Żona. Tak cenny dar łaski Bożej
Ani rady Hubermana nie pomogły, ani CBD. Może kołdra obciążeniowa? Uspokoimy sensorykę. W środku no…
Read more »1. Słowo „Genesis” oznacza „początek”. W Księdze
Rodzaju czytamy o początku stworzenia, człowieka, grzechu, odkupienia, początku
dwóch nurtów religijności i duchowości, początku Babilonu i Jerozolimy,
początku religii fałszywej i prawdziwej.
2. Księga ta zaczyna się od słów: „Na początku Bóg”. Tak właśnie powinno być w naszym życiu każdego dnia. Na początku wszystkiego w naszym życiu musi być Bóg, a nie człowiek. W każdej dziedzinie naszego życia, w naszych celach i ambicjach, we wszystkim Bóg musi być na pierwszym miejscu. Wszędzie tam gdzie Bóg znajdzie mężczyznę lub kobietę, którzy stawiają Go na pierwszym miejscu w każdej dziedzinie życia, nie będzie ograniczeń dla tego, co może Bóg uczynić w tej osobie i przez nią. Stawianie Boga na pierwszym miejscu dotyczy wszystkich sfer naszego życia: pracy, finansów, małżeństwa, rodzicielstwa, czasu wolnego itd.
Elementy zasadnicze natury
ludzkiej. Istnieją dwa poglądy dotyczące liczby elementów składających się na
istotę natury ludzkiej.
1. Dychotomizm tudzież pogląd,
że człowiek składa się z dwóch części, ciała i duszy. Zwyczajowym poglądem na
kondycję ludzką jest ten, że składa się ona z dwóch i tylko z dwóch odrębnych
części, to jest z ciała i duszy czy też ducha.
Zgadza się to z ludzką
samoświadomością, która jasno świadczy o tym, że człowiek składa się z
elementów materialnego i duchowego. Wynika też z nauki Pisma, które mówi o
człowieku składającym się z ciała i duszy (Mat. 6:25, Mat. 10:28), czy z ciała
i ducha (Kazn. 12:7; 1 Kor. 5:3-5). Te dwa słowa, „dusza" i „duch",
nie odnoszą się do dwóch różnych części człowieka, ale służą oznaczeniu
pojedynczej substancji duchowej w człowieku.
Udowadniają to następujące
spostrzeżenia:
(a) Jest kilka ustępów,
które jasno zakładają, że człowiek składa się tylko z dwóch części (Rzym. 8:10;
1 Kor. 5:5,1 Kor. 7:34; 11 Kor. 7:1; Ef. 2:3; Kol. 2:5);
(b) Śmierć jest czasem
opisywana jako oddanie duszy (1 Mojż. 35:18; 1 Król. 17:21; Dz. 15:26), a w
innych przypadkach jako oddanie ducha (Ps. 31:5; Łuk. 23:46; Dz. 7:59);
(c) Element niematerialny
w umarłych jest w pewnych przypadkach określany duszą (Obj. 9:6, Obj. 20:4), a
w innych duchem (1 Piotra 3:19; Hebr. 12:23).
Te dwa terminy służą po
prostu dla oznaczenia elementu duchowego człowieka z dwóch różnych punktów
widzenia. Słowo „duch" rozważa go jako zasadę życia i działania
kontrolującą ciało; podczas gdy słowo „dusza" odnosi się do niego jako do
osobowej substancji w człowieku, która myśli, czuje i ma wolę, a w niektórych
przypadkach jako ośrodek emocji (1 Mojż. 2:7; Ps. 62:1, Ps. 63:1, Ps. 103:1-2).
2. Trychotomizm tudzież pogląd,
że człowiek składa się z trzech części: ciała, duszy i ducha. Obok poglądu zwyczajowego
wyrósł inny, wedle którego człowiek składa się z trzech części: ciała, duszy i
ducha.
Ta wizja człowieka nie
wynika ze zgłębiania Pisma, ale narodziła się ze zgłębiania greckiej
filozofii. Przyjęło ją kilku niemieckich i angielskich teologów. Ci jednak nie
zgadzają się co do natury duszy, ani też co do jej relacji do innych części
ludzkiej natury. Niektórzy uważają duszę za zasadę zwierzęcego życia w
człowieku, ducha zaś za zasadę wyższego życia moralnego i racjonalnego. Inni
uznają duszę za coś w rodzaju elementu pośredniego, będącego punktem kontaktu
między ciałem a duchem. Biblijnego wsparcia dla tego poglądu szuka się
zwłaszcza w 1 Tes. 5:23; Hebr. 4:12, te ustępy jednak nie dowodzą tego
stanowiska. To prawda, że Paweł pisze w pierwszym z ustępów o duchu waszym i
duszy, i ciele, nie oznacza to jednak koniecznie, że uznaje je za trzy odrębne
części w człowieku bardziej niż za trzy różne aspekty człowieka. Gdy Jezus
streszcza pierwszą tablicę zakonu słowami „Będziesz miłował Pana, Boga swego, z
całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej” w Mat. 22:37,
nie ma na myśli trzech różnych substancji. Takie wyrażenia służą po prostu do
podkreślenia faktu, że mowa o całym człowieku.
Co więcej, Hebr. 4:12 nie
powinien być interpretowany w tym sensie, że miałby oznaczać, iż Słowo Boże,
wnikające w wewnętrznego człowieka, rozdziela jego duszę od jego ducha, co naturalnie
sugerowałoby, że te dwa są odrębnymi substancjami; ale po prostu, że przynosi
rozdzielenie między tymi aspektami człowieka, między myślami a intencjami
serca.
Louis Berkhof
W dniach 16-17 listopada
2024r. miała miejsce w Toruniu konferencja chrześcijańska organizowana przez
Fundację Świadome Chrześcijaństwo. Wersetem przewodnim konferencji był tekst z
1P 2:5: „I wy sami, jako żywe kamienie, jesteście
budowani w dom duchowy, w kapłaństwo święte, by przez Jezusa Chrystusa
przynieść Bogu godne przyjęcia duchowe ofiary”. Oto myśli, które zabrałem stamtąd dla
siebie. Jest to subiektywnie wyselekcjonowana lista, którą gdzieś trochę
zinternalizowałem na potrzeby własnego serca.
1. To jakie jest dzisiaj
moje życie jest konsekwencją wczorajszych decyzji, wyborów.
2. Liczy się nie tylko to co robię, ale również dlaczego to robię, jaka jest moja motywacja.
„Błogosławiony jest ten,
który się mną nie zgorszy” (Łk 7:23)
Czasem bywa bardzo trudno nie zgorszyć się z Pana Jezusa Chrystusa. Zgorszenie może zależeć od okoliczności: znajduję się w więzieniu, uciśniony trudnymi warunkami życia, na łożu choroby, na miejscu nie cieszącym się popularnością - gdy właśnie miałem nadzieję na szerokie możliwości. Tak, to prawda, ale On wie najlepiej, co jest dla mnie bardziej pożyteczne. Moje otoczenie wyznaczone jest przez Niego. On zamierza przez nie wzmocnić moją wiarę, pociągnąć do ściślejszej społeczności ze sobą i umożliwia dojrzewanie mojej mocy. W więzieniu moja dusza powinna by kwitnąć.
Modlitwa to porzucenie
wszystkich innych obiektów uwielbienia i całkowite oddanie się codziennemu
uwielbieniu samego Boga.
Nie powinienem tego nawet mówić, ale myślę, że dobrze jest zawsze przypomnieć, że modlitwa to akt uwielbienia. To coś o wiele więcej niż przedstawianie Bogu naszej listy własnych pragnień i potrzeb. Oto siedem sposobów na to, jak zakorzenić modlitwę w uwielbieniu:
List do Filipian 4:6
Przyznam szczerze, że
rzadko udaje mi się osiągnąć stan „nie troszczenia” się. Częściej jest to dla
mnie prawdziwą walką, aby doprowadzić swój umysł do destynacji pokoju
Chrystusowego.
Osoba wdzięczna, to osoba naprawdę spokojna. Uczę się bez względu na wszystko wypracowywać w sobie nawyk (tak, musimy się tego nauczyć), zatrzymania się i wybierania swoich decyzji; w tym również dostosowywania swoich myśli i poddawania ich pod posłuszeństwo Chrystusowi. Współczesna nauka mówi o neuroplastyczności naszego mózgu; tworzenia nowych połączeń między neuronami, tj. masz stary nawyk i w sposób świadomy podejmujesz wysiłek zmiany, przez co twój mózg uczy się nowych rzeczy, a po jakimś czasie nawyk staje się normalnością. Wierzę, że jest to częścią procesu odnowy naszego umysłu, o czym mówi Słowo Boże.
Panie, Ty który w swojej suwerennej łasce połączyłeś nas ze sobą; niech nasze małżeństwo będzie godne Ciebie jako tych, którzy swoje życie oddali Panu Jezusowi Chrystusowi. To On jest naszym Oblubieńcem i to Jemu nasze serca są poślubione. Modlimy się abyśmy żyli jak Abraham i Sara – słynąc z wiary pośród tego złego i przewrotnego pokolenia. Modlimy się, abyśmy byli nienaganni niczym Zachariasz i Elżbieta we wszystkich ustanowieniach Pańskich.
Nikt z nas nie może stać
się pożywieniem dla głodnego świata, nie będąc złamanym ręką Pana. „Pszenica
młócona bywa” (chleb w ziarnie). Błogosławieństwo Pana często objawia się w formie
smutku, lecz chętnie się na to godzimy, aby być błogosławieństwem dla innych i
w ich życie wnieść szczęście. To, co jest dla nas najdroższego na tym świecie,
nabyte zostało za cenę łez i cierpienia.
„Bóg uczynił mnie chlebem dla wybranych i gdyby to było konieczne, aby ten chleb został wymłócony w zębach lwa, by się stać chlebem dla Jego dzieci, niechaj uwielbione będzie Imię Jego” (Ignacy).
Niektórzy zdają się myśleć, że teoria ewolucji zająć może miejsce doktryny stworzenia jako wyjaśnienie pochodzenia świata. Jest to jednak pomyłka, bowiem teoria ewolucji nie oferuje żadnego takiego wyjaśnienia. Ewolucja to rozwój, każdy rozwój zaś zakłada istnienie czegoś, co się rozwija. To co nie istnieje, nie może zaistnieć przez rozwój. Dla wytłumaczenia pochodzenia świata ewolucjonista musi albo odwołać się do teorii, że materia jest wieczna, albo do doktryny stworzenia. Rozróżnić powinniśmy dwie postaci doktryny ewolucji:
Zanim zaczniemy studiować
Słowo Boże, musimy zrozumieć, dlaczego Bóg nam je dał. Można studiować Biblię z
niewłaściwych powodów i uważam, że wielu chrześcijan tak właśnie robi. Musimy
studiować Pismo Święte w tym samym celu, dla którego Bóg nam je dał.
Kiedy rozważałem to studium całej Biblii i próbowałem zajrzeć w serce Boga, przyszedł mi na myśl werset: „Bóg tak umiłował świat, że dał swego Syna, aby każdy, kto w Niego wierzy, nigdy nie zginął (Jana 3:16). Głównym celem, dla którego Bóg dał nam Pismo Święte, było to, aby wszyscy ludzie mogli przekonać się, że kocha ich tak mocno, że posłał swego Syna, aby wybawił ich ze szponów grzechu i wprowadził do komunii (społeczności) z Nim. W sercu Boga istnieje wielkie pragnienie, aby nikt nie został zrujnowany przez grzech i nie zginął.
1. Apostoł Paweł nauczał,
że wdzięczności można się nauczyć (Flp 4:11). Moje poczucie zadowolenia
zbudowane jest na pewności, że Wszechmogący Bóg, który jest moim miłującym
Ojcem, wie co jest dla mnie najlepsze. Bóg pozwolił na wszystko, co się
wydarzyło w moim życiu. Muszę nauczyć się myśleć o okolicznościach jako o Jego
błogosławieństwach, a nie przekleństwie, które mnie spotkało.
2. Niezależnie od okoliczności, Bóg zawsze da mi siłę, abym był posłuszny wezwaniu apostoła Pawła. Da mi zawsze łaskę, abym był wdzięczny za wszystko. Jeśli doświadczam braku wdzięczności powinienem odwrócić swój wzrok od okoliczności i skupić się na Chrystusie. Ten krok pozwoli Duchowi Świętemu zmieniać mnie, kontynuować Jego uświęcające dzieło czyniące mnie bardziej podobnego do Syna Bożego.
Pan hojnie udziela miłosierdzia
temu, kto uczciwie przyznaje się do swoich upadków, nie obwiniając za swoje grzechy
nikogo poza samym sobą.
Jedno z najkrótszych, ale i najbardziej zapadających w pamięć kazań jakie kiedykolwiek usłyszałem, zostało mi przekazane przez bezdomnego człowieka. Zatrzymałem swój samochód przed sklepem, aby napić się kawy. Gdy wysiadłem z samochodu, podeszła do mnie ubrudzona kobieta. „Proszę pana. Nie chcę panu przeszkadzać, ale czy mógłby mi pan pomóc?” – zapytała. Wskazując na swojego męża, który przeszukiwał pobliski śmietnik, prosiła, abym kupił im coś do jedzenia.
1. Apostoł Piotr napisał: „Z
tego się radujecie, choć teraz na krótko, jeśli trzeba, zasmuceni jesteście z
powodu rozmaitych prób” (1P 1:6). W Bożej ekonomii czasu cierpienie trwa tylko
chwilę. Nie oznacza to, że nasza perspektywa będzie taka sama. Ta krótka chwila
może wydawać się wiecznością. Jednak nawet w najgorszym momencie musimy trzymać
się obietnicy, że ten czas się skończy i że on naprawdę ma sens, chociaż tego
nie rozumiemy.
2. Kiedy apostoł Jakub mówił, abyśmy uznawali za radość doświadczanie prób, nie chciał w ten sposób wykształcić w nas jakiegoś zaburzonego obrazu rzeczywistości. Doświadczenia są trudne i bolesne. Jednak jako ludzie wierzący mamy możliwość kontrolowania swojego myślenia, a co za tym idzie swojej percepcji (zrozumienia) tego co przeżywamy. A biblijna perspektywa jest taka: wiara musi być testowana, a przez to testowania będzie wzmacniana. W ten sposób nie możemy starać się unikać prób, bo to tak naprawdę one tworzą to, kim jesteśmy w Chrystusie.
Na wczorajszym
zgromadzeniu rozważaliśmy 16 rozdział Księgi Rodzaju gdzie jest napisane: „I
nazwała PANA, który mówił do niej: Ty jesteś Bogiem, który mnie widzi.
Powiedziała bowiem: Czyż tu nie spoglądałem na tego, który widzi mnie?”
(16:13).
Widzi. Moje myśli prawie natychmiast połączyły to „widzenie” z „poznaniem”. Jest ogromna różnica między „znaniem” (wiedza o faktach), a prawdziwym „poznaniem” kogoś. Kiedy apostoł Paweł pisał o swoim pragnieniu poznania PANA z pewnością był już wtedy człowiekiem, który bardzo wiele wiedział o Chrystusie. Naśladował Zbawiciela od około trzydziestu lat. Co miał jednak na myśli? Doskonale wiedział, że istnieje wyższy poziom poznania Boga. Z pasją dążył do tego, aby w jeszcze bliższy, bardziej intymny sposób zbliżyć się do Chrystusa.
„Moja
żona i dwie małe córki zginęły tragicznie. Wiele lat później nadal nie jestem
pewien, jakie konkretne dobre cele Bóg miał w tym działaniu. Co powinienem
zrobić?”
John Piper: Ja też nie jestem pewien. Potrafię wymienić tuzin dobrych powodów, dla których moja matka nie powinna zostać zabrana, a ty możesz wymienić sto dobrych powodów, dla których twoja żona i córka nie powinny zostać zabrane. Nie znamy konkretnych dobrych celów Boga. Jest kilka rzeczy, które Pan objawia nam w swoim słowie na temat tego, dlaczego ból pojawia się w naszym życiu, kilka. Ale są tysiące powodów rzeczy, których On nam nie objawia i których nie znamy. Pytanie brzmi: „Co powinienem zrobić?” A odpowiedzią na to jest zanurzenie się w dobroci i życzliwości Boga. Skosztujcie i zobaczcie, że Pan jest dobry. Dlatego też, jak niemowlę, pragnijcie szczerego duchowego mleka słowa, abyście przez nie wzrastali ku zbawieniu.
Pytając mnie o kwestię
poszukiwania „Bożej woli”, pozwól mi podzielić się kilkoma myślami, które PAN w
swojej łaskawości ukazał mi w ostatnich miesiącach, które były (są) dla mnie
trudnym czasem. Nie roszczę sobie żadnego prawa do właściwej interpretacji
czyichkolwiek losów, pragnę tylko pokazać tobie to, czego sam mogłem się
nauczyć. Na początku powiem ci jedną myśl, która towarzyszy mi od dawna: często
nasz problem nie wynika z nieumiejętności rozpoznania prowadzenia, ale z
posłuszeństwa. Czy jesteś gotowy iść doliną ogarniętą głęboką ciemnością, jeśli
jedyne co będziesz miał, to świadomość, że On będzie szedł razem z tobą?
Przede wszystkim Ojciec pokazał mi właściwą kolejność: 1) fakty 2) wiara 3) uczucia i emocje. Stawianie uczuć na pierwszym miejscu prowadzi do zamieszania, tym bardziej znając zdradliwą naturę naszych serc. Ta nauka dotyczy nie tylko kwestii szukania Bożej woli w określonych sytuacjach naszego życia, ale również jest podstawą naszej pewności zbawienia. Popatrz, jesteśmy zbawieni poprzez fakt, że nasz Zbawiciel umarł za nas. Opieramy się na Nim. Na Tym, który zmarł i zmartwychwstał dla naszego odkupienia. Nie ma znaczenia to, co czujemy i co podpowiadają nam nasze emocje (szczególnie w tych sytuacjach kiedy nie czujemy się „godni” bycia dziećmi Bożymi). Znaczenie mają fakty wiary.
„Osoba w kryzysie
suicydalnym cierpi w samotności, więc kiedy zapytamy, czy się zastanawiała nad
odebraniem sobie życia, to wreszcie schodzi z niej napięcie. W końcu dostaje
przestrzeń, w której bezpiecznie może powiedzieć: Tak miewam takie myśli,
jest mi bardzo ciężko. To będzie pierwszy krok, żeby udzielić pomocy”. Halszka
Witkowska
Jako doradcy biblijni, jedną z najtrudniejszych sytuacji doradczych, z jakimi mamy do czynienia, jest skuteczne i biblijne zaangażowanie w życie kogoś, kto rozważa odebranie sobie życia. Zanim przejdziemy do sedna pomagania osobom, które mają myśli samobójcze, muszę stwierdzić, że czasami potrzebna jest pomoc medyczna, zwłaszcza gdy stanowią one bezpośrednie zagrożenie dla siebie lub innych. Naszym pierwszym obowiązkiem jest być bezpośrednim i zadać pytanie wprost: „Czy rozważałeś odebranie sobie życia?”. Nie ma tu miejsca na subtelności; miłość wymaga od nas nieustraszonego działania.
Zarówno Eastons Bible
Dictionary, czy też Słownik PWN w bardzo prosty sposób definiują „cudzołóstwo”
jako stosunek płciowy między żonatym mężczyzną lub kobietą, z cudzą żoną lub
mężem. I tyle. Jednak rzeczywistość, w której człowiek dopuszcza się
cudzołóstwa jest o wiele bardziej skomplikowana. I dla jasności, niniejsze
rozważania dotyczą ludzi wierzących lub też określających się jako „chrześcijanie”.
Okoliczności, w których jesteśmy, zdarzenia których doświadczamy, są po prostu kontekstem dla tego co się dzieje w naszych sercach. Jeśli ściśniesz mokrą gąbkę i wycieknie z niej woda, a ja zapytam cię dlaczego tak się wydarzyło, to jaka będzie twoja odpowiedź? Bardzo prosta: ponieważ w gąbce była woda.
Myśli nie mają charakteru
systematycznego. Są też pozbawione większej spójności. Stanowią pewien zbiór
refleksji z porannego czytania Księgi Hioba rozdziałów 1-28.
1. Intelektualne próby
ujęcia wszystkiego przez teorie i doktryny sprawiają, że staramy się za bardziej
zrozumieć Boga, aniżeli zaufać Temu, który nas umiłował w Chrystusie.
2. W swojej żałobie Hiob odczytywał momentami bliskość i miłość Boga jako zagrożenie. Bóg Ojciec nie odwraca się od nas, nawet jeśli przychodzimy do Niego ze szczerym gniewem, goryczą i żalem.
I nadszedł ten dzień, kiedy według wskazania danego Izraelowi obłok wzniósł się znad Przybytku. I Izrael wyruszył w drogę ku ziemi obiecanej Abrahamowi i jego potomkom. Według porządku, który wskazał im Bóg poprzez Mojżesza złożyli przybytek i wyruszyli plemionami tak, jak zostało im powiedziane. Wyruszali mając przed sobą obraz niedalekiej przyszłości w ziemi, w której będą mogli odpocząć bezpiecznie od trudów. Nie mieli świadomości, że otrzymanie obietnicy wiąże się z pokonaniem drogi do niej w wierze w Tego, który ją złożył. Nie wystarczy bardzo chcieć tego, co zdaje nam się być przyjemne. Ani też podjęcie fizycznego wysiłku by osiągnąć zamierzony cel. Obietnice wykraczające poza doczesne życie człowieka, wymagają mocy, która nie pochodzi od człowieka, ale swoje źródło i bezustanne podtrzymywanie otrzymuje od Boga.
Czy ufasz Panu nawet
wtedy, gdy nie odczuwasz żadnych uczuć? Musimy pamiętać, że Bóg często odsuwa
od nas swoją odczuwalną obecność, aby sprawdzić i oczyścić naszą wiarę. Czy nadal
będziesz podążać za Panem, nawet jeśli nie będziesz Go „czuć” przy sobie? Zobaczymy
rozważania Paula Washera z fragmentu Księgi Izajasza 50.
Chcę, abyście na coś
spojrzeli. Izajasza rozdział 50 werset 10. Jest to pieśń o słudze.
„Kto wśród was boi się PANA? Kto słucha głosu jego sługi? Kto chodzi w ciemności i nie ma światłości? Niech zaufa imieniu PANA i polega na swoim Bogu”.
Zacznę w sposób bardzo ortodoksyjny, właściwy i chrześcijańsko poprawny. Chciałbym również prosić cię, abyś pomodlił się za mną drogi czytelniku. Nigdy nie poproszę cię o dofinansowanie na Patronite, ale błagam cię o modlitwę, aby moje słowa nie były podobne do mądrości głoszonej przez przyjaciół Hioba, poprawnego zrozumienia teologii i praktycznych błędów w jej zastosowaniu. Wiedz, że dobra biblijna, ortodoksyjna teologia może czasami mocno skrzywdzić ludzi, jeśli będzie podana przez człowieka pozbawionego wrażliwego serca. Stąd módl się proszę o moją wierność i nadzieję. A tak w ogóle jeśli chodzi o przyjaciół Hioba, wybacz mi dygresję, to zauważyłeś, że zmagając się z problemem cierpienia ci mężczyźni bardzo często nie zgadzają się ze stwierdzeniami Hioba. Ale wszyscy z nich, nigdy nie kwestionują jednego: absolutnej suwerenności Boga. To bardzo ważne, bo Księga Hioba, podobnie jak nasze życie, ukazuje nam szatana, który jest na smyczy. Ma ograniczoną moc zadawania bólu. Moc przyznaną przez PANA, który jest jego Władcą i nad wszystkim sprawuje kontrolę. To bezcenna wiedza w kontekście prób i doświadczeń nie tylko Hioba, ale i naszych.
Jako wierzący mamy wszelkiego rodzaju próby traktować (przyjmować) z radością (Jk 1). Nie samo przechodzenie próby się liczy, ale to jak przez tę próbę przechodzisz, decyduje o jej końcowym rezultacie i o tym czy przyniesiesz Bogu chwałę. Czy wierzysz w to bracie i siostro, że Bóg Ojciec działa w tobie i przez okoliczności nawet w najtrudniejszych momentach twojego życia? Bo przecież jak pisał Jerry Bridges: „Jeśli mamy zaufać Bogu, to musimy dostrzegać, że On nieustannie działa w każdym aspekcie i w każdej chwili naszego życia”.
Marshall Segal napisał: „Kiedy
w społeczeństwie wartość i tożsamość mierzy się przez to, jak wiele osób nas
lubi, Jezus przypomina nam, że już jesteśmy warci o wiele więcej, niż zdajemy
sobie sprawę i obdarza nas miłością większą niż jakakolwiek ludzka miłość”.
Czasami w naszym życiu są chwile, w których rozbieżność pomiędzy tym jak uważamy, że powinno wyglądać nasze życie, a tym jaka jest rzeczywistość, jest bardzo duża. Nie satysfakcjonuje nas. Nie podoba nam się. Buntujemy się przeciwko niej. Tak wielu z nas nie potrafi oddać swoich pragnień Bogu i zdecydować się przyjąć (z wdzięcznością i pokornym posłuszeństwem w uległości Jego mądrości) to, co On chce nam dać. Ja dziś tak nie potrafię.
Wiele lat temu, kiedy
przeszedłem przez rozwód, nie stałem się lepszym chrześcijaninem (cokolwiek to
znaczy), lepszym człowiekiem ani silniejszą osobą. Ale w pełni zrozumiałem, że
sam w sobie jestem niczym. Nie mam nic do zaoferowania Bogu. Nie mam nic, do
czego mógłbym się odwołać, poza moimi winami i porażkami. Nie mam siły,
prawości ani moralnego pochodzenia, by zasłużyć na niebo.
Podczas rozwodu, Bóg przybliżył mnie do krzyża. Nie chciałem tego, wręcz nienawidziłem. Ale Bóg położył go na moich ramionach. Pierścień gwoździ. Zasłonę ciemności. Pocałunek śmierci. Kiedy zostajemy pozbawieni wszelkiego dobra, za jakie się uważamy i jakie posiadamy, stajemy twarzą w twarz z wewnętrznym złem. Walczymy, zmagamy się, dyszymy, umieramy i stajemy się niczym.
Jest taka stara historyjka o Johnie Wesleyu. Wesley, jak wiadomo był założycielem i przywódcą Kościoła Metodystycznego w Wielkiej Brytanii. Pewnego razu przyśniło mu się, że dostał się do samych bram nieba, gdzie miał zaszczyt rozmawiać z zarządzającym aniołem. W czasie konwersacji Wesley zapytał anioła o ludzi znajdujących się w niebie.
W chyba najtrudniejszym momencie mojego życia, najważniejszą częścią Pisma stał się List apostoła Pawła do Filipian. To właśnie przez ten List uczyłem się tego, że w wielu sytuacjach radość jest kwestią wyboru. Wielokrotnie stoimy przed dwiema możliwościami: albo poddajemy się naszym uczuciom i emocjom, albo zmuszamy i poddajemy je pod posłuszeństwo Chrystusowi tak, aby to On panował nad nimi, a nie one nad nami.
1 Księga Królewska 12,15: „Król
nie usłuchał więc ludu. Sprawa bowiem wyszła od PANA, aby spełnił swoje słowo,
które PAN wypowiedział przez Achiasza Szilonitę do Jeroboama, syna Nebata”.
Nasza wolność do
podejmowania niewłaściwych (głupich) wyborów jest zawarta w suwerenności Boga.
Jego Opatrzność działa w każdym momencie, w każdej sytuacji.
Prawdopodobnie wybór,
którego dokonałeś był tak naprawdę potrzebny, chociaż możesz go żałować. Nie możesz zrozumieć wszystkiego
co się dzieje w twoim życiu, szczególnie w momencie przekonania o słuszności
Bożego prowadzenia.
Porzuć poczucie winy, przestań się potępiać, zrozum co zrobiłeś źle i jeśli się da, zrób krok do tyłu i spróbuj wrócić do miejsca, w którym zgubiłeś drogę. Możesz to zrobić?
1 Księga Królewska 3:5 W Gibeonie PAN ukazał się Salomonowi w nocy
we śnie. Bóg powiedział: Proś o to, co mam ci dać.
Wyobraź sobie taką propozycję od Boga. O co byś poprosił? Pieniądze? Zdrowie? Żona? Mąż? Dzieci? Służba? Talent?
Nazwij to szczerze.
Salomon mógł to mieć. Co jednak wybrał?
„Daj więc swemu słudze serce rozumne”. Serce, które potrafi rozeznawać, serce, które jest uważne, posłuszne, wrażliwe.
PAN powiedział do szatana:
Czy zwróciłeś uwagę na mojego sługę Hioba – że nie ma nikogo mu równego na
ziemi? To człowiek doskonały i prawy, bojący się Boga i stroniący od zła.
Księga Hioba 1:8
W ostatnich dniach znowu gorzej śpię. Przypomina mi to najtrudniejszy czas ostatniej jesieni, kiedy wewnętrzny chaos i niepokój uległ zwykłej somatyzacji sprawiając, że sen stał się moją najgłębszą potrzebą. A, że pisanie ma dla mnie wymiar terapeutyczny, pokażę ci kawałek siebie.
„Gdyż on zna drogę, którą
kroczę; kiedy mnie doświadczy, wyjdę jak złoto”. (Księga Hioba 23:10)
Możesz czuć się bezpiecznie! To twoja droga – właśnie ta. Być może krzywa, tajemnicza, może uwikłana – droga doświadczeń i łez, ale On ją zna. Wszechmogący przewodnik, znający i kierujący stopami twoich nóg, bądź to do gorzkich wód Mara, bądź ku radościom i ochłodzie Elimu. Na tej drodze, tak mrocznej dla Egipcjan, znajdował się słup – obłok ognisty jako ochrona i drogowskaz dla narodu Bożego.
Księga Kapłańska 10:1-3: A Nadab i Abihu, synowie Aarona, wzięli każdy swoją kadzielnicę, włożyli do nich ogień, nałożyli na nie kadzidła i ofiarowali przed PANEM obcy ogień, którego im nie nakazał. Wtedy wyszedł ogień sprzed PANA i pochłonął ich, i pomarli przed PANEM. Wówczas Mojżesz powiedział do Aarona: Oto co PAN powiedział: W tych, którzy zbliżają się do mnie, będę uświęcony i będę uwielbiony przed całym ludem. I Aaron zamilkł.
Najczęściej w sposób dość klarowny ogarniam swoją
rzeczywistość. Boża łaska towarzysząca mi niezmiennie, wspiera, podnosi, poucza
i prowadzi. Jednakże czasami, jak wczoraj, są takie dni, które dosłownie
„zmiatają mnie z planszy”.
Doświadczając całego spektrum konfuzyjnych myśli i odczuć, z ogromną dozą przerażenia odkryłem, że pojawia się we mnie silne odczucie odium do siebie samego.
W twoje ręce powierzam mego ducha; odkupiłeś mnie, PANIE, Boże wierny.
Księga Psalmów 31:5
Dawid mówi o całkowitym poddaniu się. Tych samych słów użył nasz Zbawiciel, kiedy na krzyżu umierając za nasze grzechy, oddał się całkowicie woli Ojca (Łk 23:46).
Słowa „powierzam mego ducha” powinny być używane przez każdego, kto przechodzi przez wąską bramę, aby udać się w pielgrzymkę do niebiańskiego Jeruzalem. Każdy, kto przyjmuje Jezusa jako Pana i Zbawiciela, powinien mieć świadomość, że odtąd jego duch jest całkowicie w rękach Chrystusa. Jeśli ktoś cię zapyta, w jaki sposób można zostać zbawionym, oto odpowiedź: Oddaj siebie, swoje ciało i duszę, na wieczny czas w ręce Jezusa Chrystusa.
Każdy z nas ma w sobie
pęknięcia. Większość z nas dorastała w domach, które w większym lub mniejszym
stopniu były dysfunkcjonalne. Mamy w sercach rany zadane nam przez ludzi,
którzy powinni się o nas troszczyć. W przeszłości wielu z nas wydarzyły się
rzeczy, które nie powinny mieć miejsca.
Kiedy Chrystus mnie zbawił
myślałem, że kościół (zbór) jest pełen idealnych ludzi, z doskonałym życiem
kształtowanym przez Słowo Boże i moc żywego Ducha Świętego.
Dziś widzę jak wiele jest zranienia i bólu wśród ludu Bożego – cierpienia ukrytego pod maskami „pobożności”.
„Potem PAN powiedział: Ponieważ okrzyk Sodomy
i Gomory jest wielki i ich grzech jest bardzo ciężki; Zstąpię teraz i zobaczę,
czy postępują według tego okrzyku, który doszedł do mnie. A jeśli nie, dowiem
się” (Rdz 18:20-21)
PAN Bóg nigdy nie karze bez wiernego zbadania faktów. My jednak lubujemy się w wyrażaniu swoich opinii, tak naprawdę nie wiedząc jaka jest prawda. Zbyt często formułujemy zdanie nie zadając sobie trudu, aby w pełni poznać daną sytuację. Oceniamy na podstawie tego co powiedzieli nam inni, plotek lub pozorów. Potrafimy potępić braci i siostry, nie znając faktów.
„Samson poszedł do Timny i zobaczył tam kobietę z córek Filistynów. A
gdy wrócił, oznajmił swemu ojcu i swej matce: Widziałem w Timnie kobietę z
córek Filistynów. Weźcie mi ją więc za żonę” (Sdz 14:1-2)
1. Pragnąc filistynki,
Samson okazał lekceważące podejście do objawionej woli Bożej. Często ludzie
związani romantycznymi uczuciami, oczekują, że Bóg da im partnera zgodnego z
ich oczekiwaniami, a nie Jego wolą.
„Nie będziesz z nimi zawierał małżeństw: swej córki nie dasz ich synowi i ich córki nie weźmiesz dla swego syna; Gdyż odwiodłaby twego syna od kroczenia za mną, by służyli innym bogom. Wtedy rozpaliłby się gniew PANA na was i prędko by was wytępił” (Pwt 7:3-4)
Pamiętam jak kiedyś Chad Bird mówił, że dopiero po śmierci swojego syna zdał sobie sprawę jak nieprzewidywalne i zmienne mogą być nasze emocje, które odczuwamy wobec Boga. Ja również podobnie jak on, często mam niemal mistyczne w swej naturze chwile, w których Ojciec wydaje mi się tak bliski. Jest to bardzo intymny czas. Są jednak i takie momenty, w których wydaje się odległy, obcy.
Próbując antycypować to co nadejdzie, jestem wdzięczny Bogu za ostatnie dni. To był trudny czas, aczkolwiek przynoszący wiele duchowych bogactw. Pozwól, że podzielę się z tobą kilkoma refleksjami, których Bóg Ojciec nauczył mnie w czasie ostatniego tygodnia.
***
Ludzie z wiedzą
teologiczną bardzo łatwo mogą stać się aroganccy i nawet o tym nie wiedzieć.
Uwierz mi, wiem coś o tym. Zawsze jednak musimy pamiętać, że nasze życie nie
jest zawarte w teologii systematycznej, ale w Chrystusie. On nie jest zbiorem
uporządkowanych idei, koncepcji czy założeń. Jest żywa osobą i jeśli z pokorą
będziemy siedzieć u Jego stóp, uchroni nas to przed sidłami teologicznej pychy.
Jest to trudne, zwłaszcza kiedy w kościołach spotykamy się z antyintelektualizmem i analfabetyzmem biblijnym wśród tych, którzy powinni nas nauczać i prowadzić.
Tekst oparty na refleksjach
zawartych w artykule “Unmarried For the Sake of the Kingdom in the Early Church” autorstwa Williama A. Hetha
„Są bowiem eunuchowie, którzy tacy wyszli z łona matki; są też eunuchowie, których ludzie takimi uczynili; są również eunuchowie, którzy się sami takimi uczynili dla królestwa niebieskiego. Kto może pojąć, niech pojmuje”. Ewangelia Mateusza 19:12
„Przechodzę
przez burzę, ale nie pójdę na dno.
Słyszę Twój głos. Niesiony rytmem wiatru, który mnie woła.
Przepłynąłbyś
ocean, bym nie utonął.
Nigdy nie byłeś bliżej niż jesteś teraz”.
Kiedy James Boice chorował, wielu pytało go co mogą zrobić dla niego. O co mają się modlić. O cud? O uzdrowienie? Boice stwierdził, że uzdrowienie z pewnością byłoby czymś dobrym, ale najważniejsze nie jest jego życie, ale chwała Boża.
Telefon dzwoni w środku
nocy. Twoja 16-letnia córka miała wypadek samochodowy.
Odbierasz wyniki badań,
które jednoznacznie wskazują na chorobę nowotworową.
Twoja firma ma trudności,
grożą wam zwolnienia.
Twoja żona została
potrącona przez pijanego kierowcę.
Kiedy Bóg pozwolił szatanowi dotknąć Hioba, ten zaatakował go z całą mocą zabierając mu prawie wszystko.
Jak reagujesz gdy
okoliczności wydają się większe niż twoje zasoby, możliwości, środki, aby sobie
z nimi poradzić?
Jakie praktyczne kroki
możesz podjąć, pamiętając, że Bóg jest wciąż Bogiem?
Podziękuj Bogu za wyzwania i możliwości, które On stawia przed tobą każdego dnia. Proś Go, aby dał ci łaskę i siłę do wykonania Jego woli. Miej też świadomość, że jesteś Jego naczyniem uczynionym specjalnie na tę chwilę.
1. Natura prawdziwego nawrócenia: Alexander
podkreśla, że prawdziwe nawrócenie jest dziełem Bożej łaski, a nie zwykłym
ludzkim wysiłkiem obejmującym głębokie poczucie grzechu, zrozumienie
odkupieńczego dzieła Chrystusa i szczere zaufanie do Niego.
Przedstawia on prawdziwe nawrócenie jako doświadczenie, które rozpoczyna się od głębokiego i szczerego uznania własnej grzeszności i moralnego długu, którego nie można spłacić za pomocą ludzkich środków. Świadomość ta prowadzi do zrozumienia i docenienia odkupieńczego dzieła Chrystusa na krzyżu - uznania, że zbawienie jest możliwe tylko dzięki Jego ofierze. Integralną częścią tego procesu jest rozwój szczerego zaufania do Chrystusa, w którym człowiek nie tylko intelektualnie zgadza się z prawdami Ewangelii, ale także przyjmuje je z przemienionym sercem i duchem. Przedstawione przez Alexandra nawrócenie jest zatem holistyczną (całościową) transformacją, obejmującą umysł, serce i duszę, fundamentalnie zmieniającą relację z Bogiem, samym sobą i światem dzięki mocy Bożej łaski.
Ani rady Hubermana nie pomogły, ani CBD. Może kołdra obciążeniowa? Uspokoimy sensorykę. W środku no…
Read more »