środa, października 18, 2023

Co zrobić z dręczącymi, bluźnierczymi i samobójczymi myślami

Zostałem zbawiony jako młody człowiek. Wszystko wydawało się układać dobrze, aż do dwudziestego roku życia, kiedy zaczęły dręczyć mnie bluźniercze myśli, które nękały mnie nieustannie przez kolejne lata. Kilku duchownych zalecało mi abym „zaufał Panu”, lub „modlił się o to” – ale im częściej to robiłem, tym było gorzej. 

Mój stan doprowadził mnie do sytuacji, w której rozważałem popełnienie samobójstwa. W tym momencie zwróciłem się o pomoc do doktora Martyna Lloyda-Jonesa. 

Nie pomógł mi, aż do momentu w którym nie upewnił się, że jestem chrześcijaninem. Wtedy zdiagnozował mój problem. Poradził mi (co było dość zaskakujące!), abym nie tylko nigdy więcej nie myślał o swoim problemie, ale także abym nawet się o niego nie modlił!  Tak naprawdę wcześniej, nie „modliłem się”, a tylko przypominałem sobie ciągle o moim problemie.

W kolejnych dniach sytuacja stała się jeszcze gorsza! Wróciłem zmartwiony do Lloyda-Jonesa, który powiedział mi, że właśnie tego się spodziewał! Był to dowód na to, że za tym wszystkim stał szatan, który chciał przejąć kontrolę nad moim życiem myślowym. Doktor dał mi ostrzeżenie, abym nie pozwolił szatanowi robić tego w przypadku jakiegokolwiek innego problemu, który napotkam. Dziękuję Bogu, że Martyn Lloyd-Jones udzielił mi tej rady – najlepszej rady duszpasterskiej, jaką kiedykolwiek otrzymałem. Szatan został zmiażdżony pod moimi stopami – i tak jest od lat. Wciąż zadziwia mnie niezwykła intuicja doktora – niewątpliwie będąca darem od Boga. Rada, których udzielali mi inni doprowadziły tylko do cięższej niewoli.

Iain Murray powiedział, że Martyn Lloyd-Jones doradzał wierzącym uświadamiając im: „Jeśli chrześcijanin czuje się przegrany, dzieje się tak dlatego, że rządzą nim jego subiektywne uczucia, a nie zrozumienie prawdy. Zatem wybawienie z tego stanu zależy od całkowitej zmiany podejścia: chrześcijanie mają nie skupiać się na sobie i swoich problemach, ale na tym co Bóg dla nich zrobił; ich potrzebą nie jest „szpital”, ale „koszary”, w których zapomną o własnych kłopotach i bolączkach i nauczą się walczyć w armii”.

Lloyd-Jones powiedział: „Musimy pozbyć się pojęcia kliniki i szpitala; musimy spojrzeć na te rzeczy w kategoriach Boga i Jego chwały oraz wielkiej kampanii, którą rozpoczął przez swojego Syna i przez którego doprowadzi ją do triumfalnego końca".

Wielu chrześcijan zaświadczyło o praktycznych skutkach doradztwa Lloyda-Jonesa w tym zakresie, gdy szukali zupełnie innego rozwiązania.