piątek, lipca 19, 2024

Refleksje – 6. Zamknięta przeszłość? Prawdziwe widzenie

Na wczorajszym zgromadzeniu rozważaliśmy 16 rozdział Księgi Rodzaju gdzie jest napisane: „I nazwała PANA, który mówił do niej: Ty jesteś Bogiem, który mnie widzi. Powiedziała bowiem: Czyż tu nie spoglądałem na tego, który widzi mnie?” (16:13).

Widzi. Moje myśli prawie natychmiast połączyły to „widzenie” z „poznaniem”. Jest ogromna różnica między „znaniem” (wiedza o faktach), a prawdziwym „poznaniem” kogoś. Kiedy apostoł Paweł pisał o swoim pragnieniu poznania PANA z pewnością był już wtedy człowiekiem, który bardzo wiele wiedział o Chrystusie. Naśladował Zbawiciela od około trzydziestu lat. Co miał jednak na myśli? Doskonale wiedział, że istnieje wyższy poziom poznania Boga. Z pasją dążył do tego, aby w jeszcze bliższy, bardziej intymny sposób zbliżyć się do Chrystusa.

To, że tak często jesteśmy zadowoleni z naszego chrześcijaństwa, z naszego chodzenia z Bogiem i nie dążymy do tego, aby Go poznać, jest bardzo smutnym komentarzem naszych czasów. Z łaski swojej, Ojciec nie zostawia nas w takim stanie i często wzbudza w nas pragnienie szukania Go. Nie rzadko dzieje się to w chwilach kryzysu i doświadczenia.

„Widzenie” obejmuje bezpieczeństwo, pokój, równowagę, sprawczość, odwagę, wdzięczność, miłość, bliskość, intymność. Kiedy spoglądasz komuś w oczy i mówisz: „Widzę cię” nadajesz całej sytuacji bardzo głęboki wymiar.

***

Skończyłem Księgę Hioba. Kilka dalszych refleksji:

1. Świat jest pełen tajemnic. Dziwnych, przytłaczających, których nie będziemy w stanie zrozumieć. Musimy zaufać mocy, mądrości i dobroci Wszechmogącego Stwórcy.

2. Nie wszyscy jesteśmy jak Hiob. Wielu z nas nigdy nie będzie w stanie powiedzieć: „Pan dał, Pan wziął”. Wielu z nas upadnie w czasie próby, ale wszyscy mamy Boga, który troszczył się nieustannie o Hioba. Wieczne ramiona mają moc również i nas podtrzymać i przeprowadzić.

3. Nasza służba i wierność Bogu nigdy nie może zależeć od tego, co otrzymujemy od PANA. Ta Księga miażdży całą ewangelię zdrowia, sukcesu, bogactwa.

4. W chwilach cierpienia nie możemy całkowicie polegać na współmałżonku, przyjaciołach, ale naszym głównym oparciem powinien być sam PAN.

5. Fizyczne i emocjonalne cierpienie będą ciągłą częścią ludzkiej egzystencji w tym upadłym świecie.

6. Bycie sprawiedliwym przed Bogiem nie oznacza doskonałości. Naszą doskonałością jest sam Chrystus.

7. Cierpienie często stanowi najlepszą drogą do duchowej dojrzałości, a także głębszego poznania Pana Boga.

8. Ta Księga jest też pociechą dla nas, bo możemy ujrzeć człowieka, który w niesamowitej rozpaczy, został zachowany przez łaskę Bożą. A skoro Bóg był jego Pomocnikiem, pozostanie również wierny i nam, którzy dziś, w przeciwieństwie do Hioba, wiemy o tym, że mamy doskonałego Pośrednika pomiędzy nami a Bogiem Ojcem.

***

W 1517 roku, trzy statki pod dowództwem Hernandeza de Cordoba wyruszyły na zachód docierając do półwyspu Jukatan. Po przybyciu, żołnierze, którzy opuścili pokład zostali zaatakowani przez Majów uzbrojonych w łuki i włócznie. Śmierć poniosło 20 żołnierzy w tym sam de Cordoba. Ci, którzy pozostali przy życiu stanęli przed wyborem: zostać i ukończyć misję badawczą, zyskując historyczną sławę i nagrodę od gubernatora, lub wrócić na statki i pożeglować do domu. Wybrali ucieczkę. Dwa lata później podjęto kolejną wyprawę, tym razem pod dowództwem Hernana Cortesa, który był tak zaangażowany w tę misję, że sprzedał cały swój majątek, aby ją sfinansować. 11 statków, 100 marynarzy i 500 żołnierzy wyruszyło w podróż. Legenda głosi, że kiedy Cortes przybył do Veracruz w Meksyku, rozkazał załodze rozładować całe wyposażenie statku i przenieść je na ląd. Następnie podpalił wszystkie statki, którymi przypłynęli.

Wyobraź sobie 600 mężczyzn stojących na plaży, obserwujących jak jedyna nadzieja na powrót do domu płonie na ich oczach. Bez względu na to jak ciężka byłaby walka, jedno było pewne: odwrót był niemożliwy. Jezus wzywa nas do spalenia naszych statków. On chce tego samego poświęcenia i niezachwianego zaangażowania od tych wszystkich, którzy nazywają siebie Jego naśladowcami. Kiedy zwracacie się do Chrystusa, podkładacie ogień pod łodzie, które mogłyby zabrać was z powrotem do starego życia.

 

To fragment kazania, które mogłem wygłosić kiedyś z okazji chrztu trojga młodych ludzi, którzy zdecydowali się zostawić całą swoją przeszłość i pójść za Chrystusem. W ostatnich dniach wrócił do mnie ten obraz wraz ze zdaniem: „Niezbadane życie nie jest warte życia”. Skłania mnie ono do bardziej refleksyjnego przyglądania się sobie, a także emocjom, reakcjom, decyzjom itd. Z pewnego rodzaju ciekawością, która dziś prowadzi mnie do poszukiwania odpowiedzi na pytanie: Czy ja zamknąłem przeszłość za sobą? Albo: Czy ja chcę zamknąć przeszłość za sobą? A może nie chcę i stąd nie mogę pogodzić się z wyborami, których dokonałem w swoim życiu?

Tak, nie jest żadnym odkryciem dla mnie, że bardzo źle znoszę sytuacje, w których rzeczywistość rozjeżdża moje oczekiwania („życie niszczy wyobraźnię”). Często słyszałem słowa, że „musisz pogodzić się z rzeczywistością”. Jednak to sformułowanie coraz bardziej budzi we mnie konsternację i opór. Chyba chciałbym zastąpić je na: „Decyduję się na pogodzenie z rzeczywistością wiedząc, że mój Ojciec jest PANEM i Bogiem”. To jest mój wybór, a nie przymus mechanicznego przyjmowania.

To pytanie wciąż jednak wraca: Czy stoję na brzegu i wypatruję? Czy chciałbym cofnąć czas?

Czasami wydaje mi się, że zmarnowałem tak wiele lat. Setki razy irytowała mnie bezsensowność tego co robiłem każdego kolejnego dnia. Każde zakupy, każdy dzień w pracy, kolejne rozmowy, kolejne problemy, kolejne wybory w dziesiątkach rzeczy pozornie bez żadnego znaczenia. A jednak … to wszystko się liczyło? To wszystko ukształtowało mnie dzisiaj, chociaż im dłużej żyję tym mocniej dostrzegam własną głupotę i nędzę … Stąd nie chcę rozpaczać, ale ufać, że to co On rozpoczął, On też i dokończy. Jego poczucie czasu, najczęściej jest kompletnie inne aniżeli moje. Jednak zawsze jest doskonałe.