środa, grudnia 28, 2022

Grzech użalania się nad sobą i nasze pragnienie "szczęścia"

Jeden grzech bardzo często prowadzi do kolejnego. Czasami jest tak, że okoliczności jednego grzechu stwarzają idealne warunki do popełnienia kolejnego. Zobacz przykład Dawida gdy zamiast walczyć na wojnie pozostał w pałacu, co doprowadziło do grzechu seksualnego z Batszebą, który miał katastrofalne konsekwencje w życiu jego rodziny i całego narodu. Kiedy myślę o "strefie" grzechu, to przychodzą mi na myśl słowa Alberta Camusa, który powiedział, że zawsze znajdzie się odpowiednia filozofia braku odwagi. Podobnie, zawsze znajdzie się odpowiednia "filozofia dla usprawiedliwienia naszego grzechu".

Jednak o wiele częściej jest tak, że przejście od grzechu do drugiego odbywa się niepostrzeżenie w naszych sercach. To rodzaj reakcji łańcuchowej. Przykładowo, bałwochwalstwo (niezależnie czy oddasz część innym bogom czy sobie samemu) zawsze rodzi inny grzech. Pożądanie pieniędzy wyzwala chciwość. Popularności – dumę przepełnioną poczuciem wyższości, nadmiernych ambicji, które z kolei niezaspokojone z łatwością przeradzają się w gniew czy frustrację.

A co z grzechem użalania się nad sobą? Użalanie się nad sobą jest przeżywaniem poczucia własnego nieszczęścia, skoncentrowanym na własnym „ja”. Jest coś innego od smutku. Każdy z nas czasami (niektórzy częściej niż inni) ma dni pełne przygnębienia, kiedy powinniśmy być w stosunku do siebie bardziej łagodni, aniżeli okładać się emocjonalną udręką, którą często chcemy kompensować nasze zachowanie, karząc się w sposób całkowicie niebiblijny.

Ale gdzie jest granica pomiędzy smutkiem a użalaniem się nad sobą? Jeśli myślisz, że możesz ją zidentyfikować we własnym sercu, to nie chcę cię rozczarować, ale nie możesz. A przynajmniej ja, nie znam na tyle swojego serca, aby móc w sposób właściwy to rozstrzygnąć. Jednak zastanów się nad jedną rzeczą: nad owocem. Czy twój stan prowadzi do tego, że zaczynasz szukać pociechy poza Jezusem? Czy uważasz, że „coś ci się należy”? A może wątpisz, że Ojciec i Jego wola mają na celu tylko twoje dobro?

Często kiedy jesteśmy pogrążeni w użalaniu się nad sobą, przyjmujemy perspektywę, w której uznajemy, że pewne rzeczy po prostu nam się należą. Zasługujemy na to, żeby czuć się lepiej, a więc czymś usprawiedliwionym jest podjęcie działań, które ostatecznie doprowadzą nas do miejsca upragnionego szczęścia. To może przyjąć różne formy: od niewłaściwych praktyk żywieniowych, czy materializmu, a nawet do relacji z innymi ludźmi (uwzględniając w tym i rozwód bo przecież „należy mi się szczęście!”). Nasze zdradzieckie serce uchwyci się wszystkich dróg, byleby tylko uciec od prawdy.

John Piper przedstawił kiedyś obraz pewnego chrześcijańskiego przywódcy, który w posępnym stanie użalania się nad sobą zaczął rozważać nawet cudzołóstwo: „Nikt inny nie rozumie presji, którą doświadczam tak jak ona. Gdyby inni wiedzieli przez co przechodzę zrozumieliby, że potrzebuję tej bezwarunkowej akceptacji jaką ona mi daje. Już dość niosłem ciężary ich wszystkich. Nie mogę tak dłużej, a ich aprobata nie ma dla mnie znaczenia!”.

Oczywiście to skrajny przykład. Jednak wszyscy pewnie takie znamy. Czymś znacznie powszechniejszym (i akceptowalnym) są prostsze formy, których być może nawet sami nie traktujemy jako grzeszne radzenie sobie z użalaniem się: kupowanie nowych rzeczy, marnowanie czasu na Instagramie czy Netflixie, przejadanie się, sport itd.

Wielu z nas ponosi porażki w tych obszarach tak naprawdę tylko dlatego, że nigdy nie zajęliśmy się prawdziwym korzeniem naszego problemu – użalaniem się nad sobą biadolącym, że „nasze życie nie jest takie, jakie w naszej ocenie być powinno”.

Dlaczego to tak straszny grzech? Zwróć uwagę, co mówi o charakterze naszego Boga. Czy człowiek niezadowolony ze swojego życia, może być zadowolony ze swojego Ojca? Czy takiego Boga będzie miłował, oddawał Mu chwałę i dążył do pełnienia tylko Jego woli?

Użalanie się nad sobą zawiera w sobie również truciznę pychy. Musisz zrozumieć, że nic ci się nie należy. Każdy oddech jest darem łaski Boga. Wszystko co masz w tym życiu, nawet jeśli jest tego niewiele, i tak na to nie zasługujesz.

Jak sobie z tym poradzić? Najlepszy lekarstwem na użalanie się nad sobą jest wdzięczność. Podjęcie świadomej decyzji woli, by dziękować Bogu za wszystko. Dziękować Mu za dar zbawienia i za wszystko co wiąże się z naszym odkupieniem. Przyjąć starotestamentowy model uwielbiania i zaimplementować go w swoim życiu: chwalić Boga i dziękować Mu, bo Jego miłosierdzie trwa na wieki.