„W obecnym wieku,
szczycącym się oświeceniem, Kościół Chrystusa stoi wobec świata pogrążonego w
średniowiecznej ciemności i prawie całkowicie oddanego bałwochwalstwu. Złość
człowieka osiągnęła już nieomal swoje granice. Szatan objawia na różne sposoby,
że opanował świat. Ma on wpływ na serca ludzi i niszczy ich zmysły. Ludzie są
masowo zwiedzeni ułudami przewrotnego pokolenia i żyją w ciemności błędu.
Panujący w naszych czasach duch jest duchem niewierności i odstępstwa – duchem
domniemanego oświecenia – rzekomego poznania prawdy, w rzeczywistości jednak
duchem ślepej arogancji. Panuje duch opozycji wobec jasnego Słowa Bożego i
świadectwa Jego Ducha, duch bałwochwalczego wywyższania czysto ludzkiego
rozsądku, ponad mądrość objawioną przez Boga. Tego niszczycielskiego ducha
niewiary można spotkać w każdym kraju, przenika on wszystkie warstwy społeczne.
Wpajany jest na wielu uniwersytetach, wyższych uczelniach i w szkołach
średnich, przenika nawet na zajęcia w szkołach podstawowych i przedszkolach.
Tysiące tych, którzy zowią się chrześcijaninami, słuchają duchów kłamstwa.
Szukającemu prawdy wszędzie sprzeciwia się duch ciemności, w szacie religii.
Bóg pragnie, by ci którzy do Niego należą mieli z Nim właściwą relację. Winni
oni każdej walczącej na świecie duszy objawić co to znaczy praktykować miłość i
być pokornym przed swoim Bogiem”. Skoro widzimy, że zbliża się już koniec
naszych czasów, ważne jest zwłaszcza to, jakie miejsce w naszym życiu zajmuje
Pismo Święte. Słowo Boże powinno być wytyczną naszej wiary i postępowania,
bowiem zwodzenia szatana są coraz bardziej podstępne i trudno je rozpoznać.
Żyjemy w czasach, w których złe moce atakuję dzieci Boże z wielką gwałtownością”.
Manfred Heide
"Pobożna osoba musi być bardziej zaniepokojona, bardziej obciążona z powodu hańby Kościoła, niż jakiegokolwiek innego zła na świecie." David Wilkerson
Apologetyka jest dziś
chyba najbardziej niezrozumiałym obszarem posługi w Kościele. Nie tylko
niezrozumiałym, ale również najczęściej atakowanym jako ten, który stwarza
podziały w Ciele Chrystusa. Jest to bardzo poważne oskarżenie i warto przyjrzeć
się temu z bliska. Większość chrześcijan nie chce słuchać biblijnej krytyki
służb swoich ulubieńców. Żyjemy w czasie gdy protestanci zgadzają się z papieżem
Franciszkiem negującym rolę teologii na rzecz „braterstwa i miłości ludzi
wierzących”, aniżeli z apostołem Janem wzywającym do badania duchów.
Na całym świecie możemy
zobaczyć szybki wzrost najróżniejszych nauk oraz fałszywych ruchów. Służby
zajmujące się analizą tych nowych zjawisk w kościele są również najczęściej
atakowane. Większość chrześcijan nie chce przyjąć do świadomości faktu, że sam
Pan Jezus zapowiedział wielkie, globalne zwiedzenie w czasach ostatecznych.
Wbrew powszechnemu myśleniu, kwestia zwiedzenia w kościele nie jest wymysłem
nadgorliwych łowców, pozbawionych miłości, których życie przepełnione jest
pustą i martwą teologią. Na naszych oczach wypełnia się proroctwo Chrystusa, a
czas końca wszystkiego zbliża się nieuchronnie.
Kościół nie powinien
obawiać się zewnętrznego zagrożenia ze strony Świadków Jehowy, Mormonów czy też
innych kultów i sekt. Ich fałszywe nauczanie jest dla większości z nas
oczywiste i nie stanowi realnego zagrożenia dla naszej wiary. Problem jednak
pojawia się w momencie, gdy fałszywe nauczanie znajdzie się wewnątrz kościoła.
To właśnie z tego powodu ludzie pragnący żyć w prawdzie muszą nieustannie
poddawać biblijnej krytyce wszystkie nowości wprowadzane do społeczności
ewangelicznych.
Na wstępie wspomnieliśmy o
ataku na „łowców zwiedzeń”, czyli ludzi poddających biblijnej krytyce nowe
trendy i zjawiska w kościołach. Najczęściej ten atak ma spersonalizowany
charakter uderzający w życie danego człowieka, a nie merytoryczną dyskusję
opartą o naukę Słowa Bożego. Jest to bardzo przewrotna sytuacja gdyż zamiast
skupiać uwagę na najdziwniejszych naukach będących rzekomo Bożego pochodzenia,
cała uwaga zostaje zwrócona jest w kierunku „krytykantów”. Ale czy takie
działanie również nie jest częścią świadomego planu?
Co to jest herezja?
Herezja może być
zdefiniowana jako odejście od ortodoksyjnego chrześcijaństwa, którego nauka i
praktyka wykracza poza naukę apostołów. Przyjmujemy, że wiara została raz na
zawsze przekazana świętym (Jud 1:3) dlatego też odrzucamy każde nowe objawienie.
Herezja bardzo często zaprzecza podstawowym doktrynom biblijnym. W tym aspekcie
odnosi się do grup, które odrzucają fundamenty wiary chrześcijańskiej.
Podobno prawda obroni się
sama. To stwierdzenie jednak jest nie tylko niebiblijne, ale również
katastrofalne w swoich skutkach. Zobaczcie na wszystkie fałszywe ruchy
religijne, które miały miejsce w samym sercu kościoła chrześcijańskiego (1 J
2:19). Ci ludzie wyszli z kościoła a nie ze świata. Judasz był jednym z
apostołów. Główny atak nie przyszedł z zewnątrz, ale ze środka. Mury kościoła
powinny nas ochraniać przed zgubną herezją, a strażnicy muszą czuwać, a nie
poddawać się duchowemu letargu. To ich odpowiedzialnością jest ochrona kościoła
przed kłamstwem. Dziś zamiast poczucia szacunku wobec ludzi, którzy umiłowali
prawdę, możemy się spotkać z ich potępieniem, wyszydzeniem, wyśmianiem oraz
zamknięciem w pejoratywnym pudełku obklejonym etykietą: „łowcy zwiedzeń”.
Zdaniem Mike’a Oppenheimera
jest wiele rzeczy, które nie powinny być nazywane herezją. Pomimo, że są
fałszywe i szkodliwe dla życia duchowego wierzącego, to jednak jego zdaniem nie
będą one miały wpływu na ich wieczność. Herezje są zwodnicze i destrukcyjne w
różnych stopniach. Jednakże z pewnością istnieją nauki, które mogą doprowadzić
do duchowej śmierci człowieka wierzącego. Wiele niewinnie zaczynających się
ustępstw w stosunku do kłamstwa może również okazać się równią pochyłą, w
kierunku coraz większego odstępstwa, które w ostateczności doprowadzi do
potępienia. Odstępstwo od prawdy bardzo rzadko zaczyna się niezwykle
spektakularnie. Najczęściej są to drobne kompromisy przejawiające się w
kwestionowaniu autorytetu Biblii, przyjmowaniu nowego objawienia czy też braku posłuszeństwa
całej nauce Słowa Bożego.
Biblijne osądzanie
Greckie słowo oznaczjace
„sądzić” to krino. Przedrostek ana daje nam słowo anakrino oznaczające tego kto
sądzi (bada) wszystkie rzeczy. Jacob Prasch słusznie zauważa, że: „Bóg w Swoim
Słowie nakazuje nam anakrino. To nie jest prawo, to nie jest przywilej, to nie
jest jakaś sugestia, to nie jest coś co jest nam zalecane. Nakazano nam to
robić! A jeśli nie rozeznajemy to brakuje nam mądrości”.
Innym greckim słowem
związanym z poruszaną tematyką jest diakrino, które oznacza: wydawać decyzję,
dokonywać wyboru. Podobnie Jacob Prasch wskazuje, że: „Duch Święty
przemawiający przez Pawła nakazuje nam diakrino. Nie jest nam dozwolone
diakrino, nie jest nam zalecanie diakrino, nie jesteśmy uprzywilejowani aby
diakrino – jest nam nakazane aby diakrino. To nie jest tak, że sądzenie jest
akceptowalne, to unikanie sądu jest nie do przyjęcia”.
Chyba każdy kto
kiedykolwiek zakwestionował nowego proroka, albo któregokolwiek z najpopularniejszych
obecnie nauczycieli spotkał się z podobną opozycją: Nie sądź. Krytycy „łowców
zwiedzeń” opierają się tutaj na słowach Pana Jezusa z Ewangelii Mateusza 7:1.
Oczywiście ich argumentacja nie przejdzie najprostszej próby interpretacji
Biblii, która mówi o tym, że Słowo Boże zawsze należy czytać w kontekście. Ten
fragment nauczania Jezusa wyraźnie zakazuje nam być hipokrytami w naszym
osądzie, a nie dotyczy oceny fałszywych nauczycieli. Tutaj znajdziemy greckie
słowo hupokrites, bo Słowo Boże zabrania nam być hipokrytami w naszym życiu.
Jako dzieci Boże
powinnyśmy nieustannie żyć w postawie umiłowania prawdy Słowa Bożego.
Umiłowania jej ponad znaki i cuda, ponad elokwentność i owoce służby nowych
nauczycieli, ponad nowe fantastyczne objawiania. Powinniśmy również modlić się
do Boga, aby zachował nas przed zwiedzeniem, a sami zrobić wszystko co w naszej
mocy aby go uniknąć.
Pamiętam jak kiedyś
rozmawiałem z pewnym dojrzałym chrześcijaninem, który stwierdził, że problem
zwiedzenia wcale go nie dotyczy bo on „codziennie się modli”. Jest to o tyle
ciekawe, bo ten sam człowiek jednocześnie zachwalał jedną z książek przepełnioną
mistycyzmem katolickim, naukami Junga oraz duchowością kontemplacyjną. Wierzę w
to, że ten człowiek naprawdę codziennie modlił się do Boga, ale to wcale nie
zwalniało go z obowiązku biblijnego rozeznania.
Jeszcze większą tragedią
jest sytuacja kiedy starsi w kościele zaniedbują swoje obowiązki ochrony owiec
i pozwalają na to, aby wiele fałszywych nauk penetrowało ich zbory.
Pierwszy kościół nie bał
się nazywać rzeczy po imieniu. Tom Pennington również i nas zachęca abyśmy nie
bali się używać języka z Listu Judy czy też Drugiego Listu Piotra. Nie możemy
bać się powiedzieć za Pawłem, że ludzie którzy nauczają fałszywej ewangelii są anatema
– przeklęci. Jeśli coś jest w rzeczywistości herezją nie powstrzymujmy się
przed radykalnym ostrzeżeniem innych ludzi. Niech fałszywie pojmowane pojęcie
miłości nie powstrzymuje nas przed zachowaniem biblijnych standardów oceny.
Herezja stanowi
najczęściej podróbkę Bożej prawdy. Dlatego z taką wielką łatwością znajduje
otwarte drzwi w kościołach ewangelicznych. Pamiętajmy, że szatan na pustyni
zniekształcał Słowo Boże a nie zaprzeczał jego istnieniu. Wyrywał z kontekstu
biblijne wersety podobnie jak to czynią dziś fałszywi nauczyciele.
Czy wszyscy ci którzy
oddali życie za prawdę również mogą zostać zakwalifikowani jako „łowcy
herezji”? Czy sprzeciw wobec złego nauczania i wykrzywiania Bożej prawdy jest
powodem do wstydu?
Pamiętajmy, że szatan by
ukryć swoje działanie i zwieść ludzi, nigdy nie nazywa swoich dzieł po imieniu.
Diabeł – jak pisze M. Heide – strategicznie rzez biorąc postępuje bardzo
sprytnie: dostosowuje się do ludzi. Jednego łapie na amulety, innego być może
bardziej wykształconego na metody naukowe jak np. trening autogenny. Jeszcze
innych – ludzi wierzących – na metody religijne i błędne nauki.
Bóg w swojej suwerennej
mądrości pozwala aby kłamstwo dojrzewało w obrębie kościoła tak aby wierzący
mogli skutecznie rozpoznać różnicę pomiędzy nim a prawdą. Podobnie Bóg pozwala
na funkcjonowanie fałszywych braci, aby prawdziwe dzieci Boże nauczyły się
radzić sobie z kąkolem wewnątrz kościoła. Nie jesteśmy zachęcani do wojowania
mieczem, ale do duchowego rozeznania w sprawach najwyższej wagi. Jeśli ludzie
nie wyrzekną się swoich fałszywych nauk powinni być wyłączeni ze społeczności
dla swojego dobra, ale przede wszystkim dla dobra innych. Celem biblijnej
dyscypliny zawsze jest przywrócenie człowieka błądzącego a nie jego potępienie.
Mogą nazwać cię łowcą
herezji, ale pamiętaj, że Bóg wymaga od chrześcijan dojrzałości i
posłuszeństwa. Musimy być ludźmi, którzy będą w stanie odróżnić prawdę od
kłamstwa. Strach przed człowiekiem to wielkie sidło i wielu ludzi wpada w tę
pułapkę. Bojaźń Pańska jest początkiem mądrości.
Coraz więcej ludzi w
kościele będzie tłumić prawdę i deprecjonować jej znaczenie na rzecz miłości i
jedności.
Czytelniku, bracie, siostro – nie jesteś sam. Istnieje wiele osób,
które ma podobne pytania i wątpliwości jak ty. Pamiętaj, że jesteśmy powołani
do tego, aby być posłusznymi Bogu i Jego Słowu a nie człowiekowi.