wtorek, września 20, 2022

Przytłaczający lęk

Niepokój, strach, zmartwienie i stres są znanymi słowami w naszych czasach, a także stanowią bliskie doświadczenie wielu osób. Coraz częściej słyszymy o skrajnej formie lęku nazywanej „atakiem paniki”.

To co kiedyś było rzadkim i marginalnym przykładem niepokoju, dziś stało się przerażająco powszechnym zjawiskiem w naszym społeczeństwie. 

Ataki paniki są zwykle związane z bezpodstawnym lękiem, który jest tak przytłaczający i obezwładniający, że chwyta w szpony serce człowieka. Powoduje dreszcze lub pocenie się sprawiając, że osoba czuje się kompletnie niezdolna do poradzenia sobie z daną sytuacją.

Niepokój, u swojej podstawy, jest nieodpowiednią reakcją w świetle danych okoliczności. Różni się on od zmartwienia i troski, które są częścią odpowiedzialnego życia. Stres i napięcie nie są wrogami. W rzeczywistości często są dobrymi rzeczami, które wzmacniają nas do osiągnięcia wyzwań, które Bóg stawia przed nami.

Apostoł Paweł napisał, że oprócz zewnętrznych napięć, z którymi musiał się nieustannie mierzyć, takich jak prześladowania i uwięzienie, odczuwał równocześnie wewnętrzną troskę o wszystkie kościoły (2 Kor 11:28). Pomimo tego, posiadał pokój, który pozwolił mu odczuwać troskę o innych: „Któż jest słaby, żebym i ja nie był słaby? Któż się gorszy, żebym i ja nie płonął?” (2 Kor 11:29).

W rzeczywistości, apostoł szukał w swoich współpracownikach dokładnie takich samych reakcji wobec otaczających nacisków. Zobacz jakie świadectwo złożył o Tymoteuszu: „Nie mam bowiem nikogo o równych jemu myślach, który by się szczerze troszczył o wasze sprawy” (Flp 2:20 por. 1 Kor 4:17). Każdy kto zna i kocha Jezusa Chrystusa jest zdolny do takiego myślenia.

Niewłaściwym sposobem poradzenia sobie z napięciami życia jest troska o te sprawy. Jezus sam powiedział trzy razy: „Nie troszczcie się” (Mt 6:25,31,34). Paweł powtarzał: „Nie troszczcie się o nic” (Flp 4:6). Martwienie się jest zawsze grzechem ponieważ narusza jasne przykazania Pisma Świętego.

Pozwalamy naszym codziennym sprawom przemienić się w troskę – a zatem w grzech – kiedy nasze myśli koncentrują się na zmianie mogącej mieć miejsce w przyszłości, zamiast robić wszystko co w naszej mocy, aby poradzić sobie w obecnych okolicznościach.

Takie myśli są bezproduktywne. Ostatecznie to one przejmuję kontrolę nad nami – zamiast na odwrót - i powodują zaniedbanie innych obowiązków oraz relacji. To wszystko wywołuje słuszne poczucie winy. Jeśli nie zajmiemy się tymi myślami w efektywny sposób przez powrót na właściwą ścieżkę w naszych codziennych obowiązkach, stracimy nadzieję zamiast odnaleźć odpowiedzi. Niepokój, pozostawiony i nierozwiązany, może pozbawić sił nasz umysł i ciało -  a nawet doprowadzić do ataków paniki.

Jestem szczególnie zaniepokojony rozwiązaniami problemu lęku proponowanymi przez niektórych chrześcijan. Przegląd książek wydawanych przez wydawnictwa ewangeliczne w omawianym temacie, pokazuje nam, że większość z nich ma charakter schematyczny, anegdotyczny lub psychologiczny. Zawierają wiele miłych historii, zamiast odniesień do Pisma Świętego. A kiedy już posługują się Biblią to jest to najczęściej przypadkowe i pozbawione właściwego kontekstu. Takie gołosłowne poparcie Słowem Bożym, zamienia bogatą biblijną prawdę w płytkie zaklinanie rzeczywistości: „Jeśli zrobisz to i to, Bóg musi uczynić to i to”.

Aby w sposób biblijny stawić czoło lękowi, przede wszystkim musimy poznać główne fragmenty Pisma skupione wokół tego tematu. Następnie musimy je rozważyć we właściwym kontekście – nie tylko przytaczać i recytować je w sposób bezmyślny, lub podpierać nimi swoje ładne opowieści czy też technikę zmieniającą zachowanie. „Bo jak myśli w swym sercu, taki on jest” (Prz 23:7).

Musimy zburzyć współczesne nieporozumienia i dostosować nasze myślenie o niepokoju i lęku, do tego co i dlaczego Bóg mówi w swoim Słowie. Tylko wtedy będziemy mogli zastosować Jego cenne Słowo w naszych sercach. Nie będziemy tylko wiedzieć o tym, że nie powinniśmy się martwić; będziemy mieć pewność i powodzenie w praktycznym zastosowaniu tych słów.

Możemy być agresywni w naszym podejściu. Nazwałem tę serię „Atakując lęk” ponieważ chcę abyś wiedział, że możesz zaatakować tego przygniatającego wroga i wygrać. Nawet jeśli przez lata zmagasz się z lękiem, chcę cię zachęcić do powrotu do bitwy.

John MacArthur