środa, kwietnia 28, 2021

Jedno spojrzenie mojego Jezusa

„Ten zaś sługa, który znał wolę swego pana, a nie był gotowy i nie postąpił według jego woli, otrzyma wielką chłostę. Lecz ten, który jej nie znał i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele się będzie wymagać, a komu wiele powierzono, więcej będzie się od niego żądać” (Łk 12:47-88)

„Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za to, co czynił w ciele, według tego, co czynił, czy dobro, czy zło” (2 Kor 5:10).

„[…] Wszyscy bowiem staniemy przed trybunałem Chrystusa” (Rz 14:10)

Każdy chrześcijanin stanie na Sądzie Bożym. Nie będzie on rozstrzygał o wiecznym przeznaczeniu naszej duszy, jeśli tylko zaufaliśmy Chrystusowi i zostaliśmy usprawiedliwieni przez Boga Ojca na podstawie przelanej krwi naszego Zbawiciela. Nasz sąd będzie dotyczył kwestii nagród i kar.

„Dzieło każdego będzie jawne. Dzień ten bowiem to pokaże, gdyż przez ogień zostanie objawione i ogień wypróbuje, jakie jest dzieło każdego. Jeśli czyjeś dzieło budowane na tym fundamencie przetrwa, ten otrzyma zapłatę. Jeśli zaś czyjeś dzieło spłonie, ten poniesie szkodę. Lecz on sam będzie zbawiony, tak jednak, jak przez ogień” (1 Kor 3:13-15)

O jakiej „szkodzie” mówi apostoł Paweł? Trudno powiedzieć gdyż tekst nie podaje wystarczającej ilości informacji. Jednak ten sam człowiek pisał później: „Lecz poskramiam swoje ciało i biorę w niewolę, abym przypadkiem, głosząc innym, sam nie został odrzucony” (1 Kor 9:27). Jego słowa powinny nas zdumiewać, gdy w kontraście do życia apostoła Pawła, spojrzymy na własne życie wypełnione beztroską i lekceważeniem Bożego wezwania do świętości.

Wielu chrześcijan wierzy, że najważniejsze jest zbawienie czyli „pójście do nieba”. Kwestia nagród jest rzeczą drugorzędną i pomijaną. Dla wielu samo myślenie o „nagrodach” stanowi przejaw pychy i braku pokory. Jednak czy takie rozumowanie jest roztropne? Musimy pamiętać, że wszystko co czynimy w Królestwie Bożym jest znane naszemu Panu. Dlatego każdy z nas zda sprawę z własnego życia. Nie wiem czym będzie „szkoda”, o której wspomina Paweł, albo mała lub duża „chłosta” o której nauczał Pan Jezus. Jednak, biblijna nauka powinna być dla nas ostrzeżeniem i zachętą, aby prowadzić życie godne Ewangelii.

Martyn Lloyd-Jones przedstawił jedno z możliwych wyjaśnień. Nie będę ukrywać przed wami, że mocno dotknęło ono mojego serca. Powiedział, że „szkodą” (lub „stratą”) którą możemy ponieść może być „spojrzenie w oczy Pana Jezusa Chrystusa”.

Pamiętam gdy jako dziecko zrobiłem coś złego i obawiałem się kary wyznaczonej przez rodziców. Jednak najstraszliwszą konsekwencją niewłaściwego zachowania było często spojrzenie mojego opiekuna, pełne rozczarowania, a może bardziej … smutku.

Wystarczyło jedno spojrzenie Pana Jezusa, aby Piotr znienawidził samego siebie.

Czy jedno spojrzenie naszego Zbawiciela może dotkliwie ukazać nam lata życia zmarnowane na egoizm, grzech i małostkowość?

Panie Jezu, dopomóż nam, abyśmy nie ponieśli „straty” kiedy wejdziemy do domu Ojca!