Wszelkie zło ze swej
zwodniczej i diabelskiej natury czyni nas niewrażliwymi na swoją obecność.
Nasze sumienie stopniowo zaczyna być coraz bardziej słabnąć (znieczulać
się) przez praktykowanie grzechu, aż to co na samym początku czyniło nas
niezwykle wrażliwymi, nie robi już na nas żadnego wrażenia.
Oszustwo grzechu jest jego wielką bronią.
Ale chcę zwrócić twoją
uwagę na rzecz smutniejszą. Chrześcijanie mogą stracić swoją siłę, ponieważ
opuszczają społeczność z Bogiem, nawet nie będąc tego świadomi. Niczym Samson
tracą swoją siłę, nie wiedząc, że PAN ich opuścił.
Wielu wierzących ludzi nie
było świadomych swojego upadku duchowego. Wielu i dzisiaj nie zdaje sobie
sprawy, że zeszli z drogi posłuszeństwa Chrystusowi i w jakiś nieświadomy dla
siebie sposób, odrzucili Jego krzyż. Sam fakt, że możesz sądzić, że to
stwierdzenie nie ma (i nie może mieć!) żadnego zastosowania do ciebie, może
świadczyć, że jesteś w bardzo niebezpiecznym miejscu.
Pamiętam jak jeden z braci
opowiadał mi historię o wielkim drzewie znajdującym się pośrodku pewnej alei.
Drzewie, które było tam dłużej, niż najstarszy człowiek mógł zliczyć. Jednak
pewnego dnia, nadeszła ogromna zimowa burza, która powaliła to drzewo.
Następnego dnia zaszokowani mieszkańcy zobaczyli to, czego się nie spodziewali:
to drzewo było przeżarte (zgniłe) od środka, pozostała tylko skorupa kory.
Proces rozkładu od środka rozpoczął się już dawno. Korzenie były uszkodzone,
wnętrze pnia spróchniałe, ale samo drzewo jeszcze stało. Czasem takie drzewo jest
w stanie wypuszczać liście korzystając z resztek soków, ale nie jest już w
stanie się odrodzić.
Niektórzy chrześcijanie
tacy właśnie są. Udaje im się „stworzyć” jakieś liście, czasem może nawet
trochę owoców, ale kiedy nadejdzie burza, upadną bo ich serce od dawna nie
miało w sobie prawdziwego życia.
Wiele rzeczy bracie,
maskuje powolną śmierć chrześcijańskiego życia.
Trudno jest czasami
dokonać właściwej oceny samego siebie. A na podstawie naszych własnych uczuć,
przekonań, możemy założyć, że ta ocena będzie prawdopodobnie błędna. Dwie rzeczy
mówią o tym kim jest człowiek: jedna – czego on chce; druga – co robi.
Dokąd zmierzają twoje pragnienia?
Czy w sposób rygorystyczny
badasz i osądzasz swoje myśli i działanie? To co robisz, jest prawdziwym
sprawdzianem twojego życia i posłuszeństwa Chrystusowi. Postępowanie jest
najlepszym objawieniem charakteru człowieka. Dlatego obserwujmy swoje życie,
myśli, postępowanie, cele, relacje z innymi ludźmi i bądźmy trzeźwi w ocenie
samych siebie, aby ujrzeć każde zło czające się w naszych sercach i wyciągnąć je
na światło.
Prośmy Boga: Panie
przeszukaj moje serce! Nigdy tak naprawdę nie zrozumiemy siebie samych, jeśli
całkowicie nie otworzymy swojego serca przed Nim, aby Jego Duch mógł dotknąć
wszystkich tajemnych zakamarków naszych grzesznych serc.