Pisząc te słowa mam w
pamięci wizytę amerykańskich charyzmatyków u papieża Franciszka. Co więcej, kiedy ostatnim razem dzięki
Opatrzności Bożej miałem sposobność dokonania apologetycznego wysiłku w
rozmowie ze świadkami Jehowy (Panie daj
mi więcej mądrości i pokory następnym razem!) zacząłem zastanawiać się nad
tym jak ważną kwestią jest treść naszej wiary.
Dziś wszyscy mówią o
Jezusie. Nic w tym dziwnego, gdyż nasz Pan ostrzegał, że zwiedzenie przyjdzie w
Jego imieniu. Świat nie zostanie zdobyty przez misjonarzy oficjalnego kościoła
szatana, ale przez ludzi, którzy z imieniem Jezusa na ustach i z Biblią w ręku
przygotowują nowy, ostatni rozdział w historii.
Ku mojemu wielkiemu
smutkowi muszę stwierdzić, że ci wszyscy ludzie posiadają często o wiele więcej
gorliwości oraz pasji aniżeli prawdziwi chrześcijanie. W rozmowie ze świadkami
Jehowy byłem pod wielkim wrażeniem ich oddania sprawie Organizacji.
Jednakże ten przykład,
podobnie jak apostoła Pawła, który przed swoim nawróceniem był gorliwym
prześladowcą Kościoła, pokazuje nam jak wiele zła może przynieść gorliwość
pozbawiona prawdy. Paweł był absolutnie pochłonięty pasją niszczenia kościoła
Bożego. Jednak gdy Bóg zbawił Go, ta sama pasja ponownie pozwoliła Pawłowi
przewrócić ówczesny świat do góry nogami poprzez poselstwo Ewangelii.
To właśnie tutaj spotykamy
się z kwestią treści wiary. Dla nikogo nie powinno być zaskoczeniem, że diabeł
wierzy w Boga. Ktoś nawet kiedyś powiedział, że diabeł wierzy w Boga o wiele
bardziej aniżeli większość wierzących. Nic w tym dziwnego skoro Lucyfer cieszył
się niegdyś ogromną przychylnością Najwyższego. Ale czy ta wiara zapewni mu
jakikolwiek ratunek? Czy jest ona zbawczą wiarą? Nie. A co jeśli dziś w
niezliczonej liczbie wierzących została zasiana fałszywa pewność zbawienia?
Szatan, pierwszy
postmodernista, w ogrodzie Eden podał w wątpliwość Bożą prawdę. Postmodernistyczna
teologia używa biblijnych słów, ale bez ich prawdziwego, biblijnego znaczenia.
Dziś wiele osób mówi o „Jezusie”, ale jednocześnie to słowo jest oderwane od
Pisma Świętego. Jest całkowicie pozbawione biblijnej treści, a tym samym
zniekształca prawdę. Podobne zmiany pojęciowe dotyczą również innych zagadnień.
Poprzez pomieszanie prawdy
z kłamstwem stworzyliśmy nowy system teologiczny zbudowany na ludzkim
zrozumieniu Słowa Bożego. Ten wypracowany twór jest dziełem wypaczonego umysłu
człowieka, który nigdy nie zrozumiał, że duchowe sprawy należy rozsądzać duchem
(1 Kor 2:14).
Doszedłem do takiego
stanowiska jak Francis Schaeffer, który powiedział: „Stałem się
człowiekiem bojącym się bardziej słowa „Jezus” niż jakiegokolwiek niemal innego
słowa w nowoczesnym świecie”. A to wszystko dlatego, że słowa tego używa
się jako sztandaru pozbawionego treści. Ludzie mówią dzisiaj o Jezusie.
Wszyscy, nawet ci którzy kompletnie nie mają świadomości kim jest Pan Jezus
Chrystus, używają Jego imienia w celu propagowania swoich religijnych poglądów.
Szczerze i gorliwie wzywają ludzi do „pójścia za Jezusem”, jednak tak naprawdę
prowadzą ludzi z dala od prawdy.
Schaeffer stwierdził, że obecnie mamy do
czynienia z sytuacją w której słowo „Jezus” stało się wrogiem Osoby Pana Jezusa
Chrystusa i tego co Pan Jezus nauczał. To dlatego my, jako ewangelicznie
wierzący chrześcijanie miłujący imię naszego Pana, powinnyśmy walczyć z
pozbawionymi treści sztandarami oraz sloganami.
Dziś wielu z naszych braci i sióstr należy przypominać,
że zwiedzenie przyjdzie ze strony antychrysta. Kogoś kto będzie uzurpował sobie
miejsce Pana Jezusa Chrystusa. Obserwując współczesne tendencje do oddzielania
imienia „Jezusa” od treści Pisma Świętego, możemy przekonać się, że zwiedzenie
ma na celu doprowadzenie ludzi do „innego Jezusa” przed którym wyraźnie
ostrzega Biblia.
Nasze przekonania
dogmatyczne są kluczowe dla naszej wiary. Nie powinniśmy mieć co do tego
wątpliwości. Spójrzmy na kwestię boskości Pana Jezusa. Nie wystarczy wierzyć w
istnienie Jezusa, w Jego śmierć na krzyżu czy też zmartwychwstanie. Nie
wystarczy również pokładać w Nim rzekomych nadziei na życie wieczne czy też
traktować Go jako swojego Przyjaciela. Aby mieć biblijną
wiarę w Chrystusa należy Go właściwie rozumieć – jako drugą Osobę Trójcy
Świętej. Analogicznie tak samo istotną kwestią jest człowieczeństwo Chrystusa,
o czym przekonuje nas Pierwszy List Jana napisany w celu odparcia herezji
doketystów.
Życie chrześcijańskie musi
być zbudowane na zdrowej nauce opartej bezpośrednio na chwalebnej Ewangelii
błogosławionego Boga. Waga poprawnej treści wiary ma kluczowe znaczenie w
kontekście nie tylko naszego życia tutaj na ziemi, ale również wieczności.
Pamiętajmy, że ludzie
którzy nie zrozumieją we właściwy sposób poselstwa Ewangelii, nie są naprawdę
zbawieni. Ich deklaracje, wyjścia do przodu, łzy i inne emocje nie są
wyznacznikiem ich nowo narodzenia. To wszystko ma miejsce gdy zamiast biblijnej
Ewangelii, którą apostoł Paweł przedstawił w Liście do Rzymian, karmimy ich pseudo
nadzieją psychologicznej paplaniny. Ludzi, którzy pragną uzdrowienia ciała,
uzdrowienia relacji, psychologicznego uwolnienia od poczucia winy i innych
rzeczy, które jesteśmy im w stanie obiecać jeśli tylko „zaproszą Jezusa do
swojego serca”.
Odpowiedzią na to
zamieszanie jest powrót do fundamentów naszej wiary. Do Ewangelii Chrystusa
będącej mocą Boga ku zbawieniu każdego kto uwierzy (Rz 1:16). Musimy przekazać
ludziom poselstwo o tym, że potrzebują zbawienia gdyż Boży gniew jest nad nimi.
O tym, że złamali Prawo Boże i są godni śmierci. O tym, że sami nie są w stanie
zrobić niczego w kierunku swojego zbawienia. Pozbawiając Ewangelię jej zbawczej
treści, ograbiamy Boga z Jego prawdziwego charakteru. Potrzebujemy zarówno
reformacji czyli powrotu do zdrowej nauki apostolskiej, ale także przebudzenia
odnoszącego się do odnowienia naszego osobistego życia w mocy Ducha Świętego.
Niech Pan obdarzy nas
wszystkich mądrym sercem, które będzie właściwie wykorzystywać dany nam czas.
Zobacz także: