Bardzo chciałbym powiedzieć, że jestem wojownikiem. Wyznać, że od dziecka wykazywałem męstwo oraz bohaterskość, na którą może pozwolić sobie człowiek w młodym wieku. Jakże chciałbym powiedzieć, że stawałem w obronie słabszych dzieci, broniąc ich przed starszymi oprychami, którzy każdego dnia zamieniali ich szkolną rzeczywistość w prawdziwy koszmar. Albo opowiedzieć wam wiele historii, z których jestem znany w swoim rodzinnym mieście: z dzielności oraz odwagi charakteryzującej ludzi niezwykle męskich, z wygranych bójek i z wielu innych historii, które wspominane są przez lata, przez tych którzy byli ich naocznymi świadkami. Niestety, to wszystko byłoby zwykłym kłamstwem.
W dobie mediów społecznościowych oraz globalnego internetu z łatwością mógłbym wykreować siebie na bohatera, dzielnego męża Bożego, który z epicką ofiarnością przeżywa swoje życie dla Chrystusa. Nie posiadałem mentalności wojownika i w głębi serca wcale jej nie pragnąłem. Byle tylko spokojnie dojść do nieba…