Baltazar
Hubmaier
„Nie ma dla mnie większej radości od tej,
gdy słyszę, że moje dzieci postępują w prawdzie”
(3 J
1:4)
Feliks Manz, pierwszy
męczennik anabaptystyczny powiedział: „Odwiecznie prawdziwe Słowo Boże będzie
rozbrzmiewać w sercu każdego człowieka bez względu na to czy się z nim zgadza
czy też nie; pozostaje ono Bożą prawdą”.
Dziś dla wielu ludzi
określających siebie jako ewangelicznie wierzących chrześcijan, prawda stała
się tylko abstrakcyjnym pojęciem, które możemy traktować jako coś umownego,
jako wynik pewnego porozumienia danej grupy społecznej aniżeli odwieczny Boży
absolut. Tak rozumianą prawdą możemy dowolnie manipulować i dostosowywać ją do
swoich potrzeb.
Nihilizm, relatywizm i
wszechobecny kult człowieka wypełnia przestrzeń, która niegdyś zarezerwowana
była dla obiektywnej i powszechnie akceptowanej prawdy. Dekonstrukcjonizm
stopniowo rozpoczął obalanie wszelkich aksjomatów, podważając i atakując
jednocześnie istniejący porządek rzeczy. Ta humanistyczna tendencja nie tylko
ingeruje w kościół, ale również w wielu przypadkach staje się wyznacznikiem
jego rozwoju oraz funkcjonowania.
Liderzy m.in. Nowopowstającego
Kościoła, czy też wspólnot zorganizowanych w ramach „Kościołów Świadomych
Celów” zapomnieli o tym, że to szatan był pierwszym postmodernistą. To on jako
pierwszy zakwestionował Bożą prawdę. Teolog David Wells stwierdził, że w XXI
wieku praktycznie nie ma miejsca na prawdę. Liderzy nowego pokolenia, które
zaczyna odgrywać coraz większą rolę w kościele (nie tylko w USA ale również i w
Polsce) tracą biblijne podejście do ortodoksyjnego chrześcijaństwa na rzecz
akademickich dyskusji teologicznych zabarwionych nowoczesnymi trendami.
Trendami, które bardzo często w swojej istocie są bezbożną myślą atakującą
bezpośrednio Boże Słowo.
Doktryna
Każdy kto interesował się
historią Kościoła bardzo szybko zauważy, że od zawsze był on obiektem ataku.
Nie powinno być to dla nas żadnym zaskoczeniem, gdy zwrócimy uwagę na słowa
Pawła, który pisząc do Tymoteusza stwierdził, że kościół jest „filarem i podporą
(utwierdzeniem BG) prawdy” (1 Tm 3:15).
Atak na Kościół zawsze
związany był z uderzeniem na doktrynę chrześcijańską. Ludzi którzy zaczynają
mówić o doktrynie często szufladkuje się, wykpiwa a poprzez różnego rodzaju
epitety o pejoratywnym znaczeniu stara się ośmieszyć. Doktryna i praktyka życia
są nierozwiązalnie związane z chrześcijańską wiarą. Zdrowa nauka zawsze musi
być na pierwszym miejscu w życiu całej społeczności jak i każdego pojedynczego
chrześcijanina. To doktryna jest podstawą naszego myślenia oraz sposobu życia.
Nie jesteśmy w stanie odwrócić tej kolejności, bo to doktryna zawsze musi iść
przed naszym życiem. Tymczasem wiele współczesnych kościołów zafascynowanych
filozofią Ricka Warrena lub też „chrześcijaństwem Trzeciej Fali” coraz bardziej
oddala się od głównego nurtu protestantyzmu opartego na 5 Solach.
Kwestia doktryny
chrześcijańskiej nigdy nie była przedmiotem obojętności w historii pierwszego
kościoła (Dz 2:42). Od zawsze miłość do prawdy była podstawowym wyznacznikiem
człowieka wierzącego. Wpływ współczesnych teologii dostosowujących kościół do
powszechnej sekularyzacji, dokonuje prawdziwego spustoszenia w społecznościach
ewangelicznych. Kompromis połączony z pluralizmem oraz fałszywie pojmowaną
miłością chrześcijańską sprawia, że doktryna, będąca fundamentem historycznego
chrześcijaństwa, przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.
Atak na doktrynę
chrześcijańską został wyraźnie przepowiedziany przez apostołów. Już w czasach
apostolskich kościół został zaatakowany przez różnego rodzaju herezje szerzone
przez wielu fałszywych nauczycieli. To przed nimi ostrzegał nas Pan Jezus
mówiąc: „Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej
skórze, ale wewnątrz są drapieżnymi wilkami” (Mt 7:15). Nauka apostolska
wyraźnie wskazuje nam, że fałszywi nauczyciele i fałszywa nauka, uderzająca w
podstawy chrześcijaństwa, nie jest wymysłem współczesnych „łowców zwiedzeń”.
Wielkim niebezpieczeństwem
dla kościołów ewangelicznych jest zlekceważenie doktryny. Postmodernistyczna
rzeczywistość wymusza na nas przejście ze świata martwej ortodoksji w kierunku
duchowości opartej na emocjach. Kościoły bagatelizujące kwestię doktryny
pozbawiają się podstaw na których powinna być oparta nasza wiara. Eliminując
doktrynę lub też deprecjonując jej znaczenie, kościół z łatwością może
przekształcić się albo w ludzką organizację pozbawioną duchowej mocy, albo w
miejsce schronienia dla obcych duchów.
„Łowcom zwiedzeń” zarzuca
się dziś, że to doktryna stanowi jedyny przedmiot zainteresowania w ich chrześcijańskim
życiu. Część charyzmatyków oskarża ich również o to, że Biblia zastąpiła im
Ducha Świętego. Oczywiście brak równowagi bez trudu wyeksponuje naukę kosztem
praktycznego życia. Wtedy z łatwością nasze chrześcijaństwo będzie pozbawione
życiodajnego tchnienia. Jednakże przeakcentowanie doktryny w życiu wielu
wierzących zawsze jest wynikiem ułomności człowieka a nie samej doktryny.
Martyn Lloyd-Jones mówił, że
doktryna chrześcijańska będzie prowadzić do praktycznych wyników i rezultatów.
Inaczej mówiąc: doktryna będzie dawała impuls naszym działaniom z jednoczesnym
zapewnieniem, że wszystko co czynimy jest zgodne z objawioną wolą Bożą.
Potrzebujemy prawidłowej doktryny nie tylko w celu utwierdzenia naszego
duchowego życia, ale także do jego ożywienia. Podobnie można rozumieć słowa
Pawła z listu do Kolosan, gdzie jego modlitwą jest, aby odbiorcy tego listu
zostali napełnieni poznaniem woli Bożej we wszelkiej mądrości oraz duchowym
zrozumieniu, czego konsekwencją ma być życie godne Pana i wzrastanie w
poznawaniu Boga (zob. Kol 1:9-10)
Dziś
Czym jest miłość? Mogłoby
się wydawać, że to pytanie jest bardzo proste. A jednak dziś żyjemy w czasach,
w których niewłaściwie rozumiana miłość wiąże się z bezkrytycznym przyjmowaniem
wszystkiego. Co więcej, ogromna rzesza chrześcijan posiada obsesyjną tolerancję
dla całkowitego przyjmowania wszelkich zachowań oraz praktyk mających pozór
duchowości.
Prawda została zastąpiona
miłością. Miłością rozumianą jako bezkrytyczna akceptacja wszystkiego i
wszystkich.
Musimy jednak odpowiedzieć
sobie na pytanie czy głoszona w środowiskach chrześcijańskich miłość jest
dokładnie tym samym o czym pisał Paweł w 13. rozdziale Listu do Koryntian?
Wielu wierzących zapomina, że biblijna miłość zawsze raduje się z prawdy (1 Kor
13:6) gdyż to prawda jest integralną częścią prawdziwej miłości.
Szerzące się tendencję o
charakterze ekumenicznym dla wielu wierzących są wypełnieniem słów Pana Jezusa
o powszechnej jedności chrześcijan. Tych dla których jest to niekwestionowany
fakt tworzenia się odstępczego kościoła, wyśmiewa się i krytykuje. Na jednej z
grup dyskusyjnych spotkałem się z opinią cieszącą się dużą popularnością, że
„łowcy herezji” są diabelskim działaniem mającym na celu zniszczenie dzieła
Ducha Świętego. W wielu społecznościach coraz częściej słychać podobne głosy.
Przeciętni chrześcijanie
wykazują wielką gorliwość dla „zdobywania dusz”, zadowalając się przy tym
powierzchowną wiedzą na temat istoty zbawienia. Natomiast tych, którzy chcą żyć
zgodnie z nauką Słowa Bożego nazywa się „łowcami herezji”, „cielesnymi
chrześcijanami", "skostniałymi" czy też „odstępcami
czyniącymi rozłam w Ciele Chrystusa”. Oczywiście wszelkie rozłamy w Kościele
zawsze są rzeczą godną potępienia i powinnyśmy za wszelką cenę starać się
utrzymać jedność z ludźmi w jednym Duchu. Pamiętajmy również, że Paweł wyraźnie
wskazywał, że podziały muszą mieć miejsce, a często są konieczne. Słowa o
zachowaniu jedności nie dotyczą jednak powierzchownej społeczności z ludźmi,
którzy tylko mienią się chrześcijanami. Wysuwając szereg oskarżeń w stosunku do
współczesnych „faryzeuszów” wielu ludzi potrafi jednocześnie tolerować poważne
błędy doktrynalne w imię „miłości chrześcijańskiej” oraz rzekomego
posłuszeństwa Duchowi Świętemu.
Wielu naszych rodaków
zafascynowanych „nowym działaniem Ducha w kościele” powinno zapoznać się ze
słowami Martyna Lloyda-Jonesa, który w czasie swojej służby wielokrotnie
wskazywał, że zdrowa nauka i czystość doktrynalna jest podstawą funkcjonowania
Kościoła. Ten mąż Boży wskazywał na odwieczną prawdę, że Duch Święty nie będzie
tolerował niczego poza swoim Słowem. Biblia nie jest wytworem człowieka. Dziś
wielu ludzi w naszym kraju w sposób jawny i demonstracyjny atakuje prawdę Słowa
Bożego. Żyjemy w czasach gdzie ludzie bez żadnego wstydu kwestionują boskość
Chrystusa i jednocześnie nazywają siebie samych chrześcijanami. Inni głoszą
nauki rzekomo otrzymane od samego Boga a przy tym stanowiące zaprzeczenie Jego
nieomylnego Słowa.
Emocje i kult ciała
Martyn Lloyd-Jones już w
1950 roku zauważał ogromne problemy ówczesnego kościoła. Dostrzegał on
niepokojącą tendencję do aktywności zewnętrznej kościołów skupiającej się na
programach wzrostu, atrakcyjnej muzyce, strategii przywództwa i zasięgu
wpływów. Jego zaniepokojenie było tym większe, że to wszystko odbywało się
kosztem biblijnej nauki.
Wielu z nas ma tendencję do
powierzchownej oceny czyjejś służby czy też działalności. To że dana
społeczność chrześcijańska jest bardzo aktywna na zewnątrz może jednocześnie
oznaczać, że w środku jest totalnie martwa. Podobnie wielka gorliwość i „ogień”
w służbie poszczególnych ludzi wcale nie musi oznaczać Bożej akceptacji. Nie
każda aktywność jest słuszna, a nawet najlepsza gorliwość może być w wielkim
błędzie.
Dziś możemy zobaczyć, że
wiele społeczności ma obsesję na punkcie wszelakiej aktywności. Jednocześnie te
same grupy często nie są w ogóle zainteresowane doktrynalną stroną
chrześcijaństwa. Martyn Lloyd-Jones twierdził, że intelektualny letarg jest
jednym z największych grzechów współczesnych chrześcijan, którzy nastawieni na
aktywność całkowicie zaprzestali zagłębiania się w Boże tajemnice ukryte w Jego
Słowie.
Dziś wielu chrześcijan jest
zainteresowanych przede wszystkim emocjami duchowymi. Niestety wiele współczesnych
przeżyć ma wymiar cielesnych ekscytacji aniżeli prawdziwej duchowości. To
wszystko może skłaniać nas do refleksji, że jednym z głównych problemów wśród
chrześcijan ewangelicznych jest ich brak prawdziwego poznania Boga.
W kulturze wypełnionej
duchem konsumpcjonizmu chcemy szybko i łatwo doświadczać głębokich emocji w
sferze duchowej. W tym wszystkim jednak bardzo często zapominamy o tym, że
Biblia wyraźnie naucza, że powinnyśmy oddawać cześć Bogu nie tylko w duchu ale
i w prawdzie (J 4:24). Dodatkowo musimy pamiętać, że Bogu należy służyć tak jak
to Jemu się podoba: z czcią i bojaźnią (Hbr 12:28). Czy skromność przepełniona
czcią i pobożnością jest czymś co kształtuje naszą służbę? Czy może raczej
płytkość życia duchowego sprawiła, że zadowalamy się kościołem uzależnionym od
rozrywki?
Kompromis
Martyn Lloyd-Jones po latach
swojej służby stwierdził, że Nowy Testament wyraźnie wskazuje nam, że w
Kościele nie chodzi o jego wielkość ale o jego czystość. Jest to z pewnością
rewolucyjna teza, która by podważyła myślenie wielu pastorów, którzy
niejednokrotnie za cenę popularności, wpływów, statystyk czy też pieniędzy
poszliby na kompromis. Tradycja apostolska jednak wyraźnie pokazuje nam, że
apostołowie nigdy nie zgodzili się na ustępstwo w nadziei na pozyskanie nowych
członków młodego kościoła. O Panu Jezusie z pewnością nie można również
powiedzieć, aby był zainteresowany popularnością wśród ludu.
Prawdziwy Kościół Pana
Jezusa Chrystusa nigdy nie zatracił Bożej prawdy, która bezkompromisowo rozprawiała
się z duchem tego świata. Dziś wmawia nam się, że aby zdobyć ten świat dla
Jezusa musimy najpierw się z nim zaprzyjaźnić poprzez wspólne inicjatywy
społeczne i ekumeniczne skupiające się na tym co nas łączy a nie dzieli. W tym
wszystkim zapominamy, że globalny ekumenizm jest równoznaczny ze społecznością
z demonami, a wypracowana jedność będzie nowym tworem przygotowanym dla
antychrysta.
Odpowiedź
Bardzo ważną kwestią w życiu
każdego dziecka Bożego jest systematyczne dążenie do posiadania „umysłu
Chrystusowego”. My wszyscy, którzy patrzymy na chwałę Pana jesteśmy
przemieniani w ten sam obraz za sprawą Jego Ducha (2 Kor 3:18). Integralną
częścią procesu uświęcenia będzie również przemiana naszego umysłu, abyśmy za
Pawłem mogli powiedzieć: „my mamy umysł Chrystusa” (1 Kor 2:16). Nowość naszego
życia wypełnionego Słowem Bożym nie będzie tolerować powszechnej akceptacji
grzesznych zachowań, fałszywej jedności propagowanej przez ruch ekumeniczny, a
także każdego ataku na Bożą prawdę. W procesie wzrastania musimy nauczyć się
rozróżniać pomiędzy kłamstwem a prawdą, sytuacją w której nasza wolność i
poznanie powinna być ograniczona przez miłość, a sytuacją w której należy
podjąć zdecydowaną walkę o wiarę. Musimy rozróżniać kiedy możemy iść na
kompromis z rzeczami moralnie obojętnymi, a kiedy powinnyśmy nieustępliwie stać
w prawdzie.
Koniec
Charles Spurgeon powiedział, że musimy mieć prawdę i tylko prawdę, w
której będziemy naśladować naszych ojców w Chrystusie. Ostrzegał on strażników,
aby chronili swoje stada zanim owce zostaną zniszczone, podczas gdy oni sami
będą rozkoszować się błogim i beztroskim snem. Bezbożna kultura
konsumpcjonizmu, materializmu i korporacyjnego myślenia opartego na
statystykach uwiodła wielu ewangelicznych chrześcijan. Autentyczne biblijne
chrześcijaństwo będące spuścizną historycznego kościoła, coraz częściej
wypierane jest przez kulturę rozrywkową, która bardziej od prawdy, ceni sobie
potrzeby współczesnego człowieka. Hołdując ludzkiej cielesności zatraca Bożą
perspektywę. Tracąc Bożą perspektywę tracimy samego Boga.
Czy patrząc na współczesne
mega kościoły i liderów ewangelicznych mających wpływ na to jak wygląda
chrześcijaństwo w XXI wieku zauważamy to co charakteryzowało pierwszy kościół –
Chrystocentryczność? Czy na dzisiejszych ewangelizacjach, konferencjach,
seminariach usłyszymy staromodną naukę o krzyżu czy raczej miłą dla ucha papkę,
która powierzchownie wygląda na prawdziwą Ewangelię? Puste frazesy w stylu „Bóg
cię kocha i ma wspaniały plan dla twojego życia”; „przyjmij Jezusa do swojego
serca”; „naucz się marzyć z Bogiem” itp. nie są w stanie zmienić życia nieodrodzonego
słuchacza. Moralizatorskie teksty odnoszące się najczęściej do spraw
trzeciorzędnych w społecznościach uświęceniowych lub motywacyjni mówcy w
nowoczesnych i modnych kościołach, zapewnią człowiekowi wszystko za wyjątkiem
jednej rzeczy – zbawienia.
Bob Hunter z Christian
Research Journal wskazuje, że w kościele istnieje silna tendencja do
umniejszania znaczenia doktryny. Pismo wyraźnie kładzie nacisk nie tylko na
doktrynę, ale na właściwą doktrynę. To dlatego Paweł zachęcał
Tymoteusza aby ten pilnował samego siebie i nauki (1 Tym 4:16) gdyż wiedział,
że „przyjdzie bowiem czas, gdy zdrowej nauki nie zniosą, ale zgromadzą sobie
nauczycieli według swoich pożądliwości, ponieważ ich uszy świerzbią” (2 Tym
4:3). Duch Święty jest Bożą prawdą w Kościele i wszystkich chrześcijan
obowiązuje całkowite i niekwestionowane posłuszeństwo Słowu Bożemu, które jest
ważniejsze aniżeli nawet najbardziej duchowe przeżycie.
Oponenci „łowców herezji”
zapominają o tym, że nawet niewielkie odchylenie od prawdy może ostatecznie
doprowadzić do dużego odstępstwa. Charles Spurgeon powiedział, że nieskazitelna
czystość prawdy zawsze będzie w stanie wojny z wszelką ciemnością, herezją i
kłamstwem.
ar
Zobacz również: