Chrześcijan
XXI wieku cechuje biblijny analfabetyzm, którego naturalną konsekwencją jest
antydoktrynalizm. Chrześcijanie nie dostrzegają naglącej potrzeby doktrynalnej
spójności, a teologiczne debaty traktują jako zagrożenie dla jedności dzieci
Bożych. Co więcej, krzyż przestał być już zgorszeniem i głupstwem, a Ewangelia
powodem do wstydu.
Apostoł
Paweł w Pierwszym Liście do Tymoteusza objaśniając znaczenie oraz rolę Prawa w
życiu człowieka, przechodzi do niesamowitego stwierdzenie zapierającego dech w
piersi: „ […] prawo jest dla wszystkiego
co jest przeciwne zdrowej nauce. Zgodnie z chwalebną Ewangelią błogosławionego
Boga, którą mi powierzono” (1 Tm 1:9-11).
Zdrowa nauka jest zgodna z chwalebną Ewangelią będącą najradośniejszym
przesłaniem dla tego grzesznego świata.
Półprodukt
To
właśnie tę chwalebną Ewangelię zamieniliśmy na produkt zastępczy będący
imitacją oryginału. Ten substytut prawdziwej Ewangelii ma wiele cech podobnych
do swojego pierwowzoru. Falsyfikat będzie zgodny z powszechnie panującą
tendencją pomijającą teocentryczny model życia skupiony na Bogu, a adorującą
człowieka i zajmującą się obdarzaniu go pokojem, zdrowiem, szczęściem, rozwojem
osobistym, bogactwem i wszelką pomyślnością.
Współczesne
poselstwo o charakterze ewangelizacyjnym przedstawia Chrystusa jako żebraka,
który w cichej bezradności czeka „u drzwi naszego serca” aż zdecydujemy się
wpuścić Go do środka. Te słowa padają z ust nie tylko młodych, gorliwych
wierzących, którzy dopiero wgłębiają się w skarby Słowa Bożego, ale również
starszych braci, którzy wzywają ludzi do nawrócenia tak jakby grzesznicy byli w
stanie „przyjąć Jezusa do swojego serca” w każdej chwili i tylko od ich decyzji
zależy to czy łaskawie przyjmą Boży dar zbawienia.
Zapomnieliśmy, że to Ojciec suwerennie pociąga grzeszników do Syna (J 6:44) a w hołdzie dla wolności jednostki ludzkiej, stworzyliśmy upadłym grzesznikom możliwość alternatywnego wyboru pomiędzy przyjęciem łaski a jej odrzuceniem.
Wielu
młodych ludzi jest przekonanych, że Ewangelia to wiadomość o ich ogromnej
wartości. Wartości tak wielkiej, że sam Syn Boży był gotów umrzeć na krzyżu za
nich! Ten ułomny przekaz Ewangelii zamienił Bożą prawdę w system terapeutycznej
samopomocy przesiąknięty gloryfikacją człowieka,
gdzie kolejny raz Chrystus jest przedstawiany jako dodatek do naszego życia,
a nie Pan Wszechświata.
Ta
nowa ewangelia będąca wyrazem myśli i idei kościoła ekumenicznego, który jest
wypełnieniem biblijnych proroctw, nie polega na odmiennym rozłożeniu akcentów.
Ekumenia katolików i ewangelicznych chrześcijan zbudowana jest na błędnym
założeniu różnorodności w interpretacji tych samych faktów.
Prawda jest taka, że zasadnicza różnica pomiędzy biblijną Ewangelią a każdą inną imitacją, polega nie na rozłożeniu akcentów, ale na odmiennej treści.
„Jezus
cię kocha”
Przesłanie
Ewangelii to coś więcej niż „Jezus cię kocha, a Bóg ma wspaniały plan dla
twojego życia”. Zwiastowanie Ewangelii w ten sposób nie poniża człowieka. Nie
ukazuje mu jego własnej marności, ani też nie przedstawia biblijnej prawdy o
ciążącym na nim Bożym gniewie.
W
Liście do Hebrajczyków 9:27 czytamy, że: „A
jak jest postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd”. Jest to bardzo
poważna sprawa, a każdy racjonalnie myślący człowiek zdający sobie sprawę z
kruchości ludzkiej egzystencji, powinien zadawać sobie pytania dotyczące
wieczności.
Pan
Jezus wzywał do pokuty za grzechy. Jego słowa z Ewangelii Łukasza 13:5
brzmią bardzo szorstko w kontekście śmierci ludzi opisanej kilka wersetów
wyżej.
Jednakże Pan Jezus troszczył się przede wszystkim o dusze swoich słuchaczy a nie o ich dobre samopoczucie. Czy w swoim zwiastowaniu Ewangelii podkreślasz Bożą miłość zapominając o Bożym gniewie?
Oczywiście, w naszej
ludzkiej perspektywie chcemy okroić przesłanie Ewangelii i całkowicie pominąć
doktrynę piekła. Niewielu z nas jest gotowych przekazać umierającym grzesznikom
prawdę o Bożym sądzie, którego konsekwencją będzie wieczne potępienie tych,
którzy nie uwierzyli Ewangelii.
To
dlatego prawdziwa miłość jest definiowana przez prawdę. Największym wyrazem
miłości, który możemy wyświadczyć naszym bliźnimi jest głoszenie im całej
prawdy oraz powagi grzechu, sądu i piekła. Nie możemy przejmować się tym co
pomyślą o nas ludzie.
Ewangelia nie jest pozytywnym przekazem. Jest ona Dobrą Nowiną, ale z pewnością nie najpopularniejszą.
Boży mężczyzna
Życie
człowieka w XXI wieku wypełnia pustka. Relatywna pustka, która w
postmodernistycznej rzeczywistości niewiele różni się od nędzy
egzystencjonalizmu. Współczesny mężczyzna jest tylko cherlawą imitacją tego co
znaczy prawdziwa, biblijna męskość. Jesteśmy mężczyznami skupionymi na sobie. Na
naszych pasjach, celach i pragnieniach, które bardzo często nie mają nic
wspólnego z Bogiem. Jako ludzie odpowiedzialni za swoje życie, rodziny,
kościoły potrzebujemy przedefiniowania własnego życia.
Potrzebujemy mężczyzn,
którzy będą odzwierciedlać Boże standardy (1 Tm 3). Potrzebujemy duchowo
dojrzałych mężczyzn, którzy będą mogli być „ojcami w wierze” dla młodszych
braci zagubionych w ewangelicznym chaosie.
Potrzebujemy
nowego światopoglądu zbudowanego na Bogu jako Stwórcy wszechświata.
Potrzebujemy zobaczyć rzeczywistość z właściwej, teocentrycznej perspektywy.
Potrzebujemy na nowo uświadomić sobie fakt, że Bóg jest celem wszystkiego. I
ja sam jestem pierwszym, który kolejny raz musi zweryfikować swoje życie w
świetle Bożego Słowa.
Ślepcy
"Lecz jak przez Boga zostaliśmy uznani za
godnych powierzenia nam ewangelii, tak [ją] głosimy, nie aby podobać się
ludziom, ale Bogu, który bada nasze serca." (1 Tes 2:4)
Mam
wrażenie, że dzisiaj zapomnieliśmy o prawdzie Ewangelii i staramy się
przypodobać człowiekowi dostosowując poselstwo do jego potrzeb oraz oczekiwań.
Świadomi swojego celu zamieniliśmy Bożą prawdę w półprodukt, który nie może
człowiekowi zapewnić zbawienia.
"W których bóg tego świata zaślepił umysły, w
niewierzących, aby nie świeciła im światłość ewangelii chwały
Chrystusa, który jest obrazem Boga." (2 Kor 4:4)
Światło
Ewangelii świeci, ale „bóg tego świata
zaślepił umysły niewierzących”, a ślepi nie reagują na światło. Człowieka
ślepego nie przekona najlepszy program artystyczny, świetna muzyka, wyjazdy i
pikniki zborowe czy też tematyka nabożeństwa przygotowana specjalnie dla niego.
Dziś
żyjemy w czasach, w których istnieje silne przekonanie, że potrafimy nawrócić
człowieka naszymi własnymi argumentami. Pokładamy nadzieję w elokwencji,
przedsiębiorczości, kreatywności, wyobraźni, talentom oraz mądrości ludzkiej
zamiast na działaniu Ducha Świętego.
„On gdy przyjdzie przekona świat o grzechu, o
sprawiedliwości i o sądzie” (J 16:7).
Gdy Ewangelia jest opowiadana, to Duch Święty działa w sercu grzesznika. Żeby Duch Święty mógł działać musi być głoszona Ewangelia, nie jej alternatywny zamiennik.
Ewangelia
w centrum, której znajduje się człowiek („Bóg kocha cię tak bardzo, może
zdecydujesz się Go wybrać?”) jest obrazą dla Boga. Nie tylko wywyższa upadłego
człowieka, ale w rzeczywistości okrada Boga z Jego chwały.
Bóg chce zbawić
grzeszników, ale nie zrobi tego w inny sposób aniżeli poprzez Ewangelię o
chwale swojego Syna. Pół – ewangelia lub jakakolwiek modyfikacja przesłania,
nie zapewni człowiekowi zbawienia i okrada go z nadziei. Gdy prezentujemy
zmienioną ewangelię, albo pomijamy niewygodne prawdy, lub dostosowujemy
komunikat do odbiorcy, to niezależnie od naszej gorliwości czy też szczerości,
jesteśmy kłamcami mającymi krew ludzką na swoich rękach.