środa, sierpnia 26, 2020

Ciemna noc duszy

Najsilniejsza stal kruszy się gdy jest zbyt długo pod nieustannym naciskiem. Bóg dobrze wie jakie są nasze ograniczenia. Stwórca najlepiej nas zna i doskonale wie jak długo możemy kroczyć w ciemności.

W swoim najgłębszym cierpieniu, wszystkich niespełnionych marzeniach i planach, powoli odkryjesz miłość Bożą. Służba nocy duszy jest podobnie jak ogień prób i doświadczeń, celowym dopustem Bożym, które ma jasno określony cel: oczyścić, oddzielić, udoskonalić, umocnić, poniżyć. Czasami to właśnie ból może dokonać największych rzeczy w naszym życiu: zdemaskować próżność ziemskich błahostek i zwrócić serca ku tęsknocie za niebem.

Depresja często przypomina noszenie przyciemnionych okularów. Gdziekolwiek nie spojrzysz wszystko spowite jest ciemnością. Nie ważne czy jest to twoja rodzina, którą kochasz, pasja której jesteś oddany czy społeczność z Ojcem na którą udajesz się z obietnicą, że za wszelką cenę postarasz się wnieść tam światło nadziei. Po krótkiej chwili zdajesz sobie świadomość, że i tam panuje gęsty mrok.

W depresji czujesz się bezsilny i bezradny. Jakbyś stał w poczekalni życia, a napis przed wejściem do kolejnego pokoju oddawał frazę Dantego: „Ty, który wchodzisz tutaj, porzuć wszelką nadzieję”. Dla ludzi, którzy poznali smak cierpienia duszy, te słowa nie są żadną sztuczną hiperbolą, ale w doskonały sposób obrazują prawdę, która często jest głęboko skrywana przed innymi.

Ci z nas, którzy zmagali się z duchowym smutkiem zdają sobie sprawę, że często uniemożliwia on racjonalną ocenę naszej sytuacji. Obraz zewnętrznego świata jest zniekształcony i mroczny. Jednak wiemy dobrze, że jest to zdradliwa soczewka, która często nie jest zgodna z obiektywną prawdą.

Bóg cię kocha, nawet jeśli tego nie czujesz. On poradzi sobie z twoim życiem, nawet jeśli sam nie potrafisz.

Duchowa ciemność (depresja), lub purytańskie określenie melancholia, jest zależna od Pana Jezusa. Nawet jeśli chodzisz w ciemności, twój Pasterz jest tuż obok ciebie.