piątek, maja 10, 2024

Refleksje – 5. Ty też jesteś Samarytanką. Trąd i prawdziwa radość

W chyba najtrudniejszym momencie mojego życia, najważniejszą częścią Pisma stał się List apostoła Pawła do Filipian. To właśnie przez ten List uczyłem się tego, że w wielu sytuacjach radość jest kwestią wyboru. Wielokrotnie stoimy przed dwiema możliwościami: albo poddajemy się naszym uczuciom i emocjom, albo zmuszamy i poddajemy je pod posłuszeństwo Chrystusowi tak, aby to On panował nad nimi, a nie one nad nami.

Wielu z nas jest zdanych na „łaskę” swoich emocji. Nasze uczucia dosłownie rządzą myślami i działaniem. Jednak zbyt często tylko zwiększamy swoje ciężary w ten sposób. To dlatego Pismo nieustannie zachęca nas, aby wszelki ciężar i troskę przerzucić (oddać) na PANA. I tak, to nie zawsze zmienia naszą sytuację. Dalej cierpimy; dalej doświadczamy depresji, smutku i zmagamy się z licznymi obawami. Ale możemy nauczyć się żyć radością w tym wszystkim. Radością, która jest wyborem. I tak, to trudna walka więc nie rozpaczaj jeśli przegrasz kilka bitew. Jeśli przez długi czas pozwalałeś rządzić swoim myśleniem uczuciom i emocjom, to stało się to nawykiem. Z Bożą pomocą możemy jednak zmienić stare ścieżki naszego myślenia.

***

Wierzę, że nasz Bóg jest uwielbiony wtedy, kiedy bezradna dusza przychodzi do Niego. Wierzę, że kiedy patrzy na serce skruszonego dziecka, złamanego, pragnącego świętego i czystego życia za wszelką cenę, to wtedy Jego imię jest prawdziwie uwielbione. Jednak taki rodzaj chrześcijaństwa nie przyciąga wielkich tłumów. Jest cenny tylko dla tych, których serca pragną Boga bardziej niż czegokolwiek innego na świecie. Tych, którzy pozbawieni wszystkiego, nadal będą się radować jako ci, którzy mają wszystko. W Chrystusie i tylko w Nim. Ten rodzaj chrześcijaństwa przyciąga tylko ludzi głodnych, spragnionych prawdziwej społeczności z PANEM.

***

Czy Chrystus Jezus, PAN Wszechświata, naprawdę może mieć społeczność z takimi ludźmi jak ty? Nieustannie zachwycają mnie historie kiedy Jezus dotyka chorych na trąd. Choroba, która czyniła rytualnie nieczystym nie tylko chorego, ale także tego, kto by go dotknął. W starożytnym Izraelu była to jedna z rzeczy, których absolutnie nigdy nie należało czynić i nikt świadomie nie podjąłby tak absurdalnego działania. A jednak Jezus zrobił to. Nawet nie wyjaśniał swojego postępowania.

Nie miał problemu, aby być z tymi, którzy byli nieczyści. Zanim uzdrowił tego człowieka, dotknął go. To nie był rodzaj miłości, która mówi: „Oczyść się, a wtedy może cię przyjmę”. Albo: „Uporządkuj swoje życie, a potem zobaczymy czy możesz być ze mną”. Nie. Nasz PAN dotyka nieczystych. Jezus przychodzi do nas wtedy, kiedy jesteśmy grzeszni i brudni. Dotyka nas. Przebacza nam. Wszystkie grzechy sam przybija do krzyża, na którym umiera za nas.

                                                         ***

Wtedy spadł ogień PANA i pochłonął ofiarę całopalną i drwa, i kamienie, i proch. A wodę, która była w rowie, wysuszył.

I Księga Królewska 18:38

Prorocy Baala modlili się bardzo długo. Eliasz wypowiedział kilka słów i PAN odpowiedział.

Bóg, który nie może odpowiedzieć na modlitwy tych, którzy Go wzywają nie jest Bogiem. A już na pewno nie jest Bogiem dla kuszonych, poniżanych, ginących i umierających ludzi. Baal nie był Bogiem. „Próby góry Karmel” mają miejsce codziennie. Nasz Bóg jest tym, który wysłuchuje modlitw. Kiedy obciążone serca wołają do Niego, On odpowiada.

***

Lecz kto by pił wodę, którą ja mu dam, nigdy nie będzie pragnął, ale woda, którą ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu.

Ewangelia Jana 4:14

Chrześcijaństwo nie jest zaproszeniem, abyś stał się osobą bardziej moralną i pobożną. To nie jest program 13 kroków, które mają zreformować twoje życie. W swojej istocie, chrześcijaństwo zaczyna się od … pragnienia.

Popatrz, ta kobieta przychodzi sama w środku dnia by zaczerpnąć wody. Zarówno ona jak i sam Jezus doskonale wiedzą dlaczego wybrała taką porę dnia. Jej styl życia z pewnością zapewnił jej odpowiednią reputację. Ta kobieta celowo unika innych, z pewnością bardziej „moralnych” ludzi z jej miasteczka. Unika tych, których spojrzenia i słowa mogłyby być nacechowane tylko pogardą. Unika ludzi, a zamiast tego spotyka Boga.

A co robi Jezus? Rozmawia z nią o jej niemoralności? Uczy ją właściwych relacji w obszarze seksualności czy małżeństwa? Nie. On mówi o jej pragnieniu. Nie wygłasza kazania na temat czystości. On zwraca jej myśli ku prawdziwemu problemowi, pragnieniu jej serca, gdyż widział, że schemat życia, który wybrała po prostu nie działał i nie dał (bo nigdy nie mógł!) zapewnić jej sercu tego, co może znaleźć tylko w Nim.

Chrześcijaństwo jest sprawą serca. Prawdziwe uwielbienie może wypłynąć tylko z serca, które nieustannie adoruje Chrystusa. Ceni Go ponad wszystko. Niewielu z nas doświadcza tego regularnie. Samo pojawienie się na niedzielnym zgromadzeniu, śpiewanie pieśni, służba, często dalekie jest od prawdziwego uwielbienia.

Prawdziwe oddawanie czci ma miejsce wtedy, gdy z głębi złamanego serca wołamy: „Panie, Ty i tylko Ty jesteś tym, którego pragnę”. Augustyn mówił: „Niespokojne jest serce moje, dopóki w Tobie nie znajdzie spoczynku”.

***

I na koniec: twój harmonogram pokazuje co i kogo kochasz tak naprawdę. Co zajmuje największą ilość twojego czasu?

Ile czasu poświęcasz na swoją relację z Chrystusem? Czy żyjemy jako ci, którzy pragną (nie tylko powinni!) nieustannie z Nim przebywać? Studiować Jego Słowo, modlić się do Niego, inaczej mówiąc – siedząc nieustannie u Jego stóp?