To papież Paweł VI, po
Soborze Watykańskim II, wygłosił homilię, w której stwierdził: „Jeśli chcemy
być chrześcijanami, musimy być maryjni” (Homilia, 24 kwietnia 1970 r.). Nie
twierdził, że aby być chrześcijaninem, trzeba wierzyć w to, co Biblia mówi o
Maryi, tj. w jej zaangażowanie we wcielenie i ziemską posługę Jezusa. Jego myśl
była znacznie głębsza.
Co dla niego oznaczało „maryjny”? Otóż Sobór Watykański II właśnie się
zakończył, a Sobór poświęcił 8. rozdział Konstytucji dogmatycznej o
Kościele „Lumen gentium ” rzymskokatolickiej doktrynie o Maryi,
zatytułowany „Błogosławiona Dziewica Maryja, Matka Boża w tajemnicy Chrystusa i
Kościoła”. Wielki teologiczny plan „Lumen gentium” chciał organicznie
powiązać Chrystusa z Kościołem (rzymskim). Według Rzymu ten drugi jest tak
ściśle powiązany z pierwszym, że stanowi z nim jedno. Mariologia
rzymskokatolicka wywodzi się z powiązania Chrystus-Kościół i stanowi jego
dalszy wewnętrzny związek. „Logika” Soboru Watykańskiego II głosi, że jeśli
masz Chrystusa, masz Chrystus-Kościół, a jeśli masz Chrystus-Kościół, musisz
nieuchronnie mieć Chrystus-Kościół-Maryję. Te trzy elementy są ze sobą
wzajemnie powiązane i wzajemnie się przenikają. Dlatego Paweł VI mógł
powiedzieć: „Jeśli chcemy być chrześcijanami, musimy być maryjni”.
W tym miejscu należy
poczynić jeszcze jedną uwagę. Dla papieża Pawła VI bycie chrześcijaninem
maryjnym oznaczało przyjęcie w pełni ugruntowanej mariologii
rzymskokatolickiej, w tym dogmatów maryjnych (dogmatu o Niepokalanym Poczęciu
Maryi z 1854 roku i dogmatu o Jej cielesnym wniebowzięciu z 1950 roku) oraz
nabożeństw do niej dedykowanych (różańca, tytułów maryjnych, modlitw itp.).
Mariologia rzymskokatolicka zawsze wiąże się z głębokim doktrynalnym
zaangażowaniem w pełny opis tego, jak Rzym teologizuje, celebruje i czci
Maryję.
Oświadczenie papieża Pawła
VI wybrzmiało wyraźnie i donośnie na 26. Międzynarodowym Kongresie
Mariologicznym, który odbył się w Rzymie (4-6 września) pod hasłem „Jubileusz i
synodalność: Kościół o maryjnym obliczu i praktyce”, zorganizowanym przez
Papieską Międzynarodową Akademię Maryjną (PAMI). W programie, który
obejmował sesje plenarne, grupy językowe oraz audiencję u papieża Leona XIV,
wzięło udział ponad 600 mariologów z całego świata.
„Maryja należy do
dogmatyki katolickiej, a nie tylko do katolickich nabożeństw”.
Pierwszego dnia
konferencji o. Stefano Cecchin OFM, przewodniczący PAMI, udzielił wywiadu na
temat znaczenia tego spotkania. Wyraził rosnące zaniepokojenie w akademickim
świecie mariologicznym, że mariologii nie poświęca się należytej uwagi w
Kościele katolickim. Cecchin podkreślił fundamentalne znaczenie mariologii dla
doktryny i praktyki katolickiej, nawet w kontekście „nowej ewangelizacji”. Dla
katolickiego uczonego mariologia leży u podstaw (rzymskokatolickiego)
przesłania i wiary chrześcijańskiej.
Słowami Cecchina: „Maryja należy do dogmatów katolickich, a nie tylko do
katolickich nabożeństw; jest wzorem Kościoła”, i ponownie, nawiązując
implicite do relacji Chrystus-Kościół-Maryja, stwierdził: „Oblicze Jezusa
jest obliczem Maryi”. W tym miejscu przypomniał stwierdzenie Pawła VI:
„Jeśli chcemy być chrześcijanami, musimy być maryjni”. Zawsze powtarzając
trajektorię Soboru Watykańskiego II, Cecchin powiedział, że to „Maryja jest
kluczem, który otwiera nam tajemnicę Chrystusa i Kościoła”.
W innym wywiadzie opublikowanym
w watykańskim dzienniku „ L'Osservatore Romano” Cecchin argumentował
dalej, że „Maryja jest kobietą, która otworzyła drogę do Boga i weszła w
fundamentalną relację z Nim”. Widzimy tu ważny głos we współczesnej mariologii
rzymskokatolickiej, potwierdzający jej dogmatyczne centralne miejsce w
rzymskokatolickim ujęciu wiary chrześcijańskiej, tj. potwierdzenie, że kiedy
mamy do czynienia z rzymskokatolicką mariologią, mamy do czynienia z
rzymskokatolickimi doktrynami Boga (Trójcy), Chrystusa (chrystologia), Kościoła
(eklezjologia), zbawienia (soteriologia) i życia chrześcijańskiego (duchowość).
Rzymska Maryja nie znajduje się tylko w tym ostatnim segmencie, ale jest
wszechobecna i zdecydowanie obecna w całym spektrum rzymskokatolickiego
światopoglądu.
Nie mniej, ale więcej
mariologii
Uczestnicy kongresu
zostali również zaszczyceni audiencją u papieża Leona XIV. Przy tej okazji
papież wygłosił przemówienie, które podsumowało niektóre z mariologicznych
aspektów nauczania rozwijającego się na początku jego pontyfikatu.
Jak powiedział: „Kościół o sercu maryjnym zawsze lepiej zachowuje i
rozumie hierarchię prawd wiary, integrując umysł i serce, ciało i duszę, to, co
uniwersalne i lokalne, osobę i wspólnotę, ludzkość i kosmos”.
Papież mówi tu o Kościele
posiadającym „serce maryjne”: fundamentalny organ, centrum życia, żywotny rdzeń
Kościoła, ma w sobie Maryję. Według Leona, posiadanie go sprzyja teologicznej
jasności i integracji. Bez niego Kościół się rozpada. Trudno to pogodzić z
biblijnie poświadczonym, trynitarnym i chrystocentrycznym przesłaniem biblijnej
Ewangelii. Jeśli Maryja jest w centrum, jak wydaje się być w opinii Papieża,
nie jest ona biblijną Maryją: jest raczej kimś, kto przyćmił, jeśli nie
zastąpił, Chrystusa.
Papież Leon ponownie: „Jako doskonała współpracowniczka Ducha Świętego, Maryja
nigdy nie przestaje otwierać drzwi, budować mostów, burzyć murów i pomagać
ludzkości żyć w pokoju i harmonii różnorodności”.
W tym ujęciu Maryja odgrywa opatrznościową rolę w historii i przeznaczeniu
ludzkości. Czy biblijnie uzasadnione jest twierdzenie, że Maryja jest
„doskonałą współpracowniczką” Ducha? Wygląda to na zbytnio wyolbrzymione
zadanie dla biblijnej Maryi. Biblia nie mówi nic o jej roli po jej obecności we
wczesnej wspólnocie chrześcijańskiej w Dziejach Apostolskich 2. Opatrzność Ojca
spoczywa w rękach Zmartwychwstałego Syna i jest stosowana przez Ducha Świętego
za pośrednictwem żywych pośredników i wielorakich czynników. Maryja jest wśród
niezliczonej rzeszy chrześcijan oczekujących zmartwychwstania, ale nie pełni
żadnej opatrznościowej roli. Pogląd rzymskokatolicki opiera się całkowicie na
pozabiblijnych tradycjach narastających z czasem, które stały się centralne i
nigdy nie zostały zreformowane w świetle Ewangelii.
Oto najważniejsza rzecz podkreślona przez papieża Leona XIII:
„Dlatego Kościół potrzebuje mariologii. Powinna być rozważana i promowana w
ośrodkach akademickich, sanktuariach i wspólnotach parafialnych,
stowarzyszeniach i ruchach, instytutach życia konsekrowanego, a także w
miejscach, gdzie kształtują się współczesne kultury, doceniając nieograniczone natchnienie,
jakie oferuje sztuka, muzyka i literatura”.
Jednym słowem: według augustiańskiego papieża Kościół potrzebuje więcej
mariologii, a nie mniej. Dla Rzymu mariologia jest kluczowa, a jego najwyższy
przywódca uważa, że Kościół potrzebuje jeszcze więcej
mariologii. Taki jest wynik kongresu mariologicznego z papieską pieczęcią
aprobaty i nie jest to ewangelicznie obiecująca perspektywa dla Kościoła
rzymskiego.
Leonardo De Chirico