzecz, która pomagała mi radzić sobie z bólem.
Kiedy byłam pozbawiona emocji, to pomagało mi czuć. Chroniło mnie przed krzywdzeniem siebie w gorszy sposób. Rozpraszało, uspokajało i przynosiło ulgę. Wiem, że to przerażające, ale było to coś co mogłam kontrolować. Nie postrzegałam tego jako problemu, ale jako rozwiązanie innych kwestii, znacznie większych i mroczniejszych, z którymi nie mogłam sobie poradzić.
„[…]
pójdziemy tam, oddamy cześć Bogu i wrócimy” (Rdz 22:5)
Podobno są takie miejsca gdzie nie zabiera się telefonu. Byłaby to profanacja czegoś czystego, czegoś czym nie powinniśmy się dzielić. Tym był dla mnie dzisiejszy wyjazd na „wskazaną górę” (Rdz 22:2), na której byłem w najważniejszych momentach swojego życia. Ale zawsze byłem tam, aby brać coś od PANA. Dziś pierwszy raz pojechałem, żeby tam coś zostawić. Zostawić swojego „Izaaka”, który nie ma materialnej formy; był dla mnie czymś znacznie bliższym, pewną integralną częścią mnie. To dlatego to wyjście w górę było prawdziwą walką. Miałem jechać z kimś, ale już po dwóch kilometrach zrozumiałem, że jest to droga, którą muszę przejść sam; że są takie ofiary, które powinnyśmy składać w samotności.
Życie chrześcijańskie to
wyścig. Przez Ewangelię Bóg wzywa nas do wytrwałego i nieprzerwanego wysiłku.
Umacnia On swoje dzieci łaską, która jest wolnym i niezasłużonym
błogosławieństwem udzielonym im przez Chrystusa. Jednak Bóg nie przenosi swoich
dzieci do nieba na kwiecistych posłaniach. Wiara jest żywą, atletyczną łaską.
Miłosierdzie Boga motywuje wierzących i dodaje energii, aby mogli nieustannie
przeć naprzód i pokonywać wielkie przeszkody.
Chrystus przetarł ten szlak przed nami. Teraz wzywa nas, abyśmy podążali za Nim (Hbr 12:1-2). Mając swój wzrok skierowany na Chrystusa jesteśmy w stanie wytrwać do końca. W Nim jest wszystko, czego potrzebujemy.
Dziękuję za wczoraj. Nie
poradziłbym sobie bez Ciebie, a i tak nie obyło się bez wizyty w serwisie.
Wspominając naszą rozmowę mam przed oczami smutek, który rysował się na Twoim
obliczu. Nie wiem czy moje słowa w jakikolwiek sposób mogą Ci pomóc, ale
chciałbym się z Tobą tym podzielić.
Wiem, że czekanie jest trudne. Moja pielgrzymka z PANEM trwa trochę dłużej niż Twoja, dlatego chciałbym Cię przestrzec, że nasz Mistrz bardzo często każe nam czekać. Tak naprawdę to właśnie czas oczekiwania czasami jest najważniejszy.
Każdy okres reformacji i każda godzina duchowego przebudzenia zostały zapoczątkowane w następstwie odnowy biblijnego nauczania. Jest to nierozerwalne połączenie. Znany historyk reformacji JH Merle D'Aubigné, napisał: „Jedyną prawdziwą reformacją jest ta, która pochodzi ze Słowa Bożego”. Tam dokąd podąża kazalnica, tam idzie kościół.
Tak było w przypadku protestanckiej reformacji z XVI wieku. Marcin Luter, Jan Kalwin i inni Reformatorzy zostali wzbudzeni przez Boga, aby przewodzić tej epoce. To ekspozycyjne kazania były bodźcem dla ruchu, który nie tylko zmienił oblicze Europy, ale również przewrócił całą cywilizację Zachodu do góry nogami. Hasło Sola Scriptura (tylko Pismo) stało się okrzykiem bojowym reformacji, a nowe pokolenie biblijnych kaznodziejów przywróciło kazalnicę do dawnej chwały, wskrzeszając apostolskie chrześcijaństwo.
Podobnie było w złotej erze purytan w XVII wieku. Powrót do biblijnego kaznodziejstwa rozprzestrzenił się jak ogień przez suchą ziemię religijnej Szkocji i Anglii. Odrodzenie autentycznego chrześcijaństwa przyszło dzięki armii biblijnych ekspozytorów takich jak John Owen czy Samuel Rutherford. Z otwartą Biblią potrząsnęli strukturą Imperium Brytyjskiego i zmienili historię.
„Sam
zaś ćwicz się w pobożności” (1 Tm 4:7)
O co tak naprawdę chodzi w Reformacji? Można stwierdzić, że podstawową kwestią jest doktryna usprawiedliwienia tylko przez wiarę. Inni będą twierdzić, że Reformacja skupiała się wokół hasła Sola Scriptura, zwłaszcza w kontekście konfliktu z papiestwem.
Jednym z kluczowych zagadnień Reformacji, o którym często zapominamy jest odrodzenie reformacji serca, lub jak to nazwał Jan Kalwin „biblijna pobożność” (oddanie, bogobojność). Kwestia bogobojności była bardzo wyraźnie widoczna w pismach Reformatorów, a później Purytan.
Jako naśladowcy Pana Jezusa Chrystusa stanęliśmy po stronie dobra, a nie zła. Jest to bardzo widoczne w tych regionach świata, gdzie chrześcijaństwo ma swoją cenę. W miejscach gdzie naśladowcy Chrystusa są bezwzględnie prześladowani.
Walka ze złem z pewnością ma wymiar fizyczny. Jednak głębsza i ważniejsza wojna toczy się w sferze duchowej. Kiedy zło atakuje, wołamy do Boga w modlitwie błagając Go o pomoc. A to o co prosimy wiele mówi o nas samych, a także o naszej nadziei.
„Boże ratuj mnie!” to bardzo normalna i zrozumiała odpowiedź na zło wynikające z prześladowań i cierpienia. To właśnie jest pragnienie psalmisty, a także naszego Pana gdy trwał w modlitwie przed ukrzyżowaniem.
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, co to znaczy kochać Boga całym swoim sercem, duszą i umysłem? Nie sądzę, aby ktokolwiek z nas mógł w pełni poznać głębię tego przykazania, ale oto kilka oczywistych jego aspektów:
Pastorze: Jaką dałbyś
nadzieję komuś, kto jest uzależniony od samouszkodzeń (samookaleczeń)?
John Piper: Nie mam dużego
doświadczenia, ale spotkałem osoby, które doświadczają tego problemu.
Nie jestem specjalistą, ale opowiem wam jedną historię.
Rozmawiałem z pewną młodą
kobietą, która dokonywała samookaleczeń na brzuchu.
Zdarzyło się, że pewnego razu wylądowała na pogotowiu, gdyż rany, które sobie zadała wymagały profesjonalnej pomocy. Kiedy poszedłem odwiedzić ją do szpitala, zapytałem: „Czy mogłabyś mi pomóc zrozumieć, dlaczego to zrobiłaś?”.
„Ale mówię wam, że z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu.” (Mt 12:36).
Nic nie może uczynić modlitwy tak swobodnej i tak pełnej odwagi jak możliwość spokojnego spotkania się z Bogiem i powiedzenia Mu: Ty wiesz, że ja nie proszę o tę rzecz, aby wyciągnąć z tego jakąś osobistą korzyść, albo doznać ulgi dla siebie i także nie po to, aby stała się moja wola, ale tylko i wyłącznie po to, aby w tej sprawie zostało uwielbione Twoje Imię.
Nigdy w historii Kościoła nie wypowiedziano tak wielu słów z tak małym skutkiem. Najróżniejsze konferencje dla liderów, przywódców, eventy młodzieżowe, uwielbieniowe, przyciągają tak wielu ludzi. Powstają coraz to nowsze społeczności chrześcijańskie, fundacje, inicjatyw itp. A efekt? Jaki jest praktyczny skutek tych wszystkich działań?
Chodź, dzisiaj wpuszczę cię trochę do mojego świata. Opowiem ci o mnie, może więcej niż bym chciał.
Może to brak snu, może stres … może zgubiłem swoją drogę, którą tak znam
dobrze? Może oczekiwania innych przerosły mnie? Może sam chcę znowu coś
udowodnić?
Naprawdę wiele razy chciałem to zrobić, ale nie umiałem. Mój świat to nie tylko książki, chociaż obok nas leży Loci Communes Melanchtona. Piękne wydanie, prawda? Idealnie komponuje się z tą filiżanką. A jednak…
„Potem PAN przyszedł, stanął i zawołał tak jak poprzednio: Samuelu, Samuelu! I Samuel odpowiedział: Mów, bo twój sługa słucha” (I Księga Samuela 3:10)
Kiedy mężczyźni i kobiety zdadzą sobie sprawę, że gdy Bóg nas skądś wywołuje, to z całą pewnością do czegoś lepszego?
W swej wierze Abraham sprzeciwiał się bałwochwalstwu i czynieniu sobie bożków, lecz to nie było jego misją. Z powodu jego wiary Bóg doprowadził go do ziemi obiecanej, nowych posiadłości i powołania rodu, z którego wyszedł Mesjasz. Boże powołanie zawsze jest do czegoś lepszego – lepiej o tym nie zapominać!
W połowie lat dziewięćdziesiątych spędziłem rok w Szanghaju ucząc języka angielskiego. Już wtedy wielu moich przyjaciół z “kościoła podziemnego” w Chińskiej Republice Ludowej doświadczało prześladowania. W tym czasie byłem przekonany, że w ciągu najbliższych dziesięciu lub dwudziestu lat, z powodu zglobalizowania świata i zwiększonej wymiany międzynarodowej, życie chrześcijan w Chinach znacznie się poprawi.
Biblia mówi, że Bóg nienawidzi niektórych ludzi. Rzymian 9:13 uczy nas, że Bóg „znienawidził” Ezawa zanim ten jeszcze się urodził, ponieważ Ezaw odziedziczył Adamową nienawiść do Boga, a PANU nie upodobało się (w Jego ukrytej woli) wybrać Ezawa do zbawienia. Psalm 5:5 mówi: „Głupcy nie ostoją się przed twymi oczyma. Nienawidzisz wszystkich czyniących nieprawość”. Zauważ, że ten fragment nie mówi o jakimś abstrakcyjnym „grzechu” w stosunku do którego Bóg odczuwa nienawiść. Ten fragment Słowa Bożego mówi o Jego nienawiści do konkretnych ludzi.
Bardzo chciałbym powiedzieć, że jestem wojownikiem. Wyznać, że od dziecka wykazywałem męstwo oraz bohaterskość, na którą może pozwolić sobie człowiek w młodym wieku. Jakże chciałbym powiedzieć, że stawałem w obronie słabszych dzieci, broniąc ich przed starszymi oprychami, którzy każdego dnia zamieniali ich szkolną rzeczywistość w prawdziwy koszmar. Albo opowiedzieć wam wiele historii, z których jestem znany w swoim rodzinnym mieście: z dzielności oraz odwagi charakteryzującej ludzi niezwykle męskich, z wygranych bójek i z wielu innych historii, które wspominane są przez lata, przez tych którzy byli ich naocznymi świadkami. Niestety, to wszystko byłoby zwykłym kłamstwem.
W dobie mediów społecznościowych oraz globalnego internetu z łatwością mógłbym wykreować siebie na bohatera, dzielnego męża Bożego, który z epicką ofiarnością przeżywa swoje życie dla Chrystusa. Nie posiadałem mentalności wojownika i w głębi serca wcale jej nie pragnąłem. Byle tylko spokojnie dojść do nieba…
Co może uczynić różnicę, gdy mężczyzna będący chrześcijaninem uświadomi sobie, że nie musi być pilotem myśliwca, gwiazdą filmową, znanym sportowcem, aby posiadać życie pełne znaczenia i wartości. Ten świat chce abyśmy uwierzyli w to, że jesteśmy nikim, dopóki nie zrobimy czegoś co da nam ziemskie uznanie pełne światowego podekscytowania.
Niestety, znam zbyt wielu chrześcijańskich mężczyzn, którzy czują się jak nieudacznicy tylko dlatego, że nigdy nie byli bohaterami wojennymi, gwiazdami sportu czy też tytanami korporacyjnymi. Wbrew temu myśleniu (które w rzeczywistości jest bałwochwalstwem) chcę przedstawić historię Lawrenca Dowa, sługi Chrystusa.
Purytanie są niezwykle
pomocni w udzielaniu wskazówek dotyczących duchowej, biblijnej medytacji.
Zachęcali, aby rozpocząć od proszenia Ducha Świętego o pomoc. Modlitwę o moc,
aby okiełznać (ujarzmić, wprzęgać w ryzy) umysł i skoncentrować oczy wiary na medytacji
(duchowym zadaniu).
Edmund Calamy napominał: „Chciałbym abyście modlili się do Boga, aby oświecił wasze zrozumienie, ożywił wasze oddanie, ogrzał wasze uczucia i pobłogosławił tę godzinę abyście przez rozmyślanie o świętych rzeczach mogli być bardziej uświęconymi, aby wasze pożądliwości zostały umartwione i abyście wzrastali w łasce będąc martwymi dla świata i jego próżności, a także uniesieni do nieba i rzeczy niebiańskich”.
W Modlitwie Pańskiej (Mt
6:9-13; Łk 11:2-4) Pan Jezus naucza swoich uczniów o priorytetach, które
powinny kształtować życie modlitewne każdego wierzącego. Ten wzorcowy model
modlitwy jest pełen próśb – o chleb powszedni, przebaczenie, prowadzenie i
wyzwolenie.
Ale również pokazuje, że naszą największą potrzebą jest nie tylko otrzymanie pewnych rzeczy od Boga. Naszą największą potrzebą jest poznanie samego Pana.
Jest wiele dyskusji na temat roli Prawa w głoszeniu Ewangelii. Jaki jest związek między Prawem a chrześcijaństwem?
„O, jak ja kocham twoje prawo!"(Ps 119:97). Cóż za dziwna deklaracja uczuć. Dlaczego ktoś miałby kierować swą miłością ku Prawu Bożemu? Prawo ogranicza nasze wybory, naszą wolność, dręczy nasze sumienia i uciska nas potężnym ciężarem, którego nie można przezwyciężyć, a jednak psalmista deklaruje swoją miłość do Prawa.
Zaskoczyć nas
nieprzygotowanych? Tak. Ujawnić strach, niepokój, złość i użalanie się nad
sobą? Z pewnością. Przynieść smutek i ból? Absolutnie. Próby ukazują wiele
rzeczy, ale czy przynoszą coś dobrego?
W swoim liście do rozproszonych chrześcijan pochodzących z narodu żydowskiego, Jakub wskazuje na następujący imperatyw: „Jakub, sługa Boga i Pana Jezusa Chrystusa, przesyła pozdrowienia dwunastu pokoleniom, które są w rozproszeniu. Poczytujcie to sobie za największą radość, moi bracia, gdy rozmaite próby przechodzicie” (Jk 1:1-2).
Każdy chrześcijanin
dociera do miejsca, w którym stwierdza, że modlitwa jest trudna. Modlitwa jest
ogromną radością i błogosławieństwem, ale ta radość i błogosławieństwo
przychodzą przez niesamowite trudności. Tysiące i dziesiątki tysięcy
chrześcijan pisało o modlitwie i proponowało porady w zwiększaniu swoich
umiejętności, większej konsekwentności i większej pewności w tej cennej
dyscyplinie duchowej.
Oto trzy potężne wskazówki życia modlitewnego:
14 września 258 roku,
Cyprian z Kartaginy, jeden z Ojców Kościoła został uwięziony i ścięty z rozkazu
prokonsula Galeriusza Maksyma. Niedługo wcześniej Cyprian napisał list do
swojego przyjaciela, w którym czytamy: „To zły świat, Donatusie, niesamowicie
zły świat. Ale odkryłem pośród niego cichych i dobrych ludzi, którzy nauczyli
się największego sekretu życia. Znaleźli radość i mądrość która jest tysiąckrotnie
lepsza niż jakiekolwiek przyjemności naszego grzesznego życia. Są potępiani i
prześladowani, ale nie troszczą się o to. Są panami swoich dusz. Zwyciężyli
świat. Ci ludzie, Donatusie, to chrześcijanie... i ja jestem jednym z nich”.
To jest moje końcowe błogosławieństwo dla nas wszystkich. Abyśmy byli prawdziwymi chrześcijanami. Chcę Was powierzyć łasce i opiece naszego Pana Jezusa. Naszego drogiego Mistrza, który wielu z nas prowadzi od dziesięcioleci, niektórych od lat, a jeszcze niektórych może od kilku miesięcy. Ci, którzy mieszkają w cieniu Wszechmogącego, którzy skrywają się w Jego ramionach, są zawsze bezpieczni.
Ani rady Hubermana nie pomogły, ani CBD. Może kołdra obciążeniowa? Uspokoimy sensorykę. W środku no…
Read more »