![]() |
„Umiłowani, nie wierzcie każdemu
duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków
wyszło na świat” (1J 4:1).
Jako młody wierzący, głodny wszystkiego
co tylko było zdefiniowane w obszarze chrześcijaństwa, często karmiłem się
różnego rodzaju pozycjami książkowymi. Jedną z książek polecaną i zachwalaną
była pozycja autorstwa Billa Johnsona „Kiedy niebo nawiedza ziemię –
praktyczny przewodnik do życia pełnego cudów”. A jako że w życiu swoim
pragnąłem owych cudów z wielką radością zabrałem się do lektury. Dziś dziękuję
Bogu, że tego typu nauki nie wpłynęły na moje życie chrześcijańskie. A więc
dlaczego Bill Johnson? Uważam, że jego nauka może być bardzo niebezpieczna, a
groteskowość jego działania byłaby nawet ironicznie zabawna gdyby nie
śmiertelna trucizna rozsiewana w umysłach ludzi wierzących.
Bill Johnson jest pastorem Bethel Church w Reedding w Kalifornii. W kościele gdzie nadprzyrodzone zjawiska są regularne, a cuda powszechne. Jest również znanym nauczycielem ewangelicznym oraz pisarzem, którego książki sprzedawane są w milionach egzemplarzy. Johnson jest współtwórcą Global Legacy, sieci kościołów poświęconych globalnemu przebudzeniu. Bill Johnson identyfikuje się z 'Ruchem Trzeciej Fali' i Nową Reformacją Apostolską Petera C. Wagnera, gdzie określany jest tytułem „apostoła”. Podczas fałszywego przebudzenia w Lakeland, był jednym z najbliższych współpracowników Todda Bentleya. Obszar jego wpływów jest więc ogromny.
W naszym kraju Bill Johnson jest również
bardzo popularny w kręgach charyzmatyków szukających przebudzenia i wylania
Ducha - które zgodnie ze słowami apostoła Piotra, zapisanych w Dziejach
Apostolskich, miało już miejsce. Od pewnego czasu jego popularność wzrosła za
sprawą książek "Kiedy niebo nawiedza ziemię" oraz "Uzdrowienia
- sukcesy i porażki", do której wstęp napisał jeden z czołowych
polskich "uzdrowicieli" Leszek Korzeniecki.
Również całkiem niedawno jedna z
Fundacji w Polsce zorganizowała konferencję z udziałem Chrisa Gore – głównego
lidera służby uzdrowieńczej w Bethel Church.
W niniejszym opracowaniu zamieścimy
kilka ważnych informacji na temat Billa Johnsona, a także pokażemy kilka
szokujących wydarzeń i zachowań mających miejsce w tym kościele, które mocno
wykraczają poza naukę biblijną. Zastanowimy się również czy akceptacja zjawisk
mających tam miejsce wynika ze ślepoty duchowej liderów polskiego kościoła czy
może jest częścią przemyślanego planu, mającego na celu systematyczne
odchodzenie od bezpiecznej i całkowicie wystarczalnej nauki Pisma Świętego?
BETHEL CHURCH
Kościół Bethel jest kolebką nurtu jak i
zespołu Jesus Culture, którego celem jest tworzenie duchowej jedności na całym
świecie. Ten globalny ruch poprzez konferencje typu Passion (Louie Giglio)
silnie oddziałuje na świadomość młodego pokolenia za pomocą emocjonalnej
muzyki, psychomanipulacji i domniemanych cudów. Popularność Jesus Culture
wynika z faktu, że jest odpowiedzią pop kultury dla młodych ludzi wychowanych w
kościołach, dostarczając im mocną emocjonalną muzykę, ''chrześcijańskich''
idoli i nauki zadowalające ego oraz idealistyczne pragnienia młodego pokolenia,
bez konieczności rezygnowania z czegokolwiek, podążania drogą krzyża i
zapierania się samego siebie. Charakterystycznym elementem muzyki zespołu Jesus
Culture jest wielokrotne powtarzanie emocjonalnych refrenów wprowadzających
uczestników w stan emocjonalnej ekstazy, przypominającej bardziej wschodnie
praktyki medytacyjne niż jakąkolwiek modlitwę i nie mającą niczego wspólnego z
doświadczaniem Bożego działania. Jeżeli zastanowimy się czy tak robił Pan Jezus
albo apostołowie, względnie jacyś inni chrześcijanie na przełomie ostatnich
2000 lat to staje się oczywiste, że wszystkie te praktyki nie mają nic
wspólnego nauczaniem Pisma Świętego. Ale za to są charakterystyczne dla
wszystkich religii wschodu.
Jedna z głównych cech
charakterystycznych Billa Johnsona, która stanowi po części „jego znak
rozpoznawczy” jest związana z kwestią uzdrowienia. Jego pogląd w tej sprawie
jest jasny i oczywisty: Wolą Bożą jest zawsze uzdrowienie, a jeśli jesteś chory
to dzieje się to wbrew woli Boga i masz prawo do przejęcia władzy nad
chorobą. Bill Johnson naucza, że skoro w niebie nie ma choroby ani śmierci
to tak też powinno być na ziemi stwierdzając również, że „nie chce tworzyć
teologii, która pozwala na choroby”. Ale nie kwestia uzdrowień będzie
tematem niniejszego opracowania. Wydaje się, że w tym temacie przedstawiono już
dość rzetelnych opracowań, a każdy wierzący sam może odnaleźć prawdę objawioną
w Słowie Bożym. Jednakże nie przechodźmy obojętnie obok tego tematu i
zastanówmy się, dlaczego nacisk na uzdrowienia jest dziś tak popularny? W
naszym kraju są dziś społeczności, w których ewangelia sukcesu skupiona na
ludzkich pożądliwościach nie znalazłaby odzewu. A czy dokładnie tak samo ma się
sprawa z uzdrowieniami?
Bill Johnson sukcesywnie odchodzi od nauki biblijnej (odpowiadając na potrzeby nieodrodzonego człowieka żyjącego w postmodernistycznej rzeczywistości), odrzuciwszy podstawową zasadę reformacji – Sola Scriptura. Mówi o sobie i swoich współpracownikach, że: „Sprowadzimy namaszczenie Eliasza by przygotować Kościół na powrót Pana w taki sam sposób, jak Jan Chrzciciel przygotował lud na przyjście Pana”. On wierzy tak jak wszyscy charyzmatycy, że za naszych czasów nastąpi wielkie przebudzenie, które zostanie zainicjowane przez tzw. "pokolenie Eliasza", które ma przewyższać wszystkie poprzednie pokolenia chrześcijan w kwestii wykorzystywania nadprzyrodzonych mocy. Natomiast Biblia wielokrotnie ostrzega nas, że w dniach ostatecznych będziemy świadkami wielkiego zwiedzenia i fali rzekomych cudów. Jedną z podstawowych cech każdego zwiedzenia jest odejście od zasady stanowiącej kanwę Reformacji, według której tylko duchowe rozeznanie, na podstawie znajomości Słowa Bożego, może ustrzec nas przed zwiedzeniem i pójściem drogą prowadzącą na zatracenie.
NAUCZANIE
Ciekawe, że prawie wszyscy fałszywi nauczyciele są zagorzałymi przeciwnikami scholastyki biblijnej. Podobnie i Johnson jest przeciwny zdobywaniu zrozumienia na podstawie właściwej egzegezy Pism. Twierdzi, że: „Kościół jest winny tworzeniu doktryn usprawiedliwiających brak mocy“ (Kiedy niebo... 116). Johnson często ucieka się do nadużywanego i nadinterpretowanego fragmentu z 2 Listu do Koryntian 3:6: “który też uzdolnił nas, abyśmy byli sługami nowego przymierza, nie litery, lecz ducha, bo litera zabija, duch zaś ożywia”, który stał się fundamentem jego niebiblijnych doktryn. Wyrywanie z kontekstu znaczenia tych słów w celu działania na rzecz subiektywizmu i mistycyzmu, ma już swoją długą historię. Jednocześnie daje potencjalne prawo do życia chrześcijańskiego w oderwaniu od nauki Pisma, co tak naprawdę stanowi absurd sam w sobie.
JEZUS BÓG CZY CZŁOWIEK
Bill Johnson napisał, że Jezus: „Czynił cuda i znaki jako
człowiek we właściwym stosunku do Boga… nie jako Bóg. Jeśli On czynił cuda
ponieważ był Bogiem, to byłoby nieosiągalne dla nas” (Kiedy niebo..
29). Doktryna Johnsona mówi, że Jezus Chrystus żyjąc na ziemi był tylko
człowiekiem - dlatego zakłada, że chrześcijanie powinni dokonywać jeszcze
większych cudów niż sam Jezus. Ekskluzywizm Billa Johnsona można zauważyć m.in.
w momencie kiedy twierdzi, że większość dzisiejszych kościołów nie jest częścią
Ciała Chrystusa. W kazaniu wygłoszonym 11 grudnia 2011r. zatytułowanym „Wymagania
cudów” stwierdził, że głoszenie ewangelii musi być zawsze potwierdzane
znakami i cudami, bo ewangelia nie potwierdzona znakami i cudami jest „inną
ewangelią”.
Bill Johnson w swoim nauczaniu nadinterpretuje fragment z Listu do
Filipian 2,7: "Lecz ogołocił samego siebie, przyjmując postać sługi i
stając się podobny do ludzi". Twierdzi on, że Jezus odłożył część swoich
atrybutów takich jak wszechwiedza, wszechobecność, wszechmoc na czas swojego
wcielenia. Takie rozumienie powyższego fragmentu jest bardzo
niebezpieczną doktryną i prowadzi nas w bardzo prosty sposób do idei panowania
człowieka. Jeśli Jezus był tylko człowiekiem na ziemi, my dziś w prosty sposób
możemy kontynuować Jego dzieło w aspekcie znaków i cudów, a nie jako
apostołowie Dobrej Nowiny. Boskość Chrystusa ze względu na Jego dzieło
zbawienia dokonane na krzyżu, nie może być podważana w jakiejkolwiek formie.
Dobrowolne uniżenie siebie samego przez Jezusa Chrystusa, odnoszące się
bezpośrednio do ograniczeń związanych z ludzką naturą w żaden sposób nie
podważa Jego boskości.
Fałszywi nauczyciele głoszą, że Jezus pozbawił się boskości i stał
się wyłącznie człowiekiem. Takie twierdzenie jest równoznaczne z zupełnym
negowaniem boskości Chrystusa, a to już jest biblijnie uzasadniony przejaw
ducha antychrysta, o którym pisał apostoł Jan. Dzisiaj w naszym kraju można
zaobserwować bardzo mocne nasilenie się tej herezji.
Jest dziś wiele wspólnot mieniących się ewangelicznymi, które albo
jawnie negują boskość Chrystusa, albo mają jakieś własne, filozoficzne poglądy
na to, co wykracza poza ludzkie rozumowanie i powinno być przyjęte wyłącznie
wiarą. Tacy ludzie są w stanie zasypać cię stertą opracowań i wywodów opartych
jedynie na ludzkiej logice, a kierowanej w tym przypadku zawsze przez duchy
zwodnicze.
Przyjęcie przez Jezusa postaci człowieka, ani na chwilę nie
spowodowało utraty Jego boskiej natury. Teolodzy określają to mianem
związku hipostatycznego, czyli podwójnej w pełni boskiej i w pełni ludzkiej
natury Jezusa. Wcielony Chrystus jest w tej koncepcji w pełni człowiekiem i w
pełni Bogiem (zachęcamy do zapoznania się z publikacją pt: Test Jana). Jednak
ludzie, którzy budują swoje chrześcijaństwo wyłącznie na wewnętrznych
przeżyciach i emocjach, traktują takie założenie jako coś, co według nich
''gasi ducha'', gdyż wyklucza przeżywanie mistycznych doświadczeń religijnych
mających tylko pozór pobożności i ograniczających się do uniesień i
dewocji.
BOSKOŚĆ JEZUSA
Doktryna Billa Johnsona całkiem świadomie - poprzez jego pogląd na temat znaków, cudów i uzdrowień - prowadzi do bezpośredniego zatarcia różnic pomiędzy Stwórcą a Jego stworzeniem (nami), de facto umniejszając wyjątkowości Chrystusa. Pomimo, iż ewangeliści wielokrotnie potwierdzali pełnię boskości Chrystusa, Bill Johnson twierdzi, że: „Aby stać się wszystkim tym, co Bóg zaplanował dla nas, musimy pamiętać, że życie Jezusa stanowiło wzór tego na co stać ludzkość, jeśli tylko będzie w odpowiedniej relacji z Ojcem” (Kiedy niebo.. 138). Tutaj jesteśmy już o krok, od nauczania Ruchu Wiary o „małych bogach”.
Na przestrzeni wieków Kościół wielokrotnie odrzucał najróżniejsze
tego typu herezje, a mimo to nauka ta ponownie znajduje wielu zwolenników. Bill
Johnson stał się jednym z uczestników tego ogólnoświatowego obłędu, a poprzez
swoje wpływy oraz atrakcyjny wizerunek, stanowi ogromne zagrożenie dla Oblubienicy
Chrystusa. Gdy stwierdza, że Jezus odstawił na jakiś czas swoją boskość, to tak
naprawdę zaprzecza istocie prawdziwej Boskości. Boskość nie jest atrybutem,
które raz przychodzi a raz odchodzi, nie jest też czymś co można osiągnąć ani
do czego można dojść za pomocą rozwoju osobistego. Takie myślenie to kanon
filozofii New Age! Bogiem albo się jest, od zawsze na zawsze, albo nigdy się
nim nie było. Dlatego uważamy, że doktryna Johnsona jawnie zaprzecza boskości
Chrystusa.
W swojej książce „Kiedy niebo nawiedza ziemię”, Johnson
wielokrotnie wspomina o „schodzeniu z mapy” (nie trzymaniu się Słowa
Bożego), co w jego rozumieniu charakteryzuje ludzi wybitnie duchowych,
nieograniczonych nauką biblijną. Pozbawia on w ten sposób swoich czytelników
możliwości dostrzeżenia błędnego myślenia w świetle Słowa Bożego, prowadząc ich
wprost do ruiny duchowej. Duch Święty nigdy nie odwodzi Bożego ludu od duchowej
mapy, którą jest Biblia.
Odejście Johnsona od chrześcijańskich fundamentów skutecznie
odwodzi jego zwolenników od wnikliwego studiowania Słowa Bożego. Prawdopodobnie
większość polskich zwolenników Johnsona nie ma świadomości, do jakich ekscesów
dochodzi w kościele Bethel, gdyż większość z nich jest ślepo zafascynowana
świadomością, że stanowią część "pokolenia Eliasza", które poprzedzi
przyjście Chrystusa, nie zdając sobie sprawy, że w świetle Słowa Bożego
odchodząc od nauczania biblijnego przestają stanowić część Kościoła, ponieważ
każda doktryna negująca boskość Chrystusa jest ewidentną herezją, która
prowadzi wyłącznie do śmierci.
Bill Johnson nie posiada żadnej biblijnej argumentacji na swoje
poglądy na temat jego wersji boskości Jezusa, jednak głosi te nauki z wielką
pewnością siebie. Dlatego chrześcijanie szukający w życiu wyłącznie cudów i
nadnaturalnej mocy z jeszcze większą naiwnością dają się prowadzić na drogę
kłamstwa i śmierci.
SZKOŁA UWALNIANIA I UZDRAWIANIA
Mówiąc o Billu Johnsonie należy wspomnieć również o Bethel School
of Supernatural Ministry (Szkoła ponadnaturalnej służby zboru Bethel), która
przygotowuje do tego typu służby około 1800 osób rocznie. W szkole tej ''uczy
się'' podobno tego, co Biblia określa jako działanie nadprzyrodzone. Widzimy
tutaj jawną sprzeczność, bo jeżeli nadprzyrodzone (znaki i cuda) mogą być
opanowane poprzez nasze naturalne procesy poznawcze, to automatycznie przestają
być rzeczami nadnaturalnymi, a stają się jedynie ludzkimi umiejętnościami. Czy
w ogóle jakakolwiek szkoła uzdrawiania lub uwalniania powinna być traktowana w
biblijnych kategoriach? Nie bójmy się poddawać krytyce rzeczy, które są w
jawnej sprzeczności ze Słowem Bożym. Pan Jezus w Ewangelii Mateusza ostrzega nas:
„Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi
prorocy i czynić będą wielkie znaki i cuda,
aby, o ile można, zwieść i wybranych” (Mat
24:24)
Fałszywi Mesjasze mający fałszywy ogień, będą czynić znaki i cuda.
To do nich ludzie będą przychodzić ze swoimi problemami, a nie do Chrystusa.
Takie uzdrawianie nie oznacza od razu Bożego działania. Żyjemy w czasach
ostatecznych, których integralną częścią jest wielkie zwiedzenie. Takie
zwiedzenie uwzględnia również cielesne pragnienia ludzi niezainteresowanych
Słowem Bożym, szukających tylko ponadnaturalnych przeżyć, dobrobytu i zdrowia.
Czy łącząc takie znaki i cuda z odrzuceniem boskości Chrystusa, można nadal
twierdzić, że jest się częścią biblijnego chrześcijaństwa, które oczekuje na
przyjście Pana?
Weźmy sobie do serca słowa apostoła Jana:
„Dzieci, to [już] ostatnia godzina i jak
słyszeliście, że antychryst ma przyjść, tak teraz pojawiło się wielu
antychrystów. Stąd wiemy, że jest [już] ostatnia godzina.” (1J 2,18).
Według Biblii wszyscy na nowo narodzeni chrześcijanie są tak samo
namaszczeni i tylko Jezus jest namaszczony na Mesjasza. Nie dajmy sobie wmówić,
że dziś w Kościele jest grupa mistycznych wybrańców stanowiących elitę
określającą się mianem "Pokolenia Eliasza" czy w jakikolwiek inny
sposób, gdyż dokładnie tego samego przez wieki nauczał Kościół
Rzymskokatolicki.
Zachęcamy do zapoznania się z tematem IHOP Micka Bickle gdyż
zarówno IHOP jak i służba Billa Johnsona mają wiele cech wspólnych, ponieważ
korzenie obydwu sięgają Ruchu Późnego Deszczu, a ich celem są młodzi ludzie,
elitaryzm, nauczanie Objawionych Synów Bożych i mistyka zawierająca w sobie
elementy gnozy.
Nie zapominajmy, że i w polskich kościołach możemy znaleźć
przykłady dzielenia ludzi na kasty. Dzisiaj nie trzeba długo szukać wspólnot
gdzie zbór jest prywatnym folwarkiem przywódcy i jego lojalnych pachołków.
JAKIE ZNAKI I CUDA
Wracając do działalności Billa Johnsona musimy zadać sobie
pytanie: o jakich znakach i cudach jest mowa? Ponieważ nie są to te same znaki
i cuda, które widzimy na kartach Biblii. Znaki i cuda, o których mówią wyznawcy
Ruchu Wiary to najczęściej ''święty śmiech'', ''złoty pył pojawiający się
znikąd'', ''pijani w duchu'', odczuwalny w zamkniętym pomieszczeniu ''wiatr'',
''pojawiające się znikąd zapachy lub cieknący olej'', ''spadające pióra'',
„pisanie palcem Bożym” (okult. pismo automatyczne) lub uzdrowienia. Jednym z
ciekawszych przejawów tej mocy jest tzw ''chmura chwały'', niby fizyczna
manifestacja ''Bożej'' obecności.
W Biblii jednak nigdzie nie znajdujemy opisów piór spadających na
uczestników spotkań, płaczących ze śmiechu apostołów, ani pijanego w duchu
Pawła. Takie świadectwa znajdziemy natomiast na stronie wyznawców filozofii New
Age, zajmujących się wschodnią medytacją, szamanizmem, czarami - wicca,
mistycyzmem i hipnoterapią. Piszą oni o sobie: „Aniołowie często
przypominają nam o swojej obecności poprzez wysyłanie nam małych, białych piór.
Pojawiają się one znikąd. Pamiętam raz siedząc w kawiarni czułem się bardzo
przygnębiony. Nagle małe, białe piórko wylądowało na moim stole. Uśmiechnąłem
się z powodu pocieszającej obecności aniołów wiedząc, że byli wokół mnie”.
Nauczanie o piórach aniołów Bill Johnson zbudował na fragmencie z
Księgi Malachiasza: „A dla was, czczących moje imię, wzejdzie słońce
sprawiedliwości i uzdrowienie w jego skrzydłach” (Mal 3,20) i jednocześnie
zapowiedział, że nie ma zamiaru tego wyjaśniać.
Jeżeli dokładnie takie same cuda czynią też bioenergoterapeuci i
czarownicy, a nawet psychoterapeuci i iluzjoniści, to zastanówmy się, czy na
pewno jesteśmy świadkami Bożych manifestacji, czy nie jest to tylko jakiś
teatrzyk religijnych iluzji. Cielesny człowiek, szukający takich przeżyć na
pewno będzie pod wrażeniem tych zjawisk. Ale co z tymi, którzy chodząc w Duchu
budują swoje życie w Prawdzie?
TEOLOGIA DOMINIONIZMU
Teologia dominionizmu zakłada ustanowienie lub przywrócenie przez
Kościół Bożego Królestwa na ziemi, do którego powróci Pan Jezus i zapanuje nad
światem. Dominionizm jest jednym z kluczowych elementów nie tylko Ruchu Wiary,
ale również i Kościoła Katolickiego, który dąży do ustanowienia stolicy
Królestwa Bożego w Watykanie. Dominionizm wyklucza pochwycenie Kościoła, a
także wiele innych proroctw biblijnych, a modlitwa „Maranatha” (Panie przyjdź)
stanowi zagrożenie dla oczekiwanego przez charyzmatyków globalnego
przebudzenia. Ruch charyzmatyczny, którego jednym z przedstawicieli jest Bill
Johnson, dzisiaj już oficjalnie dąży do zjednoczenia chrześcijaństwa pod
jurysdykcją Rzymu, co stanowi ogromne zagrożenie dla dzieci Bożych. W tym
przypadku, odrzucanie nauki Biblijnej i starannej egzegezy Słowa Bożego,
prowadzi zwolenników Johnsona do jeszcze większej pustki doktrynalnej, będącej
otchłanią błędu i kłamstwa. Jednak dominionizm Billa Johnsona stanowi mieszankę
wielu niebezpiecznych i zwodniczych nauk. Na przykład, twierdzi on, że oferta
szatana podczas kuszenia Pana Jezusa pokazuje, że to szatan ma „władzę na
ziemi”, ale że Jezus otrzymał ją później z powrotem i przekazał
Kościołowi.
Kto zatem zasiądzie na tym tronie, Jezus czy antychryst? Bill
Johnson, podobnie jak inni przywódcy ruchu charyzmatycznego, stanowi
element układanki wytyczający szlak na przyjście antychrysta.
BÓG JEST WIĘKSZY NIŻ JEGO KSIĄŻKA
Johnson wykazuje również te same tendencje w kierunku pietyzmu,
które obserwujemy we współczesnym mistycyzmie katolickim. Johnson pisze, że: „Bóg
jest większy niż Jego książka” (Kiedy niebo... 92). Oczywistą
konsekwencją takich słów jest konieczność doświadczania mistycznych przeżyć
duchowych. To, że nie wszystkie z nich można uzasadnić biblijnie, to już nie ma
dla Johnsona większego znaczenia. Ciekawe może być tutaj świadectwo jednej z osób, która opuściła kościół
Bethel. Twierdzi ona, że wiele osób zaangażowanych m.in. w Ruch Proroczy w tym
kościele stopniowo przestawało regularnie czytać Biblię. Praktyka ta była
uzasadniana faktem, iż „potrzebujemy dziś świeżych słów od Pana, a samo Słowo Boże
nie wystarcza, aby mieć pełną relację z Bogiem”. Dzisiaj coraz częściej można
spotkać ludzi, którzy swoje niebiblijne przekonania, wizje i ponadnaturalne
przeżycia starają się tłumaczyć wyłącznie osobistym doświadczeniem, którego nie
są w stanie w żaden sposób uzasadnić Słowem Bożym.
GDZIE PODZIAŁA SIĘ EWANGELIA?
Na podstawie zebranego materiału, a także opierając się na
świadectwach osób, które aktywnie były zaangażowane w kościele Bethel, możemy
postawić pytanie, którego implikacje są przerażające: A gdzie jest ewangelia?
Mamy wrażenie, że nauczanie i działalność tego kościoła skupia się wyłącznie na
zjawiskach ponadnaturalnych i mistycznych przeżyciach duchowych. Opiera się to
wszystko na jakimś duchowym zamieszaniu, które obiecuje zdrowie, bogactwo, moc,
znaki i cuda. Ludzie znużeni prostotą ewangelii czy też młodzież ogarnięta
duchem tego świata z łatwością odnajduje swoje miejsce w Jesus Culture, gdzie
promowane są fundamentalne wartości nieodrodzonego człowieka.
Jednak czy to jest prawdziwe chrześcijaństwo, w centrum którego
jest krzyż Jezusa Chrystusa? Świadectwa osób należących do Bethel Church są
jednoznaczne: nie ma tam nauki o grzechu, nie ma głoszenia Chrystusa
ukrzyżowanego, Jezus Chrystus nie jest przedstawiany jako nasza jedyna podstawa
usprawiedliwienia, nie ma nauki o piekle i o sądzie Bożym. Nic dziwnego, że
jego kościelni liderzy są zapraszani na konferencje organizowane nawet w
Polsce, bo to są nauki które łechcą uszy i które chce słyszeć dzisiaj cały
ginący świat.
MOC W ŻYCIU CHRZEŚCIJANINA
Zastanówmy się przez moment co jest mocą w życiu chrześcijanina?
Apostoł Paweł w Liście do Rzymian wyraźnie wskazuje, że to ewangelia jest mocą
Bożą (Rzym 1,16) i to ona powinna stanowić centrum każdej posługi
chrześcijańskiej. Skupiając się na uzdrowieniach, cudach, wojnach duchowych,
uwolnieniach demonicznych itp. powoli zatracamy to, co najważniejsze. A
najważniejsza jest Dobra Nowina o Jezusie Chrystusie i Boże prowadzenie. Tylko
to może uratować dusze ludzkie od wiecznego potępienia. Tylko podążanie za
Chrystusem uwalnia człowieka z królestwa ciemności i daje mu nowe życie.
Apostołowie Nowej Reformacji używają zaszczytnych tytułów, poruszają się w
blasku ludzkiej chwały, otoczeni tłumem swoich wyznawców. Ale czy ich „cuda”
przypominają dzieła naszego Pana albo apostołów? Czy ich działalność chociaż w
niewielkim stopniu przypomina to wszystko, co działo się przez ręce apostołów?
(patrz chociażby Dzieje Apostolskie 5,12; 6,8).
SOZO PRAYER & SHABAR
Omawiając służbę Billa Johnsona należy koniecznie wspomnieć o
tzw. „Sozo prayer” (nazwa własna utworzona przez Bill Johnsona i kościół
Bethel, powstała z połączenia dwóch greckich słów “save” or “deliver”).
Sozo Prayer jest formą unikalnej modlitwy przynoszącej wewnętrzne uzdrowienie i
uwolnienie do służby, której głównym celem jest przedostanie się do wszelkich
rzeczy utrudniających osobiste połączenie z Ojcem, Synem i Duchem Świętym.
Sozo Prayer proponuje mistyczne podejście do modlitwy i opiera się
głównie na własnych ideach Boga i Ducha Świętego, które nie są oparte na
rzeczywistości biblijnej. Modlitwa ta wymaga obecności mediatora/przewodnika
duchowego, który prowadzi uczestników w czasie modlitwy i ma ułatwić im
przeżywanie intymnego czasu z Bogiem. Jest to bardzo dalekie od biblijnej formy
przeżywania czasu z Bogiem: studiowania Biblii, modlitwy i społeczności ludzi
wierzących. Przewodników, czyli pośredników duchowych, oferują nam wszystkie
religie wschodu, okultyzm i całe nominalne chrześcijaństwo. Dlatego wszystkie
tego typu mistyczne praktyki są w sprzeczności ze Słowem Bożym i w żadnym
przypadku nie powinny być praktykowane przez nowo narodzonych chrześcijan.
Sozo Prayer jest wymysłem ludzkiego umysłu, niezdolnego do
rzeczywistej oceny duchowej rzeczywistości, gdyż ta praktyka jest bardziej
zakorzeniona w filozofii New Age aniżeli w chrześcijaństwie. Podczas seansu
uczestnicy są zachęcani do przejścia w łagodną formę transu, która ma doprowadzić
ich do serii pokoi (drzwi) emocjonalnych znajdujących się na poziomie
wyobraźni, gdzie będą mogli doświadczać nowych przeżyć z Bogiem (a także
uzdrowień z przeszłości, naprawy relacji itp. rzeczy zaczerpniętych prosto z
psychologii i psychoterapii). Pięć drzwi ujawniają grzechy, które wchodzą do
życia chrześcijanina przez nienawiść, grzech seksualny, okultyzm, złodziejstwo
oraz strach. Drzwi te mają korzenie pokoleniowego zniewolenia, a poprzez
przebaczenie wszystkim, którzy przyczynili się do otwarcia tych drzwi, mogą one
zostać zamknięte oraz zapieczętowane krwią Chrystusa (czyżby to była wersja
odnowy fundamentów autorstwa Bethel Church?).
Uzdrowienia zranień z przeszłości czy wspomnień nie są praktykami
biblijnymi. Te metody zostały wprowadzone do Kościoła poprzez Agnes Sanford,
która jest odpowiedzialna również za schrystianizowanie wizualizacji,
starożytnej techniki magicznej opierającej się na manipulowaniu
rzeczywistością. Wewnętrzne uzdrawianie jest pogańską techniką połączoną z
okultystycznymi teoriami Junga. Wewnętrzne uzdrowienie jest kłamstwem, które
nie jest oparte na prawdzie biblijnej, ale na selektywnej pamięci, ludzkiej
wyobraźni, fantazji i wizualizacji. Pomimo „pojawiania się jakiegoś Jezusa” i
posługiwania się przy tym wersetami biblijnymi, nigdy nie będzie to praktyka
biblijna, tak samo jak nigdy nie będzie praktyką biblijną ''chrześcijańska''
wersja tarota i wywoływanie duchów zmarłych.
Musimy jasno i zdecydowanie stanąć po stronie prawdy biblijnej,
która nigdy nie sankcjonuje podobnych praktyk. Są one niebezpieczne i w prosty
sposób otwierają nas na inną duchowość. Innym celem Sozo Prayer jest
umożliwienie uczestnikom „uzdrowienie swojej relacji z Bogiem i przez to
umożliwienie wypełnienia swojego przeznaczenia”. Ten cel również wydaje się być
całkowicie oderwany od nauki Pisma Świętego, które jednoznacznie mówi jakie
jest przeznaczenie chrześcijanina (patrz chociażby Ef. 1,11-12). Chrześcijanin
nie musi być uczestnikiem mistycznej podróży, która ma docelowo doprowadzić go
do miejsca spotkania z Bogiem.
Jeśli w danym przypadku Sozo Prayer nie prowadzi uczestnika do
uzdrowienia, zaleca mu się kontynuowanie procesu w ramach posługi Shabar,
również prowadzonej przez Bethel Church. Shabar jest hebrajskim słowem
oznaczającym „złamane serce”. Służba ta jest traktowana jako narzędzie
umożliwiające zakończenie wewnętrznego procesu uzdrawiania (jej celem jest
przyniesienie wiedzy i nadziei). Pozazmysłowe nabywanie wiedzy i mądrości
poprzez trans i medytacje to praktyki typowe dla wszystkich środowisk
okultystycznych i religii wschodu. Okultyści i hinduscy guru nazywają to drogą
do oświecenia.
OPINIA MARKA DINSMORE'A Z THE BEREAN CALL
Współpracownik Dave Hunta i TM McMahona, Mark Dinsmore z The
Berean Call zauważa, że strona zboru Bethel próbuje nawet redefiniować Boże
zbawienie i nakreślać je, nie jako pojedynczy akt dokonany przez Chrystusa w
naszym życiu, ale jako proces ciągłego wyzwalania z duchowych zniewoleń za
pomocą posiadanych przez nich narzędzi. Zwraca on również uwagę na analogiczne
podobieństwa pomiędzy metodyką Sozo Prayer a narzędziami wykorzystywanymi
dzisiaj do pracy z Anonimowymi Alkoholikami, które pochodzą bezpośrednio z demonicznego
objawienia i otwierają drzwi prowadzące ludzi do wiary w fałszywego boga. Sozo
Prayer to forma spirytualizmu, zakorzeniona w okultystycznej praktyce
regresingu, będąca niebezpieczną miksturą paranormalnych doświadczeń
połączonych z freudowską psychoterapią. Biblia w ani jednym miejscu nie
akceptuje podobnych praktyk. Są one niebezpieczne i w prosty sposób otwierają
nas na wpływ demonicznej duchowości.
Polecamy zerknąć również na zakładkę „Przyjaciele
kościoła Bethel”, a znajdziecie tam następujące osoby:
- Benny Hinn – którego przedstawiać chyba nie trzeba;
- Bob Jones – który został usunięty z Vineyard Anaheim z powodu
„nieprawidłowości” seksualnych. Zachęcał kobiety, aby rozbierały się w jego
biurze tak, aby mogły „nago stanąć przed Panem” i otrzymać „słowo”;
- Rodney Howard-Browne – „barman Ducha Świętego”, całkowity brak
szacunku i bojaźni Bożej;
PODSUMOWANIE
Kościół Bethel pretenduje dzisiaj do miana „Centrum odrodzenia i
duchowego wyposażenia”. Zastanówmy się czy Bill Johnson jest rzeczywiście Bożym
sługą głoszącym poselstwo Dobrej Nowiny, czy raczej osobą odpowiedzialną za
wprowadzenie do kościołów duchowości New Age? Naszym obowiązkiem, jako
chrześcijan jest zbadanie czy kościół Billa Johnsona rzeczywiście stanowi część
Ciała Chrystusa odpowiedzialną za prowadzenie służb w obszarach stanowiących
integralną część Kościoła Pana Jezusa.
Na te i inne pytania odpowiada również publikacja Johna Lanagana:
"New Age Propensities of Bethel Church's Bill Johnson". John
Lanagan twierdzi, że Bill Johnson już w książce "Marzyć z Bogiem",
opowiedział się po stronie praktyk pochodzących z New Age, broniąc ich przed
''demonizowaniem'' ze strony biblijnych chrześcijan. Stwierdził w niej również,
że część praktyk ruchu New Age została dana ludziom jako "narzędzia od
Boga". Trudno jest zrozumieć takie słowa mając na uwadze, iż całe
nauczanie New Age jest zaprzeczeniem Słowa Bożego. Dlatego też jego
stwierdzenie, że praktyki New Age zostały "przechwycone" z
chrześcijaństwa jest całkowitym absurdem.
John Lanagan (lighthousetrailsresearch.com) w swojej publikacji
skupia się na przedstawieniu założeń ostatniej książki "The Physics of
Heaven", której współautorami są osoby związane z kościołem Bethel.
Książka ta pokazuje, w jaki sposób tworzy się fałszywy kościół. Praktyki New
Age będą coraz częściej witane w Ciele Chrystusa, przy jednoczesnej próbie ich
schrystianizowania. Według Lanagana, koncepcja
kenozy w wydaniu Billa Johnsona będzie stanowić pomost pomiędzy odstępczym
chrześcijaństwem a ruchem New Age. Teologia pomniejszająca
znaczenie Chrystusa jednocześnie wywyższa człowieka, co naturalnie
prowadzi nas prosto w objęcia filozofii New Age.
Na poparcie wcześniejszych rozważań dotyczących aspektu
domincjonizmu w nauczaniu kościoła Bethel i Ruchu Nowej Reformacji, można
przytoczyć główną myśl, która przyświecała konferencji Empowered 21 Conference,
zorganizowanej przez charyzmatyków przekonanych o nadejściu "Drugiej
Pięćdziesiątnicy" do 2033 roku. Judy Franklin, osobista asystentka Billa
Johnsona stwierdziła, że "największym błędem jaki możemy kiedykolwiek
popełnić jest myślenie, iż ten świat zmierza w tak złym kierunku, że koniecznym
jest, że On musi nas porwać zanim wszyscy zginiemy". Ta sama autorka mówi
dalej, że tego typu myślenie "nie pokazuje światu jak potężni
jesteśmy, a przecież Bóg dał nam swoją moc".
Naszym zdaniem ta wypowiedź jednoznacznie ukazuje nam kierunek w
jakim zmierza kościół Bethel, dążąc do ustanowienia panowania i władzy Kościoła
Powszechnego. Analizując zakres działalności Bethel Church, John Lanagan
skupia się również na poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: jakim sposobem
ewangeliczne kościoły stały się tak otwarte na koncepcje i pomysły New Age.
Szukając odpowiedzi na to pytanie stwierdza, że kluczowym elementem tej zgubnej
mieszaniny jest m.in. modlitwa i medytacje mające swoje źródło w religii
Wschodu, a chrześcijanom zostały przedstawione jako chrześcijańskie modlitwy
kontemplacyjne, będące częścią starożytnej tradycji
chrześcijańskiej. Jednakże w świetle Biblii, modlitwa kontemplacyjna nie
jest w ogóle modlitwą, bo w rzeczywistości jest to wschodnia medytacja, będącą
odwieczną praktyką wszystkich religii wschodu, która została tylko opakowana w
terminologię chrześcijańską. Praktyka modlitwy kontemplacyjnej jest popierana
przez Benii Johnson, odpowiedzialną za dom modlitwy w kościele Bethel.
Zachęcamy do zapoznania się z publikacją Johna Lanagana. Dostępna
jest ona na: http://www.lighthousetrailsresearch.com/blog/?p=15508
Modlimy się, aby czytelnik nie traktował tego artykułu jako
kolejnego materiału „łowców zwiedzeń”. Naszym celem nie jest oczernienie nikogo
czy dyskwalifikowanie. Wierzymy, że nakazem naszego Pana jest badanie tego, co
uchodzi za „chrześcijaństwo”, ale niekoniecznie nim jest. Nie twierdzimy, że
czytając książki Billa Johnsona, słuchając Jesus Culture czy też biorąc udział
w konferencjach uzdrowieńczych, jesteś w drodze do piekła. Chcemy jednak
wskazać ci na ogromne ryzyko i zagrożenie, które niosą ze sobą posługi z Bethel
Church. Najlepiej sam proś Boga o zrozumienie i mądrość, która jest drzewem
życia. Czytaj Biblię i śledź uważnie w jakich sytuacjach działy się znaki i
cuda. Po co Bóg działał w ten sposób przez Pana Jezusa czy też apostołów?
(patrz chociażby Dz 14,3) Nie idź za tym co jest modne, ani za tym co ma moc,
jeżeli jest zaprzeczeniem Bożego Słowa. Szukaj tylko Chrystusa i prostoty
ewangelii. Na pewno w twoim życiu zrobi się wtedy spokojniej i jaśniej.
Fundamentem wiary przestaną być niezdrowe emocje, a w zamian tego pojawi się
prawda Bożego Słowa. Chwała Bogu!
RECENZJA – BOB De WAAY
Na końcu chcielibyśmy zaproponować fragment z recenzji książki „Kiedy
niebo nawiedza ziemię” autorstwa Boba DeWaay’a: „Inwazja nieba promowana
przez książkę “Kiedy niebo nawiedza Ziemię” jest w rzeczywistości inwazją
teologicznego błędu. Johnson mówi, że nie ma choroby czy też ubóstwa w niebie,
co jest prawdą. Jednakże w niebie nie będzie też fałszu ani
błędu. Tymczasem liczba i różnorodność błędów propagowanych przez
autora jest zdumiewająca.
Bill Johnson stanowi klasyczny przypadek gorliwości dla sprawy w oderwaniu
od prawdy teologicznej. W swoim myśleniu, Johnson uważa, że zapał i gorliwość
dla znaków i cudów stanowią usprawiedliwienie wszelkich teologicznych błędów, w
tym jego heretyckiej chrystologii.
Mój wniosek nie jest zbyt szorstki: ten ruch tak naprawdę nie jest
z nieba pomimo, że twierdzi inaczej. Wielu młodych ludzi jest oszukiwanych
przez niego. Potężne doświadczenia w chrześcijańskim kontekście tworzą silny
eliksir, który paraliżuje teologiczne zmysły. Wiem to ponieważ w młodości
zostałem wciągnięty w podobny ruch budowany na doświadczeniach, które
przezwyciężały biblijną egzegezę. Na szczęście Bóg uratował mnie i poprowadził
przez Pisma do prawdziwej ewangelii. Może wielu spośród tych, którzy są w
szponach tego fałszywego odrodzenia religijnego zostanie zachowanych podobnie
jak ja”.
BIBLIA MÓWI
Obserwując to co dziś dzieje się w kościele możemy stwierdzić, że
zawsze jest jakiś urok w szerokiej drodze, fałszywym nauczycielu czy też w
obietnicach natychmiastowego sukcesu czy też zdrowia. Ale pamiętajmy o
ostrzeżeniu Jezusa, że zasady na których ustanowione jest Królestwo Boga są
zupełnie inne.
"Wchodźcie przez ciasną bramę,
albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a
wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. A ciasna jest brama i wąska droga,
która prowadzi do żywota i niewielu jest tych, którzy ją znajdują". (Mat
7,13-14)
Biblia mówi, że chrześcijanie nie są powołani do tego, aby po
swoim nowym narodzeniu „babrać się” w brudach swojej przeszłości, szukając w
nich odpowiedzi na teraźniejsze problemy.
„Tak więc jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym
jest stworzeniem;
to, co stare, przeminęło, oto wszystko stało
się nowe”. (2Kor 5:17)
"Jeśli będziecie trwać w moim słowie,
będziecie prawdziwie moimi uczniami. I poznacie prawdę, a prawda was
wyzwoli”. (J 8:31-32)
„Jeśli więc Syn was wyzwoli, będziecie prawdziwie
wolni”. (J 8:36)