poniedziałek, stycznia 20, 2020

Ucieczka z prześladowania?

Spójrzmy na historię zapisaną w Księdze Rodzaju 39-41. Sprawmy, aby ta opowieść pasowała do sposobu myślenia, w jaki większość z nas pojmuje zagadnienia kościoła oraz misji.

Wyobraź sobie otrzymanie takiego biuletynu od jednego z twoich zagranicznych współpracowników. Wiadomość brzmi mniej więcej tak:

Nasz brat, którego kochamy został aresztowany i obecnie znajduje się w egipskim więzieniu. Rodzina, którą kochał i ufał, zdradziła go i sprzedała do niewoli. Wiemy, że pozostał wierny Bogu i odmówił wręczenia łapówki, która pomogłaby mu wydostać się na wolność. Z powodu swojej wiary, został przeniesiony do więzienia przeznaczonego dla największych wrogów narodu.

Jaka byłaby nasza reakcja jako kościoła? Jakie podjęlibyśmy działania? Zazwyczaj, kościół na Zachodzie spieszyłby, aby ratować Józefa. To dobra reakcja:

- pisalibyśmy i wysyłalibyśmy wiadomości,

- zalewalibyśmy media społecznościowe rożnego rodzaju apelami,

- nawiązalibyśmy kontakt z przedstawicielami sfery polityki,

- nagłośnilibyśmy trudną sytuację Józefa w radiu oraz telewizji.

Celem naszej aktywności byłoby uwolnienie Józefa, który został niesprawiedliwie skazany. Czulibyśmy się usprawiedliwieni podejmując prawie każde działanie – nawet militarną interwencję – aby tylko uwolnić naszego brata.

Może udałoby się doprowadzić do uwolnienia Józefa, co wywołałoby z pewnością wielką radość i wdzięczność Bogu. Bylibyśmy dodatkowo zadowoleni, gdyby Józef został od razu przetransportowany do innego kraju, gdzie będzie absolutnie bezpieczny.

Wyobraźmy sobie teraz, że kilka lat później wielki głód uderza w Egipt oraz wszystkie sąsiadujące kraje. Józef został uwolniony i nie może zinterpretować dziwnych snów faraona, a w konsekwencji Egipt jest kompletnie nieprzygotowany na 7 lat obfitości i 7 lat strasznego głodu.

Głód spowoduje tak wielkie wyniszczenie, że kraj zostanie całkowicie zniszczony. Skoro Egipt nie przetrwa, nie przetrwają również Żydzi. I tutaj kończy się historia.

Oczywiście, prawdziwa opowieść wyglądała inaczej. Najwyraźniej Bóg wiedział kiedy należało pozostawić Józefa w więzieniu. PAN ma większy plan. Dokładnie wie co jest konieczne, aby uratować Egipcjan i Żydów.

A my?

Czy nasze kościoły i organizacje misyjne wiedzą kiedy należy pozostawić Józefa w Egipcie? Czy pomimo naszego przywiązania do Józefa, zrozumielibyśmy, że ostatecznie należy on do Boga i to Bóg może zrobić z nim co tylko zechce? Czy potrafilibyśmy stać się wystarczająco silni emocjonalnie, psychicznie, fizycznie i duchowo, aby wiedzieć kiedy należy zostawić „naszego Józefa” z Bogiem w niebezpiecznym miejscu?

W czasie naszych podróży, prześladowani chrześcijanie wiele nas nauczyli. Słuchaliśmy ich historii. Nauczyliśmy się, że gdy wierzący na Zachodzie stają się emocjonalnie związani z prześladowanymi braćmi i siostrami, to priorytetem ich działań staje się wyrwanie ich z opresji.

Dla Boga normą jest zwycięstwo przez prześladowania, a nie wyrywanie z prześladowań. Kościół na Zachodzie myśli inaczej. Dla nas wyrywanie jest normą. Ratowanie wierzących z represji brzmi bardzo dobrze. Można zebrać znaczne fundusze pozwalające na pomoc prześladowanym rodzinom chrześcijańskim i przesiedlenie ich do bezpiecznego kraju.

Ale jeśli taką samą ilość energii i uwagi poświęcilibyśmy na szerzenie Ewangelii we wrogich miejscach, zamiast wyrywać wierzących z prześladowań, wielki nakaz misyjny mógłby być już dawno zrealizowany.

Dlaczego my i Bóg myślimy inaczej? Oto kilka możliwych odpowiedzi:

1. Nie chcemy, aby chrześcijanie cierpieli dla Jezusa w sposób dla nas niezrozumiały.

2. Nie możemy sobie wyobrazić tego, że cierpienie może być częścią Bożego planu.

3. Tak naprawdę nie wierzymy, że Jezus jest wart tego, aby za Niego cierpieć.

A ponieważ te prawdy kierują naszym działaniem oraz postawą, zastępujemy biblijną teologię cierpienia czymś mniej wymagającym. A w rezultacie:

1. Domagamy się zaprzestania prześladowania naśladowców Jezusa.

2. Żądamy ukarania prześladowców.

3. Staramy się instalować Zachodnie formy demokracji, praw człowieka, praw obywatelskich w obcych krajach wierząc, że to doprowadzi do ustanowienia Królestwa Bożego (chociaż nie ma żadnej historycznej korelacji między zachodnimi ustrojami a Królestwem Boga).

4. Tworzymy emocjonalne apele w celu zebrania funduszy pozwalających na ratowanie wierzących z prześladowań.

Jaki może być wynik tych pozornie dobrych starań? Wielu wierzących jest usuwanych ze środowiska, w którym Bóg celowo ich umieścił.

W niektórych miejscach narodziny kościoła zostają wstrzymane, w innych są znacząco utrudnione.

W czasie wielu rozmów, często pytaliśmy prześladowanych naśladowców Jezusa, czego nauczyli się od zachodnich pracowników. Zazwyczaj wymieniali spojrzenia między sobą i odmawiali odpowiedzi na to pytanie.

Kiedy naciskaliśmy ich mocniej, odpowiadali: „Zachodni pracownicy nauczyli nas bać się. Oni uczą nas, że można naśladować Jezusa tylko w bezpiecznych miejscach”.

To nie jest zwykły błąd. To grzech.

Zanim Jezus został zdradzony modlił się modlitwą złożoną z dwóch części (Mt 26:39). Najpierw prosił Ojca, aby oddalił od Niego ten kielich. Modlił się o ulgę w cierpieniu. Ale potem prosił o coś innego. Modlił się, aby wola Ojca była ważniejsza niż Jego pragnienie uniknięcia cierpienia.

Naśladując naszego Pana musimy modlić się w taki sam sposób. To naturalne, że prosimy o uniknięcie cierpienia – własnego i innych. Jednak czymś absolutnie koniecznym jest, aby modlić się o wypełnienie Bożej woli, niezależnie od kosztu, który będziemy musieli ponieść.

Wydaje się, że naszym najważniejszym celem jest uniknięcie ukrzyżowania. Nie możemy wyobrazić sobie, że Bóg zdecydowałby się wykorzystać nasze cierpienie dla swoich celów. Nie ma sensu pozostawiać Józefa w niebezpieczeństwie.

Ale drogi Boże nie są naszymi drogami. Ukrzyżowanie, cierpienie, uwięzienie i prześladowania otwierają drzwi do zmartwychwstania i rozwoju Ewangelii. Te straszne rzeczy czynią zbawienie możliwym.

Wraz z Józefem, zaufajmy Bogu.