wtorek, listopada 30, 2021

Poszedłbyś? Cena krzyża i miłość do Chrystusa

Misjonarze John Williams i James Harris popłynęli na Nowe Hybrydy z pragnieniem głoszenia Chrystusa. Kilka minut po wejściu na brzeg zostali zabici i zjedzeni (tak, dosłownie zjedzeni) przez ludzi, którym pragnęli zanieść wieść o Zbawicielu. Jest wiele niebezpiecznych miejsc na świecie gdzie niekoniecznie zostaniemy zabici i zjedzeni przez drugiego człowieka.

Ja osobiście nie chciałbym mieszkać w Caracas w Wenezueli gdzie dochodzi do największej liczby brutalnych przestępstw. Podobnie w Jemenie, gdzie nawet MSZ odradza wszelkie podróże do tego kraju. Od większości miast meksykańskich trzymałbym się z daleka (na czele z Ciudad Juarez). Nigdy w życiu nie pojechałbym do Somalii czy do San Pedro Sula w Hondurasie.

Nie wiem czy słyszałeś, ale na naszej planecie jest też wyspa Sentinel Północny w Zatoce Bengalskiej. Wyspę zamieszkuje lud, który pozostał nietknięty współczesną cywilizacją. To właśnie tam w 2018 roku został zabity misjonarz John Allen Chau, który napisał w swoim dzienniku: „Panie, czy ta wyspa nie jest ostatnią twierdzą Szatana, na której nikt nigdy nie miał okazji usłyszeć twojego imienia?”.

Jak sam widzisz jest wiele przerażających miejsc na świecie, gdzie nie chciałbym się udać. Piszę te słowa siedząc przed komputerem, obok mnie leży filiżanka ciepłej kawy, Biblia, parę książek. Muszę skręcić ogrzewanie, gdyż za chwilę wychodzę z psem na spacer. Przy okazji odbiorę przesyłkę z paczkomatu, a potem wrócę na późniejszy obiad. Błogosławione życie, czyż nie?

Kilka dni temu wróciłem z konferencji, która miała miejsce w Toruniu. Wróciłem z wieloma przemyśleniami, ale dzisiaj chciałbym podzielić się pewną refleksją. Jeden z usługujących braci nawiązał do misji prowadzonej na Słowacji, w kontekście tego, że wielu ludzi w naszym kraju narzeka, że jest im „ciężko”.

Lunik 9 to romskie osiedle znajdujące się w Koszycach – w drugim największym mieście na Słowacji. Lunik jest jedną z największych cygański kolonii mieszkalnych na świecie, a francuski „Le Monde” określił go „najgorszym gettem w Europie”.


Osiedle zamieszkuje ponad 6 tysięcy osób. Większość mieszkań nie ma stałego dostępu do wody, ogrzewania, gazu, prądu. W mieszkaniach pali się czym popadnie, a śmieci … wyrzuca za okno. Tak po prostu. Z powodu fatalnych warunków higienicznych wśród mieszkańców często rozprzestrzenia się wszawica, biegunka, świerzb i inne choroby zakaźne.

Na jednym mieszkaniu potrafi żyć 20 osób. Wskaźnik bezrobocia wynosi ponad 80%. Duża cześć społeczność (w tym dzieci) uzależnionych jest od alkoholu i narkotyków.

Na osiedle dojeżdża tylko jeden autobus, a kierowca otrzymuje specjalny dodatek z tytułu „niebezpiecznej pracy”.

Zamieszczone zdjęcia mówią bardzo wiele i w sposób realistyczny przedstawiają rzeczywistość mieszkańców osiedla.

Wiele razy nieświadomie używamy sformułowań: „Panie, poślij mnie!”, „Panie używaj mnie!”, „Panie chcę Ci służyć”, „Panie, całe moje życie należy do Ciebie, czyń z nim co zechcesz!”.

Sam tak mówię. Szczególnie dzisiaj, odbudowując swoje życie na nowo i szukając w nim woli mojego Pana. Ale czy chciałbym, żeby On wysłał mnie do pracy tam na Słowację?

Nie, nie chciałbym. Wiele razy przy okazji najróżniejszych rozmów wyrażałem swoje obawy, że nie przetrwałbym 48 godzin w Korei Północnej czy w północnej Nigerii nękanej przez Boko Haram. Podobnie, nie chciałbym się wprowadzić do mieszkania na Lunik 9, aby służyć Ewangelią tym ludziom. 


Jednym z moich największych bohaterów (ojców) w wierze jest Robert Murray M'Cheyne. W czasie swojej wyprawi misyjnej do Ziemi Świętej opisał on miejsce, w którym mieszkali trędowaci (lazar house). W swoim liście do parafian w Szkocji napisał: „Ach! Jak mało wiemy o nędzy na świecie! Kto zadba o dusze tych nieszczęśników? Kto odważy się wejść przez tę straszną bramę i już nigdy nie wrócić? Kto zaniesie orędzie Zbawiciela tym biednym ludziom?”.

Ten szkocki duchowny miał rację. Przejście przez bramę wejściową oznaczało śmierć. Jednak dalej w swoim liście pisze on, że dwóch morawskich misjonarzy, motywowanych Bożą miłością do dusz ludzkich wybrało to „piekło” na ziemi jako miejsce swojej służby.

Weszli tam, aby już nigdy nie wrócić. Co więcej, w momencie ich śmierci już czekało dwóch kolejnych misjonarzy gotowych zastąpić ich miejsce! Robert Murray M'Cheyne kończy: „Moi drodzy przyjaciele, abyśmy się zawstydzili przed Bogiem, my którzy jesteśmy odkupieni tą samą krwią i pouczani przez tego samego Ducha, a którym tak wiele brakuje do tych braci, w ich pochłaniającej miłości do Jezusa i dusz ludzkich”.

A Ty bracie, siostro … poszedłbyś? Zamieszkałbyś na Luniku?