piątek, kwietnia 12, 2024

Grzech. Poczucie winy. Krzywda. Żebrak i miłosierdzie

Najczęściej w sposób dość klarowny ogarniam swoją rzeczywistość. Boża łaska towarzysząca mi niezmiennie, wspiera, podnosi, poucza i prowadzi. Jednakże czasami, jak wczoraj, są takie dni, które dosłownie „zmiatają mnie z planszy”.

Doświadczając całego spektrum konfuzyjnych myśli i odczuć, z ogromną dozą przerażenia odkryłem, że pojawia się we mnie silne odczucie odium do siebie samego.

To już nie tylko świadomość, że jestem pierwszym z grzeszników (1 Tm 1:15) lub to, że tak często czynię to czego nienawidzę (Rz 7:15), ale sam fakt, że w najgłębszej strukturze mojego jestestwa, przekonany o głębi własnej nieprawości, zacząłem ... nienawidzić samego siebie.

Jestem żebrakiem.

Czasami spotykamy duchowych ludzi, którzy mają silną wiarę, stabilne życie, są dla nas wzorem w pobożności. Wtedy często zastanawiamy się, że z pewnością taki człowiek nie musiał zmagać się z tym, czego my doświadczamy. Jednak mylimy się. Nie byliśmy w miejscu, w którym Bóg powołał tego człowieka do społeczności ze Sobą. Kiedy wezwał go do służby, ale wcześniej wyprowadził na pustynię, aby był poddany ciężkim próbom. Dla wielu to cierpienie trwało latami. Nie widzieliśmy tego człowieka, który został zredukowany do niczego i powalony w swojej rozpaczy tak mocno, że jedyne o co błagał to śmierć. Nie wiemy, że dziś jego najlepsze kazania wynikają z prób i doświadczeń, które musiał przejść.

Łaska jest Bożym antidotum na wstyd. Jesteśmy przez Niego akceptowani, On nas nie odrzuci. Zaakceptowany raz i zaakceptowany na zawsze.

***

Niedawno powiedziałem synowi, że kiedykolwiek będzie mnie potrzebował może po prostu zadzwonić, napisać. Zawsze. Obiecałem, że będę dla niego. Jestem tylko ziemskim ojcem. Zawiodłem nie raz. Zawiodę i w przyszłości. Ależ o ile bardziej nasz Ojciec, który jest w niebie, troszczy się o swoje dzieci. Czy On nie odpowie, gdy wołamy do Niego?

Często mam wrażenie, że zapominamy, że krew Chrystusa sprawiła, że jesteśmy cenni dla Boga. Że wystarczy, iż zwrócimy swoje serca ku niebu, a spotkamy się tylko z Jego przychylnością, życzliwością i ciepłem.

Bez względu jak wiele zła wyrządziłeś w swoim życiu, jak wielu ludzi skrzywdziłeś, jest przebaczenie we krwi Chrystusa.

Być może dzisiaj ludzie cię potępiają, oskarżają, poniżają, oceniają na podstawie paru informacji, a może błędów, które popełniłeś. Bóg Ojciec tak nie robi. On widzi coś więcej niż tylko twoje skażenie.

***

Wielu z nas kiedy patrzy na swoje życie wstecz widzi tylko rzeczy, które uważają za błędy, porażki i wielkie poczucie wstydu. Często musimy stanąć w prawdzie i przyznać, że wielokrotnie przynieśliśmy hańbę Chrystusowi. Dobrą nowiną jest to, że my którzy zawodziliśmy, zawsze będziemy zawodzić. Dobrą nowiną jest również to, że cała nasza grzeszna przeszłość może być wzięta w ręce wielkiego Budowniczego, który może uczynić coś pięknego. Często to z naszych grzechów, błędów, zaniedbań Bóg buduje coś, co ma największą wartość.

*** 

Pismo naucza, że nasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu (Kol 3:3). Jeśli zdobędziesz wszystko na tym świecie, ale nie będziesz posiadał Chrystusa w swoim sercu, to co tak naprawdę będziesz miał? Tak wielu z nas musi nauczyć się cudu ciszy przed Ojcem. Wyciszenia serca, w którym nawet najgłębiej skrywane tęsknoty i marzenia będą z ochotą poddawać się Jego woli. Musimy poznać to piękno. Z otwartą Biblią, ze zgiętymi kolanami, w oddzieleniu od ludzi musimy w pokorze wołać: "Tylko Chrystus, tylko mój Jezus! Zabierz mi wszystko, ale daj mi Siebie samego!". Potrafisz tak uczynić? Ja nie potrafiłem. W najważniejszych momentach ostatnich miesięcy moja wiara zawodziła. I kiedy podobnie jak ja rozczarujesz ludzi, skłamiesz, poddasz się bez walki, odwrócisz wzrok od Chrystusa, ulegniesz strachowi, wróć do pokoju modlitwy i wypłacz cały swój ból. Płacz, aż nie będzie już więcej łez. Wtedy zaczniesz się zbliżać do Jezusa, aż poczujesz jak Jego ramiona mocno cię trzymają.

***

Mógłbym tu stać i próbować ci powiedzieć, jak sam sobie poradziłem. Jak znalazłem drogę; jak podjąłem decyzje zmieniające na lepsze moje życie. Jednak prawda jest taka, że jestem złamanym człowiekiem. Od pierwszego oddechu. Jedynym powodem, dla którego mogę stać tutaj, bez wstydu wznosić swoje ręce do nieba, jest miłosierdzie Boże, nie moja godność, wartość, uczynki lub starania. Wciąż pamiętam dzień, w którym Chrystus mnie znalazł. Wziął na swoje ramiona i przyprowadził do domu Ojca. Mój Zbawiciel krwawił, aby mnie bezbożnego uczynić synem Bożym. Dziś w niemniejszym sposób potrzebuję Jego przebaczenia niż wtedy kiedy dał mi nowe życie. Jestem tak samo zdesperowany, aby błagać o litość i miłosierdzie.

Kiedy byłem młody, mówiłem sobie: może pewnego dnia zrobię coś dobrego; ale teraz, gdy się zestarzałem, widzę, że nie ma we mnie nic dobrego.

Pokutując, przyznajemy się do naszego duchowego bankructwa i jako żebracy zwracamy się do Boga, prosząc o Jego miłosierdzie i łaskę. „Wszyscy jesteśmy żebrakami” (Marcin Luter).

Ja, PANIE, ja jestem żebrakiem.