wtorek, grudnia 29, 2020

Chrześcijanie radzący sobie z atakami paniki i niepokojem cz. 1

Tekst opracowany na podstawie wykładu Tima Conwaya wygłoszonego w serii spotkań „Zapytaj pastora Tima”. Nie ma on formy typowego artykułu lub kazania. Momentami tekst jest trochę zdezorganizowany i nieskładny, jednakże bogactwo treści, a przede wszystkim niesamowita mądrość pastora Tima sprawiła, że jego słowa okazały się dla mnie wielkim błogosławieństwem. Ufam, że ty również dostrzeżesz jego pasterskie serce, a także ogromną chrystocentryczność w głoszonym poselstwie. Dla wielu, zwłaszcza tych, którzy wierzą w naukę współczesnej psychologii, tekst ten może być obraźliwy. Jednakże z pewnością zasługuje na wysłuchanie. Jego tematyka jest niezwykle ważna, a w obecnym czasie zagrożenia koronawirusem COVID-19, jest w istocie newralgiczna dla wielu z nas.

Istnieją wyraźne podobieństwa między paniką, lękiem i depresją. Nie znam wszystkich obecnych badań i z pewnością ich znajomość nie jest potrzebna, aby zająć się tą problematyką z biblijnej perspektywy.

Już na samym początku pastor Tim stwierdza, że nie jest profesjonalistą (czyt. lekarzem specjalistą itp.), a jego autorytet pochodzi wyłącznie z mandatu do głoszenia Słowa Bożego. Zadaje prowokujące pytanie: Gdy doświadczasz ataku lęku, paniki, niepokoju to czy wierzysz, że Pismo Święte jest wystarczające, aby rozwiązać twój problem? Tak czy nie? To jest najważniejsze pytanie, z którym musimy się zmierzyć już na samym początku. Czy Pismo Święte jest wystarczające, aby poradzić sobie z atakami paniki wśród chrześcijan? Podkreślam „chrześcijan” ponieważ nie mam zamiaru mówić o panice lub niepokoju występujących u niezbawionych ludzi.

Diagnoza paniki, lęku lub depresji jako choroby często skutecznie odwraca nasz wzrok od prawdziwego źródła problemu. Jej największym atutem jest to, że identyfikuje nas jako ofiary, a to znacząco ułatwia wszystko inne.

Ojcze nasz, prosimy Cię pomóż i prowadź nas. Wiem, że to delikatny problem. Ale i przeraża mnie jego ogrom. Modlę się Ojcze, abyś pozwolił, aby słowa, które zostaną wypowiedziane były pomocne. Pragnę, aby był zgodne z Twoim Słowem i aby podobały się Tobie. Modlę się o to w imię Pana Jezusa Chrystusa. Amen.

Jeśli nie znasz Pana Jezusa Chrystusa, masz wszelkie powody do depresji, rozpaczy i paniki; ponieważ twoja sytuacja jest naprawdę zła, piekło jest prawdziwe, gniew Boży jest prawdziwy, a twój czas jest krótki. 

Dziś tutaj mamy do czynienia z chrześcijanami. To bardzo ważne ponieważ chrześcijanie nie mają powodu do depresji, bez względu na okoliczności, w których się znajdują. Tak naprawdę, w historii Kościoła lud Boży zawsze żył chwalebnie, przynosząc cześć swojemu Bogu.

„I poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8:32). Od czego prawda nas wyzwoli? Prawda wyzwala od wszelkiego rodzaju niewoli. Uwalnia nas od bycia napełnionymi lękiem i przed światem, który jest pełen niepokoju.

Dlaczego? Powód, o którym tak często zapominamy jest prosty: „Ten, który jest z nami, jest większy niż ten, który jest na świecie”. Nawet jeśli sam diabeł stałby przed drzwiami twojej sypialni (co samo w sobie jest dość przerażającym scenariuszem!) to wiesz, że Ten, który jest z tobą jest większy od niego. Twoje obawy są bezpodstawne. Dodaj do tego prawdę, że sam PAN obiecał, że nigdy cię nie opuści ani nie zostawi. 

Jednym z naszych problemów jest to, że nie znamy przyszłości. To dlatego ogarnia nas strach przed rzeczami, których się boimy, a które w naszej ocenie, z pewnością nas spotkają. Jednak jako chrześcijanie powinniśmy sobie przypominać, że pielgrzymujemy w wierze, a nie w widzeniu. To dlatego walka ze strachem jest tak naprawdę bitwą pomiędzy wiarą i niewiarą.

Jeśli masz do czynienia ze strachem, z lękiem to musisz wiedzieć, że dotyczy to umysłu. Jesteś w królestwie duchowym. Nie możesz uciec od tej rzeczywistości. Dlaczego to jest takie ważne? Ponieważ za każdym razem gdy masz do czynienia z jakimś problemem fizycznym, możesz zidentyfikować czynnik mający wpływ na twoją sytuację. Problem lęku, strachu, depresji w życiu dziecka Bożego zawsze rozgrywa się w sferze Królestwa Bożego, a więc tym samym podstawowym lekarstwem oraz odpowiedzią będzie zastosowanie Słowa Bożego.

To bardzo ważne, bo wielu przychodzi do mnie i mówi, że nie znalazło żadnych odpowiedzi na swoją sytuację w Słowie Bożym. Odpowiadam wtedy, że prawdopodobnie jesteś niewierzący, ponieważ chrześcijanin zawsze znajdzie coś w Piśmie Świętym.

Każdy aspekt życia chrześcijanina jest duchowy. Dlatego jeśli znasz kogoś, lub sam zmagasz się z depresją, lękiem itp., to jak najbardziej możesz a czasem i powinieneś szukać pomocy lekarza. Może okazać się, że coś nie tak jest z twoją fizjologią. To wszystko jest prawdą, ale jako chrześcijanin musisz pamiętać, że nieustannie funkcjonujesz w sferze duchowej.

„Prawo pańskie jest doskonałe, ożywia duszę”. Jest kompletne. To ma kluczowe znaczenie. Jeśli w to nie wierzysz, to pójdziesz szukać pomocy u człowieka, a ludzie są głupcami bez Boga. Wszyscy ludzie są głupcami bez Boga. Popatrz na to co lekarze mówili dziesięć lat temu. Cały czas zmieniają zdanie. Nie mają odpowiedzi. Biorą rzeczy, które są grzechem i próbują przekształcić je w chorobę. Czynią tak ponieważ są zgubieni i znajdują się w mocy złego, a on chce zniszczyć dusze ludzkie. On jest ojcem kłamstwa. Nie chce, aby ludzie rozpoznali, że są grzesznikami przed Bogiem. Nie chce, aby zrozumieli, że muszą pokutować i upamiętać się, a następnie szukać zbawienia w Chrystusie.

Wierzę, że każdy duchowy problem, jaki człowiek może kiedykolwiek mieć, jest poruszony w Piśmie Świętym. Biblia to jedyne bezpieczne miejsce.

Posłuchaj, nigdy nie doświadczyłem ataków paniki. Nigdy w mojej rodzinie nikt nie cierpiał na depresję. Dopiero kiedy zostałem pastorem, zacząłem doświadczać aspektów duchowej walki. Czułem się jak Whitefield, który opisywał jak diabeł naciskał na jego pierś. Odczuwałem to regularnie. Ale mogę wam powiedzieć, że we wszystkich sytuacjach, które przeszedłem, byłem absolutnie przekonany, że odpowiedź na moje zmagania znajduje się w Piśmie Świętym. Jako chrześcijanie musimy być absolutnie przekonani, że jeśli chcemy być doskonali, pobożni, jeśli chcemy ożywić nasze serca i otrzymać wszystko co jest potrzebne do prawdziwej pobożności, to całe to błogosławieństwo może przyjść tylko przez Boże Słowo.

Idea słowa „niespokojny” wyraża się w „rozproszeniu”. Jest to obawa związana z niebezpieczeństwem, rozpraszające troski i zmartwienia. To spoglądanie w przyszłość i zastanawianie się: „Co jeśli to się stanie…?” To życie, które jest bombardowane przez poczucie niezdolności i ogromnego przytłoczenia.

Nasze codzienne troski mogą przerodzić się w obawy, które nas przytłoczą. Nasze „co jeśli” może skutecznie nas sparaliżować i uniemożliwić skonfrontowanie się z wyzwaniami dzisiejszego dnia. Dlatego nasz Pan mówi: „Nie martwcie się”. Musimy przestać martwić się o jutro, bo przecież nie mamy nawet gwarancji, że jutro będziemy żyć! To dlatego ta troska jest bezproduktywna i bezsensowna.

Jednak nasze zmartwienia mają ogromną siłę. To dlatego musimy poddawać je pod kontrolę Pisma Świętego, aby jego prawda mogła nas wyzwolić.

W Liście do Filipian apostoł Paweł napisał: „W końcu, bracia, co prawdziwe, co uczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, jeśli jest jakaś cnota i jakaś chwała – o tym myślcie” (Flp 4:8). Jego słowa wskazują, że mamy możliwość zastanowienia się nad tym, o czym myślimy. Niektórzy ludzie mówią: „Nie mogę kontrolować swoich myśli”. Jednak autorzy Pisma z pewnością nie mogą się z tym zgodzić. Nauka biblijna wyraźnie wzywa nas, abyśmy skoncentrowali się na pewnych rzeczach. To kluczowe. Musimy myśleć w sposób prawidłowy.

Pan Jezus powiedział: „Dlatego mówię wam: Nie troszczcie się o wasze życie, co będziecie jeść albo co będziecie pić, ani o wasze ciało, w co będziecie się ubierać. Czyż życie nie jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż ubranie?” (Mt 6:25). Jeśli się troszczymy (martwimy) to jesteśmy winni nie przestrzegania przykazań Pana Jezusa. Jeśli jesteś niespokojny, sprzeciwiasz się Chrystusowi. Występujesz przeciwko Niemu. To grzech. Musisz nazwać lęk tym czym jest naprawdę, grzechem. Nie chorobą, nie słabością, ale grzechem. Nasz Pan mówi jednoznacznie: „Nie lękajcie się”.

Apostoł Paweł nalega abyśmy „zawsze się radowali”. Nie radując się, ponownie jesteś nieposłuszny konkretnym wskazaniom Pisma Świętego. Oczywiście, w naszym życiu mogą być czynniki, które wywierają na nas ogromną presję. Łatwo jest się bać i żyć w przygnębieniu. Ale niezależnie od okoliczności, nigdy nie znajdziemy uzasadnienia dla swojego grzechu. Biblia nigdy nie usprawiedliwi pornografii, podobnie nigdy nie znajdziesz usprawiedliwienia dla strachu.

W 1 Liście Piotra czytamy: „Uniżcie się więc pod potężną ręką Boga, aby was wywyższył w odpowiednim czasie. Wszystkie wasze troski przerzućcie na niego, gdyż on troszczy się o was” (1P 5:6-7). Widzisz, kiedy nie „przerzucasz” lęku i niepokoju na Pana, jest to oznaką dumy w twoim życiu. Lekarstwem jest uniżenie. Duma zawsze dużo myśli o sobie, a mało o Bogu. Pismo wielokrotnie powtarza, że On nas nie opuści ani nie porzuci. Możemy Mu zaufać. On troszczy się o nas. Widzicie, nie mamy do czynienia z Bogiem, który jest tyranem. Nawet jeśli się pogubiłeś w swoim życiu to wiedz, że Bóg może być na ciebie zły, ale nigdy nie przestanie się troszczyć o ciebie.

Strach jest przejawem dumy. A drugą sprawą jest to, że o wiele łatwiej w życiu jest być ofiarą. O wiele wygodniej powiedzieć: „Och, dostaję ataku lęku! To nie moja wina. Jestem sparaliżowany!”. Wiesz dlaczego wygodniej? Ponieważ ofiary oczekują litości. Jednak zamiast użalania się nad sobą powinieneś powiedzieć: „To wynik mojej niewiary. To moje bezpodstawne, nieuzasadnione lęki. To mój grzech. To ja w sposób niewyraźny widzę Boga. Hańbię mojego Ojca w niebie, kiedy okazuję Mu brak zaufania”. Zawsze musimy pamiętać kim jest nasz Bóg i co On nam obiecał. On jest naszym niebiańskim Ojcem.

Piotr mówi jednoznacznie: „On troszczy się o nas”. Widzisz, małe dziecko nie musi ciągle zamartwiać się tym skąd będzie pochodził jego następny posiłek. Dlaczego? Ponieważ ufa, że mama i tata się tym zajmą. Małe dzieci nie martwią się o takie rzeczy. Gdy pogrążamy się w strachu, to zachowujemy się tak jakby Bóg abdykował, opuścił nas i pozostawił na pastwę losu. Chcemy wołać: „Boże mój, Boże mój, czemu mnie opuściłeś?”. Jednak Słowo Boże mówi nam, że On nas nigdy nie porzuci. On nas kocha.