Rozmawiając w ostatnim
czasie z pewnym młodym bratem, zobaczyłem wyraźnie jak wielkie spustoszenie
sieje w życiu wierzących niewłaściwe zrozumienie prawidłowej interpretacji
Słowa Bożego. Nauczanie i kaznodziejstwo w naszym kraju nie jest w większości
kierowane przez „zdrową" hermeneutykę. Dlatego wielu ludzi głosi, że: „Duch mi
mówi, że takie jest znaczenie tego tekstu", albo "Pan mi pokazał, tudzież powiedział...".
Za każdym razem kiedy słyszycie takie teksty, powinniście zapytać: „Gdzie to jest napisane w Biblii?". Skąd mamy mieć pewność, że to Duch Święty powiedział, a nie duch fałszu odwodzący nas od prawdy? Kiedy ostatnio słyszałem pewnego charyzmatyka stwierdzającego, że „prowadzenie przez Ducha Świętego, a prowadzenie przez Biblię" to dwie różne rzeczy, zdałem sobie sprawę jak wielką tragedią jest brak właściwego zrozumienia Biblii.
Martyn Lloyd-Jones
rozważając 2 rozdział Listu do Rzymian napisał:
Pozwólcie, że poczynię
ogólną uwagę odnośnie interpretacji Pisma. Jeśli nigdy przedtem nie spotkaliśmy
się z ilustracją takiego błędu, to z pewnością mamy tutaj przykład owego
strasznego niebezpieczeństwa wyciągania wersetu z kontekstu i budowania na nim
doktryny. Ludzie bardzo lubią to robić. Wyciągania fragmentu Pisma z jego
kontekstu jest według mnie bardzo złą praktyką. Jeśli uczynicie to z tym
wersetem i wyrwiecie werset szósty – „Który odda każdemu według uczynków jego”
– a potem popatrzycie nań poza jego kontekstem, bardzo szybko będziecie mogli dojść do fałszywego wniosku, że usprawiedliwienie jest jednak możliwe z
uczynków.
Widzicie, sposobem, aby
się przed tym uchronić jest to, co robimy, czyli upewniamy się, że każdy werset
rozważany jest w kontekście i nie jest go pozbawiany. Dlatego też wydaje mi
się, iż powinniśmy się zgodzić z tym, że tak zwane „Pudełka Obietnic” (autor
odnosi się do praktyki umieszczania zwitków z pojedynczymi wersetami
zawierającymi obietnice z Pisma w jakimś pudełku, z którego uczestnicy
spotkania wyciągają dla siebie po jednym. Są to tzw. Wyroczki) są całkowicie
niebiblijne. Nie tylko mogą wprowadzić w błąd, wprowadzić element przypadku,
czy magii niemalże, ale posługiwanie się nimi jest nadużywaniem Pisma. Nigdy
nie wolno nam izolować twierdzeń Biblii od ich kontekstu.
Ogólnie rzecz ujmując
możemy powiedzieć, że jeśli masz problem ze zrozumieniem jakiegoś tekstu,
kontekst jako taki będzie najlepszym przewodnikiem pomagającym w jego wyjaśnieniu
– znacznie ważniejszym niż znajomość greki, hebrajskiego lub czegoś w tym
rodzaju. Kontekst jest najlepszą możliwą pomocą przy wyjaśnianiu każdego tekstu
Pisma, ludzie piszący je, byli ludźmi oświeconymi i używanymi przez Ducha
Bożego, posiadali tematy, o których pisali i które rozwijali; ich pisma są więc
logiczne, sensowne i jasne. Są być może miejsca, których nie jesteśmy w stanie
do końca wytłumaczyć, ale zasadniczo możemy to zrobić, o ile zwrócimy uwagę na
kontekst.
Podobnie pisał Ramm mówiąc
o ludziach, którzy posługują się Biblią na podobnej zasadzie co animistyczne
wróżbiarstwo: Wróżenie jest sposobem, przez który prymitywni ludzie decydują,
czy powinni podejmować określone działania, takie jak polowanie, łowienie ryb,
czy udział w bitwie. Powszechnymi metodami u ludzi pierwotnych jest decydowanie
o działaniach w przyszłości na podstawie wnętrzności świń czy kurczaków,
łamanie kości w ogniu i decydowanie co zrobić na podstawie kształtu złamania. Kiedykolwiek
zmuszamy Biblię, aby mówiła coś na temat konkretnych spraw naszego życia,
popadamy w niebezpieczeństwo wróżenia. Jeżeli postępujemy w ten sposób,
odchodzimy od rozsądnego wykorzystania Biblii, dla takiego wykorzystania jej,
które graniczy z prymitywnym wróżeniem.
Najbardziej notoryczny jest zwyczaj
otwierania Biblii i kładzenie palca na jakimś wersecie w celu przyjęcia tego
wersetu jako wskazówki od Boga. Ta metoda bezcześci mądrość Boga, trzeźwość
Biblii, stawia wiarę chrześcijańską w śmiesznym świetle i opiera metodę
ustalania woli Boga na zabobonnej, magicznej podstawie.
Opisany powyżej typ
wróżenia ma także miejsce na bardziej wyrafinowanym poziomie u tych, którzy
próbują codziennie znaleźć szczegółowe prowadzenie Biblii, ale nie prowadzenie
w sensie znalezienia prawdy, duchowego pokarmu i zasad, tylko w sensie
znalezienia szczególnego wersetu, który powie im dokładnie co mają robić tego
dnia albo jak rozwiązać jakąś sytuację. Aby to zrobić muszą oni założyć, że Bóg
może przez Biblię przekazać im jakieś przesłanie całkowicie oddzielone od
autentycznego gramatycznego znaczenia wersetu. Jeśli na to się pozwoli, to co
może uchronić interpretatora przed znalezieniem w Biblii wszystkiego, co chce?