poniedziałek, stycznia 13, 2020

Samodyscyplina w życiu chrześcijanina

Wzrost w osobistej świętości jest w dużej mierze zdeterminowany przez nasz postęp w samodyscyplinie. Bez tej fundamentalnej zasady nie można mówić o żadnym progresie w łasce. Zanim zajmiemy się innymi dziedzinami, domem, pracą czy kościołem, na początku musimy skupić się na samodyscyplinie.

Zagadnienie osobistej dyscypliny nie jest popularnym tematem. W naszym społeczeństwie jakikolwiek nacisk na samodyscyplinę wywołuje sprzeciw, nawet wśród chrześcijan, którzy wołają, że jest to zwykły legalizm, broniąc swoich praw do wolności chrześcijańskiej. Ci wolno duchowi wierzący utrzymują, że dyscyplina ogranicza ich wolność w Chrystusie, wiążąc ich w duchowym kaftanie bezpieczeństwa.

Jednak wielu z tych wierzący tak bardzo nadużyło swojej wolności w Chrystusie, że praktycznie w ich życiu nie ma żadnej dyscypliny duchowej. Zakołysali wahadłem tak bardzo w stronę chrześcijańskiej wolności, że ich życie duchowe zostało całkowicie wytrącone z równowagi. Takie zaniedbanie samodyscypliny przedłuża ich duchową niedojrzałość, pozostawiając z niewielką samokontrolą i zdolnością do odparcia pokusy i grzechu.

Powiedzmy sobie jasno, bez dyscypliny nie ma uczniostwa. Jeśli nie dyscyplinujemy samych siebie, Bóg sam będzie nas dyscyplinował (Hbr 12:5-11). W ten lub w inny sposób, dyscyplina będzie rzeczywistością naszego życia. Biorąc pod uwagę naszą tendencję do grzechu, musimy dyscyplinować samych siebie w kierunku pobożności, ażeby nie być dyscyplinowanymi przez Boga.

Czym jest samodyscyplina?

Greckie słowo przetłumaczone jako „dyscyplina” (enkrateia) pochodzi od słowa krat, które oznacza „władzę” lub „panowanie”. Samodyscyplina jest więc sprawowaniem władzy nad samym sobą. Jest zdolnością do kontrolowania siebie. Ponadto wskazuje również na samokontrolę (opanowanie) nad wewnętrznymi pragnieniami, myślami, czynami oraz słowami. To jest kontrola, którą wierzący musi sprawować nad swoim życiem (Gal 5:23).

To samo słowo jest użyte 1 Kor 7:9, aby wskazać na „samokontrolę”, którą należy wykazywać nad grzesznymi pragnieniami seksualnymi. Podobnie, starsi muszą być „opanowani” (Tt 1:8), ich wewnętrzna postawa podobnie jak zewnętrzne działania, musi być zdyscyplinowana. Panowanie nad samym sobą jest niepodlegającym dyskusji wymaganiem dla duchowego przywódcy.

Przeciwieństwem samodyscypliny jest styl życia, w którym pobłażanie sobie tworzy „uczynki ciała” (Gal 5:19-21). Każdy brak samokontroli nieuchronnie prowadzi do grzesznych uczynków. Jednak tam, gdzie panuje opanowanie, istnieje silny opór przed zmysłowymi pragnieniami i grzesznymi wyborami. Panowanie nad sobą samym powoduje, że każdą myśl słowo oraz uczynek oddajemy pod posłuszeństwo Chrystusowi (2 Kor 10:5). Każdy wzrost w osobistej świętości wymaga samokontroli.

Czym nie jest samodyscyplina

Aby lepiej zrozumieć czym jest samodyscyplina, musimy zobaczyć czym ona z pewnością nie jest. Dwa błędne poglądy na życie chrześcijańskie – pelagianizm i semi pelagianizm – zniekształcają prawdę o samodyscyplinie chrześcijańskiej.

W czwartym wieku, brytyjski asceta o imieniu Pelagiusz (354-420) nauczał katastrofalnego błędu mówiąc, że ludzie posiadają wrodzoną zdolność zarówno do zbawienia jak i uświęcenia samych siebie. Twierdził, że dzięki samej sile woli osoba jest w stanie wypełnić Bożą wolę. W ten sposób Pelagiusz odrzucił grzech pierworodny, a także totalną deprawację ludzkości. Jego zdaniem sama znajomość boskiego prawa, jest wszystkim co jest potrzebne człowiekowi. Z własnej wolnej woli człowiek może dyscyplinować siebie samego przez samostanowienie.

Pelagiusz za swoje fałszywe nauki został potępiony jako heretyk na Synodzie w Kartaginie (418). Niestety, Pelagianizm wciąż jest żywy i dziś. Wielu ludzi fałszywie zakłada, że mogą być tym kim chcą być. Ta bezmyślna mantra jest obecna w ruchu samopomocowym, a także ewangelii sukcesu, skandując: „Co umysł może sobie wyobrazić, to też wola może osiągnąć”. Utrzymują, że zdolność do samodyscypliny jest w nas.

Drugim mylnym poglądem jest semi pelagianizm. To synkretyczne podejście zakłada, że człowiek zachował w sobie pewną zdolność do zbawienia i uświęcenia. Osoba musi, decyzją własnej wolej woli, współpracować z Bogiem. W tym wspólnym przedsięwzięciu, Bóg i człowiek są współtwórcami samodyscypliny. Bóg daje miarę łaski, ale człowiek musi zatroszczyć się o resztę.

Semi pelagianizm jest tylko w połowie chrześcijańskim systemem. To kompromisowe stanowisko również zostało uznane za herezję przez Kościół na Synodzie w Orange (529). Jednak, skażone dziedzictwo tej myśli przetrwało w formie teologii skoncentrowanej na człowieku (armianizm) a także pragmatycznych metod Charlesa Finneya[1].

W opozycji do tego błędu, Augustyn (354-430) twierdził, że Bóg jest jedynym autorem zbawienia i uświęcenia człowieka. To On przez swoją suwerenną łaskę, w sposób monergistyczny odradza duchowo martwych grzeszników.

Każdy chrześcijanin jest osobiście odpowiedzialny za dążenie do świętości, jednak Bóg musi działać w nas, aby stworzyć osobistą pobożność (Flp 2:13-14). Augustyńskie nauczanie słusznie zakłada, że tylko Bóg może stworzyć autentyczną samodyscyplinę w życiu człowieka wierzącego.

Kto jest autorem samodyscypliny?

Cnota „samokontroli” jest owocem Ducha (Gal 5:22-23). Ponieważ to winorośl produkuje owoce, samodyscyplina jest tworzona wyłącznie przez Ducha. Samokontrola nigdy nie jest samoistna, raczej jest to dzieło łaski w nas. Jesteśmy aktywni w jej praktykowaniu przynosząc jej owoce. Nigdy nie jesteśmy jednak odpowiedzialni za ich stworzenie.

Jezus stwierdził: „Beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15:5). Nasza własna siła woli nie może zrobić niczego co podoba się Bogu. Tylko dzięki Bożej łasce możemy sprawować samodyscyplinę w toczącej się wojnie przeciwko grzechowi. Apostoł Paweł powiedział: „Wszystko mogę w Chrystusie, który mnie umacnia” (Flp 4:13). To Chrystus musi potężnie w nas działać.

Podobnie jak sok wpływający do gałęzi i w rezultacie przynoszący owoc, boska łaska musi wypełnić wierzącego stwarzając w nim samokontrolę. Własne „ja” nigdy nie może stworzyć samodyscypliny. Tylko chrześcijanie żyjący pod kontrolą Ducha Świętego mogą żyć w samokontroli.

W Liście do Galacjan 5:22-23 czytamy, że istnieje dziewięć aspektów owocu Ducha. Samodyscyplina pojawia się na końcu listy. Zajmując tę pozycję, samodyscyplina mówi nam o swoim strategicznym znaczeniu. W rzeczywistości jest ona podsumowaniem ośmiu wcześniej wymienionych cech autorstwa Ducha. Praca Ducha Świętego znajduje swoje spełnienie w owocu samokontroli. Ta cnota pozwala nam uświadamiać sobie każdy inny aspekt duchowego owocu.

Jak wygląda samodyscyplina?

Apostoł Paweł porównał samodyscyplinę konieczną w życiu chrześcijańskim do treningu sportowego i uczestnictwa w starożytnych zawodach: „Każdy, kto staje do zapasów, powściąga się we wszystkim. Oni, aby zdobyć koronę zniszczalną, my zaś niezniszczalną” (1 Kor 9:25). Jeśli biegacz chce wygrać nagrodę to musi całe swoje życie podporządkować rygorystycznej dyscyplinie oraz treningowi. 

Wyczerpujący trening wymaga, aby sportowiec ograniczył swoją wolność osobistą. Jeśli ma odnieść zwycięstwo, musi odrzucić wiele rzeczy, które mogą być domeną widzów, ale nie prawdziwych mistrzów. Musi stosować odpowiednią dietę, odpoczynek a także ciężkie ćwiczenia. Każdy obszar jego życia musi znajdować się pod kontrolą.

Tak samo jest w życiu chrześcijańskim. „[…] Sam zaś ćwicz się w pobożności” (1 Tm 4:7). Chrześcijanin, który dąży do świętości musi słuchać biblijnego głoszenia i nauczania, uczestniczyć w zbiorowym uwielbieniu oraz Wieczerzy Pańskiej, czytać Biblię, rozmyślać, modlić się i trwać w społeczności. Ponadto, jeśli chce zdobyć nagrodę, musi odmówić sobie wiele usprawiedliwionych przyjemności.

Taki rodzaj samodyscypliny stanowi upomnienie dla niektórych chrześcijan, którzy niewiele czynią w celu osiągnięcia duchowego zwycięstwa. Są chrześcijanami bez formy z zwiotczałą wiarą. Są kanapowymi chrześcijanami z wypukłymi brzuchami. Ich styl życia wypełniony jest pobłażliwością będącą konsekwencją braku samokontroli.

Paweł dodaje: „Ja więc tak biegnę, nie jakby na oślep, tak walczę, nie jakbym uderzał w powietrze” (1 Kor 9:26). Mistrz boksu musi mieć wyraźnie wyznaczony cel w ringu. To niezdyscyplinowany wojownik atakuje niedbale, a jego ciosy nigdy nie trafiają w przeciwnika. Niezdyscyplinowany wierzący doznaje wielkich porażek w swojej walce z grzechem, przez to, że jako chrześcijanin powinien cechować się samokontrolą.

Zwycięski sportowiec musi pokonać swoje ciało, aby je sobie podporządkować. Jeśli tego nie zrobi, zostanie zdyskwalifikowany z wyścigu. Paweł ostrzega: „Lecz poskramiam swoje ciało i biorę w niewolę, abym przypadkiem, głosząc innym, sam nie został odrzucony” (w. 27). Apostoł wzywa nas do dyscyplinowania własnego ciała i przeciwstawienia się grzesznym pragnieniom. Jeśli tego nie zrobimy to zaprzepaścimy naszą nagrodę.

Jaka jest cena?

Wierzący ma wolność w Chrystusie i może dążyć do rzeczy, które nie są zakazane w Piśmie. Ale nie możemy sobie pozwolić, aby cokolwiek przejęło nad nami władzę. Zwycięstwo zawsze ma swoją cenę. Nie inaczej jest w życiu chrześcijańskim.

Wymaga to od nas samodyscypliny w takich dziedzinach jak jedzenie, picie, spanie, czas i pieniądze. Musimy kontrolować naszą rozrywkę i czas odpoczynku. Musimy ograniczyć naszą wolność we wszystkim co mogłoby utrudnić nam zdobycie nagrody.

Jeśli mamy posiadać samokontrolę, musimy zrezygnować z prawa kontroli nad własnym życiem i oddać się Jezusowi Chrystusowi. Oto paradoks życia chrześcijańskiego: Musimy porzucić kontrolę swojego życia, aby zdobyć samokontrolę. Niech Bóg pozwoli nam praktykować samodyscyplinę, która jest absolutnie konieczna do zwycięstwa nad grzechem.

Steven Lawson


[1] Być może najbliższym, współczesnym następcą Pelagiusza był Charles Finney. Podobnie jak Pelagiusz, zaprzeczył on grzechowi pierworodnemu, mówiąc: „Moralne zepsucie jest samym w sobie grzechem, a nie jego przyczyną”. Nauczał, że wszyscy ludzie rodzą się neutralni i mają zdolność do wyboru między dobrem a złem. Zdaniem Michaela Hortona żaden pojedynczy człowiek nie jest bardziej odpowiedzialny za zniekształcenie chrześcijańskiej prawdy w naszych czasach niż Charles Finney [przypis tłum.]