środa, czerwca 16, 2021

List do Przyjaciela w depresji

Drogi Bracie,

Wiem, że w ostatnim czasie poznałeś empirycznie co to znaczy wołać: „Jak długo, o Panie?!”. Wiem, że szukałeś Pana, wyciągałeś do Niego ręce, a pomimo tego twoja dusza nie znalazła pocieszenia. Ostatnim razem gdy dzwoniłem, to byłeś tak zaniepokojony, że nie potrafiłeś mówić. Asaf też tego doświadczył (Ps 77:4).

Pamiętam, że zawsze mówiłeś o swoim pragnieniu doświadczenia eksperymentalnego chrześcijaństwa, o którym pisali purytanie. Jednak Ojciec odpowiedział na twoją modlitwę, wprowadzając cię w miejsce, którego sam nigdy byś nie wybrał.

Charles Spurgeon powiedział kiedyś, że nauczył się całować fale, które rzucają go na Skałę Wieków. Jeśli ten wielki człowiek, „książę kaznodziejów”, tak potężne Boże narzędzie mógł cierpieć na depresję, to dlaczego nie ty? Czy towarzystwo takich ludzi jak Brainerd, Cowper, Bunyan i wielu innych świętych jest dla ciebie czymś uwłaczającym? 

A.W. Tozer stwierdził, że zanim Bóg może użyć w służbie jakiegoś człowieka, musi go najpierw złamać. Zawsze pragnąłeś być narzędziem Pana skutecznie używanym w Jego Kościele. Dlaczego więc dzisiaj skoro On chce wykorzystać cię dla Bożego Królestwa, pogrążasz się w rozpaczy? On jest Garncarzem, a ty naczyniem, które choć przeznaczone do czegoś zaszczytnego, to jednak dziś nie jest do tego przygotowane.

Depresja nie musi kwestionować twojego życia, przeciwnie może stać się jego katalizatorem. Doskonale zdajesz sobie sprawę, że to w naszej słabości objawia się Jego moc.

Wiem, że myślisz o swoim grzechu, który przyczynił się do tej sytuacji. Wiem, że oddałbyś taka wiele, aby móc cofnąć czas. Wiem, jak bardzo boisz się stracić swoje życie i tych, których kochasz.

Wierzę w ciebie Przyjacielu. Nie jesteś sam. I pamiętaj, że twoje myśli dzisiaj nie są najlepszym doradcą. Żyletki i tabletki nie są rozwiązaniem.

Dzwoń. Będę czekał. Będziemy się modlić, pójdziemy na spacer, a jeśli trzeba pojedziemy do lekarza.

adam

 

Drogi Ojcze Niebieski,

Dziękuję Ci, że się nigdy nie zmieniasz, nawet jeśli wokół mnie wszystko jest pełne chaosu i nieprzewidywalności (Hbr 13:8).

Dziękuję Tobie, że dajesz mi poczucie stabilności wtedy, kiedy boję się upadku (Iz 33:6). Proszę Cię, wspieraj mnie, chroń mnie i pozwól mi powstać ponownie (1 J 4:4; Ps 28:7).

Wiem, że gdy grzech pojawił się na świecie, całe stworzenie znalazło się pod jego przekleństwem. Z tego powodu tak wiele moich dni wypełnionych jest walką fizyczną, emocjonalną i duchową. Dziękuję Ci, że tak doskonale stworzyłeś moje ciało, które często wysyła mi sygnały ostrzegawcze wskazujące, że potrzebuję pomocy. To właśnie w tej chwili potrzebuję ratunku.

Pomóż mi zobaczyć czy moja depresja ma wymiar fizyczny. Sprawdzić okoliczności mojego życia; zastosować odpowiednie zmiany. Jeśli doświadczam depresji w wyniku duchowego konfliktu, proszę naucz mnie jak walczyć w tej bitwie.

Błagam, poprowadź mnie do właściwego źródła pomocy. Dziękuję, że Twoje Słowo pokazuje mi prawdę o tym co czuję (Hbr 4:15) i za przykład Twojego świętego Syna, który również cierpiał. Były chwile zmartwienia, smutku, samotności w Jego życiu. Płakał na modlitwie (Hbr 5:7-9) i doświadczał przygniatającego smutku (Iz 53:3).

Modlę się, abyś podarował mi kogoś, kto pomoże mi nieść ten ciężar (Gal 6:2). Dziękuję, że ponownie przypominasz mi o mojej słabości, a także ukazujesz, że Ciało Chrystusa jest nam dane ku pomocy. Potrzebuję dziś kogoś, kto weźmie mnie w ramiona, poda rękę i pomoże mi chodzić, aż do momentu kiedy będę wystarczająco silny, aby iść dalej sam (Kaz 4:9).

Dziękuję za łaskę, którą mi okazałeś (Hbr 4:16). Modlę się, abym mógł wykorzystać ten trudny czas na pogłębienie mojej relacji z Tobą, a Ty abyś mógł odebrać chwałę za wszystko co czynisz (Jk 1).

Dziękuję za to, że masz swój cel w moim życiu, także i w tym cierpieniu. Dziękuję, że pozwoliłeś, aby moja słabość, która przejawia się w postaci depresji, mogła w większym stopniu ukazać Twoją chwałę.

Dziękuję, że to nie moja kruchość określa kim jestem. To nie ona mnie definiuje. Jestem Twoim dzieckiem, Twój krzyż Panie Jezu mówi kim jestem naprawdę dla Ciebie. Dzięki śmierci Jezusa Chrystusa na krzyżu mogę budzić się każdego ranka i wiedzieć, że Ojciec czuwa nade mną. Panie Boże ponieważ Twój Syn przyjął cały Boży gniew na swoje święte ramiona, mogę mieć pokój z Tobą i dzięki Twojej mocy stawiać czoła wyzwaniom, które dopuszczasz do mojego życia.

Pomóż mi skupić się na prawdzie, a nie na tym co czuję albo co myślę, że jest prawdą. Pomóż mi przyjąć moją słabość jako dar. Przypomnij mi, że to właśnie ona pozwala Tobie działać przeze mnie (2 Kor 12:9). Modlę się, abyś przez to cierpienie rozszerzył moje serce, abym mógł mocniej kochać Ciebie i innych ludzi.

Ojcze, ogarnęła mnie ciemność i nie mogę znaleźć drogi powrotnej do światła! Śmierć Panie wydaje się ucieczką. Moje serce chce wołać jak Eliasz: Zabierz mnie Panie! A jednak jakaś część mnie pragnie, aby Twoje światło na nowo wskazało mi drogę. Proszę Panie, uczyń to. Jesteś jedynym światłem, które może rozjaśnić ciemność.

Ojcze, przynoszę ci moje winy, samotność i poczucie tego, że czuje się „niewystarczający”. Jestem złamany i pokonany, ale chwała Tobie Panie, że z Tobą wszystko jest możliwe. Że krzyż otworzył nową drogę nadziei i odnowienia, zbawienia i uleczenia. Dzięki Jezusowi Chrystusowi wszystko stało się nowe, a ja mogę zaśpiewać nową pieśń uwielbienia.

Panie Ty wiesz, że jestem w miejscu w którym boje się Tobie zaufać. Nie mam nic. Otacza mnie mrok, niepewność, chaos. Nie śpię, nie jem … moje oczy zmęczyły się łzami. Życzę sobie śmierci, a jednak w głębi duszy mam nadzieję, że spotkasz się ze mną. Ojcze, tak bardzo Cię potrzebuję.

 

Dlatego Przyjacielu,

Nawet jeśli myślisz, że twoje życie to tylko popiół, to jednak On może sprawić, że będzie ono piękną historią odnowienia pochodzącego od Boga. Nowego początku. On może znaleźć drogę nawet jeśli nie ma żadnej drogi.

Wszystkie nasze grzechy i cały wstyd Bóg złożył na Chrystusa. Możemy budować nasze życie na Skale. Nawet jeśli tego nie widzimy, nie czujemy. On cały czas jest przy nas (Ps 139).