czwartek, kwietnia 24, 2025

Czy nadal próbuję zasłużyć sobie na miłość Boga?

Pewien relatywnie młody mężczyzna przyszedł do starszego brata w wierze, ze swoim głębokim zaniepokojeniem dotyczącym jego własnej relacji z Panem. Ten młody człowiek zobowiązał się wstawać każdego ranka i zaczynać dzień modlitwą i czytaniem Biblii. To godna pochwały dyscyplina życia duchowego! Jednak pewnego dnia obowiązki życia codziennego sprawiły, że nie miał czasu na społeczność z Panem. A, że sytuacja powtórzyła się klika razy w ciągu miesięcy, przyszedł z wielkim smutkiem do starszego brata z pytaniem: „Drogi T, czy myślisz, że Bóg będzie na mnie zły, bo nie skupiłem się na Nim w czasie swoich poranków?”

Być może wielu z was uśmiecha się czytając te słowa, ale dla wielu chrześcijan jest to bardzo poważna sprawa. Brat T odpowiedział: „To wielka rzecz, że cenisz dyscyplinę w swoim życiu duchowym. Większość chrześcijan nie dba o takie rzeczy. Ale musisz wiedzieć, w jaki sposób Ojciec na ciebie patrzy. Musisz poznać Jego serce. On również widzi ciebie. Zna cię tak bardzo mocno i doskonale wie co się dzieje w twoim życiu. Wie bo sam zaprojektował te sytuacje dla twojego dobra i Swojej chwały. Nie musisz martwić się, że w tych dniach zaniedbałeś swoje poranki. Dalej kocha cię tak samo. Ciesz się Nim i żyj w tej świadomości, że w Chrystusie zostałeś bezwarunkowo i na zawsze przyjęty do Jego rodziny”.

Wiele osób w ciele Chrystusa wierzy, że ich akceptacja przez Boga zależy od tego jak wiernie Mu służą. Tak wielu myśli, że poprzez swoją służbę, oddanie, uczynki itd. Są w stanie zasłużyć sobie na przyjęcie przez Ojca. Jednak biblijna prawda jest taka, że nie możesz zrobić nic, aby zyskać Jego aprobatę. On cię kocha, ponieważ postanowił cię kochać. Jesteś w pełni akceptowany przez Ojca, ponieważ jesteś w Chrystusie. Łaski nie można spłacić czy odpracować. Ona nie ma żadnej ceny – nie dlatego, że jest bezwartościowa, ale dlatego, że jest bezcenna.

Wiele braci i sióstr wciąż ma problem z przyjęciem Bożej miłości i akceptacji. Wierzą, że „dobry” chrześcijanin to osoba, która chodzi do zboru, czyta Biblię, modli się, ewangelizuje, płaci dziesięcinę, a w skrajnych przypadkach nie korzysta z mediów społecznościowych czy nawet nosi odpowiednie ubrania. Te rzeczy oczywiście mogą być integralną częścią doświadczenia chrześcijańskiego, ale nigdy nie powinny określać naszej intymnej relacji z Ojcem; nigdy nie mogą być środkiem do uzyskania Jego akceptacji.

Dyscyplinowanie siebie w dyscyplinach chrześcijańskich nigdy nie przyniesie trwałej radości w twoim życiu. Zbyt wielu z was robi rzeczy z obowiązku, a nie z radości. Modlicie się i czytacie Biblię z rutyny, a nie z relacji. Żyjecie z ciągłym poczuciem winy, czując, że nie robicie wystarczająco dużo dla Boga. Wstajecie wcześnie każdego ranka i staracie się spędzać jakościowy czas z Panem, ale to nigdy nie wystarczy. Zapamiętujecie fragmenty Pisma Świętego, zwiastujecie Ewangelię, przygotowujecie usługi, czynicie dobre rzeczy dla innych, ale zawsze zostajecie z uczuciem, że nie dokonaliście wystarczająco dużo. Jesteście pochłonięci tym, co myślicie, że jesteście winni Bogu i poświęcacie mnóstwo energii, próbując zrobić więcej.

Marcin Luter powiedział kiedyś, że większość chrześcijan ma wystarczająco dużo religii, aby czuć się winnymi za swoje grzechy, ale nie tyle dużo, aby cieszyć się życiem w Duchu.

Wiem jak to jest próbować żyć życiem chrześcijańskim w oparciu o własne osiągnięcia (wiem również jak to jest żyć z ciągłą świadomością własnych grzechów, upadków, zadanych krzywd, niewłaściwych słów, grzesznych postaw itd.), ale wiem również (choć wciąż w niewielki sposób) jak to jest żyć w poddaniu miłości Ojca.