piątek, maja 23, 2025

Pokonywanie strachu w szpitalnej poczekalni

Pan jest moim światłem i moim zbawieniem — kogo mam się lękać? Pan jest twierdzą mojego życia — kogo mam się lękać? (Psalm 27:1)

Około dwie godziny temu grupa pielęgniarek i chirurgów zabrała moją córkę na salę operacyjną, zostawiając mnie i mojego męża, wpatrzonych na stopniowo znika w korytarzu. Udaliśmy się do poczekalni i teraz tu siedzimy. To poważna operacja i chociaż jesteśmy w jednym z najlepszych szpitali w kraju, ryzyko jest duże. Wypłakałam się (pewnie będę płakać dalej). Przeszłam kilka okrążeń wokół szpitala. Nerwowo zjadłam za dużo M&M-sów. I błagałam Pana, żeby trzymał moją ukochaną dziewczynkę, kiedy ja nie mogę. 

W doskonałym czasie Boga wiedział, że będę musiała rozważyć i zapamiętać ten fragment: „Pan jest moim światłem i moim zbawieniem — kogo mam się lękać? Pan jest twierdzą mojego życia — kogo mam się lękać?” (Psalm 27:1). Jestem w szponach strachu. Zdecydowanie się boję. 

Wczoraj wieczorem, gdy pakowaliśmy torby do szpitala, moja córka wyciągnęła rękę i przytulając się do mnie powiedziała, nie po raz pierwszy: „Boję się jutra”. Oczywiście wszyscy się tego obawialiśmy i od wielu miesięcy.

Przesuwający się piasek 

W obliczu strachu kuszące jest pokładanie nadziei w rzeczach, które wydają się natychmiastowe. Mój odruch w kwestiach zdrowotnych to spojrzenie na dane. Wczoraj wieczorem w pamięci miałam statystyki dotyczące ryzyka, skutków ubocznych i nieszczęśliwych wypadków, którymi chirurg podzielił się z nami podczas naszej ostatniej wizyty. Chcę uspokoić siebie i moje dziecko liczbami, które są po naszej stronie. 

Pocieszenie w liczbach jest jednak krótkotrwałe. Jasne, że jest pomocne. Jestem bardzo wdzięczna, że ​​żyję w czasie i miejscu, w którym moja dziewczynka otrzymuje naprawdę doskonałą i prawie zawsze skuteczną opiekę. Ale w chwili, gdy wypowiadane są statystyki, mój umysł szepcze: „Ona może być jedną z niewielu, u których ta operacja nie pójdzie dobrze”. Dane są pomocne, ale to ruchome piaski. 

Tutaj, w poczekalni, szukam pocieszenia, wysyłając SMS-y do przyjaciół. Chcę raz po raz wyrażać swoje obawy. Chcę, żeby odpisywali mi wielokrotnie, twierdząc: „Będzie dobrze!” Chcę być przekonywana przez powódź pozytywności. Ale nawet gdy dostaję te SMS-y, mój umysł szepcze: „Oni nie mogą być pewni, czy wszystko będzie dobrze”. Słowa otuchy są pomocne, ale one również są ruchomymi piaskami.

Ponieważ strachy nie ustępują — dobre dane i dobrzy przyjaciele po prostu nie wystarczają — chcę znieczulić swój umysł. Lepiej odsunąć strach i zagłuszyć go innymi rzeczami. Więc przewijam media społecznościowe. Rolki z remontami domów, codzienne treningi i porady ogrodnicze na chwilę przykuwają moją uwagę. Zdjęcia ze ślubu przyjaciela i imprezy z okazji ukończenia szkoły przez kogoś innego podnoszą mnie na duchu na sekundę. Ale to szybko mija. Lęki są uporczywe. Rozproszenia również są pomocne, ale, powtórzę, są jak ruchome piaski. 

Kiedy moja córka po raz kolejny wyraziła swoje obawy wczoraj wieczorem, zapytałam ją: „Co wiesz na pewno?” Odpowiedziała: „Że Bóg jest wierny i pomoże mi bez względu na wszystko”. Tak, słodka dziewczyno. Tak, to jest to. To nie są ruchome piaski. To jest pewny fundament, który ćwiczyliśmy przez miesiące i to do niego muszę teraz pobiec: Nasz Bóg jest wierny i pomoże nam bez względu na wszystko. 

Mocne fundamenty

Siedząc tu i czekając, przypominam sobie, tak jak przypomniałam mojej córce wczoraj wieczorem, że musimy patrzeć na krzyż – na Boga naszego zbawienia – i pamiętać, że On jest wszechmogący i dobry. 

Krzyż mówi nam, że nasz Pan jest wszechmogący. Jezus zniósł ukrzyżowanie, śmierć i grób, a mimo to zmartwychwstał. Nasz Bóg jest zwycięzcą. Jest Stwórcą, Królem i Władcą wszystkiego, co możemy zobaczyć (Kol. 1:15-20). Jest Autorem życia i dawcą oddechu (Dzieje Apostolskie 17:25). To jego panowanie sprawiło, że cały nasz świat zaistniał, a jego wola podtrzymuje wszystko, co możemy pojąć. Nic — nic! — nie jest poza wszechmocnym panowaniem naszego Boga. 

Krzyż mówi nam również, że nasz Bóg jest całkowicie dobry. Nasz Ojciec posłał swojego Syna, a Jezus był posłuszny, nawet do śmierci na krzyżu ( Flp 2:7-8 ), abyśmy mogli być pojednani z Nim na zawsze. Podczas gdy byliśmy grzesznikami, wrogami i aktywnie uciekaliśmy od Boga, On nie cofnął się przed niczym, aby uczynić nas swoimi (Rz 5:8). Ze względu na wielką miłość, którą nas umiłował, Ojciec „ożywił nas razem z Chrystusem — łaską zbawieni jesteście” (Ef 2:5). Pan nie pozostawił nas samym sobie. Nasze zbawienie dowodzi dobroci naszego Boga. 

Służymy Bogu, który jest wszechmogący i dobry. Krzyż głosi na wieczność, że nasz Bóg jest w stanie uczynić co zechce i jest za nami. Bez względu na wszystko.

Jeśli Bóg mnie uratował…

Będę szczera: siedzenie tutaj jest dość przygnębiające. Mam bliską przyjaciółkę, która opuściła ten szpital bez syna i inną, której życie córki dramatycznie się zmieniło, gdy wrócili do domu. Ja boję się tego samego. Chcę trzymać się statystyk, albo uspokajać się wiadomościami od przyjaciół, albo całkowicie znieczulić umysł. Ale wszystkie te rzeczy okazują się niewystarczające. 

Muszę pamiętać o moim zbawieniu. Muszę patrzeć na krzyż. Muszę zamienić ruchome piaski na „twierdzę mojego życia”. Muszę prosić Pana, aby mi przypomniał, że jest za mną . Apostoł Paweł powiedział to tak dobrze: „Jeśli Bóg za nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakżeby nie miał wraz z Nim darować nam wszystkiego?” (Rz 8,31-32). 

Cokolwiek mi dziś dano, jest dla mojego dobra. Mój Bóg jest łaskawym dawcą. Moje zbawienie przyszło z Jego ręki, tak jak wszystko w moim życiu. Udowodnił, że jest godny zaufania — udowodnił, że jest wszechmogący i dobry. 

Pan jest moim światłem i moim zbawieniem. Cokolwiek się stanie, nie mam się czego obawiać. Ratunek i odkupienie Jezusa mówią mi — tak jak mówiłam mojej córce przez miesiące i tak jak ona powiedziała mi wczoraj wieczorem — nasz Bóg jest wierny i pomoże nam bez względu na wszystko. Jeśli Bóg mnie uratował, nie mam się czego obawiać.

Jen Oshman